„Sześć przeszkód” to książka, na którą miałam chęć, odkąd
tylko zobaczyłam ją w zapowiedziach. Nie wiem co ciągnęło mnie do tej pozycji,
ale na pewno wydawało mi się, że może być interesująca, lekką i zabawną
lekturą. A właśnie takiej „odskoczni” od codzienności potrzebowałam. Choć od
premiery minął już miesiąc, dopiero teraz miałam okazję się z nią zapoznać i co
zadziwiające, nie miałam żadnych oporów przed zapoznaniem się z nią, gdy już
była w moich rękach. Przy tak sprzyjających warunkach, nie miałam na co czekać
i od razu zabrałam się za czytanie..
W dniu piętnastych urodzin Nili, z domu dziecka ucieka jej
chłopak Damian. Dziewczyna zostaje ze złamanym sercem i iskierką nadziei, że
kiedyś chłopak powróci.
Po kilku miesiącach od tego zdarzenia Nila dostaje
tajemniczy list od niejakiego Daniela Dunaja. W kopercie znajduje sześć
ponumerowanych zagadek, żeby dowiedzieć się kim jest tajemniczy nadawca i czego
od niej chce musi rozwiązywać je po kolei…
Z pomocą swojej przyjaciółki Kamili oraz Piotrka Dunaja,
poszukuje odpowiedzi na swoje pytania. Droga do prawdy jest trudna, a także
niebezpieczna…