Po pierwszym tomiku „Kuro” byłam zadowolona z lektury i nie
mogłam doczekać się kolejnej części. Taka lekka pozycja z nutą tajemnicy, to
coś, co lubię od czasu do czasu poczytać. Przeważnie gustuje w czymś
mocniejszym, ale każdemu przyda się chwila relaksu i odpoczynek od cięższych
tytułów. Taka ze mnie dziwna istotka, która nie lubi horrorów, ale nie ma nic
przeciwko, kiedy leje się krew strumieniami (to tak na marginesie). Powracając
do „Kuro”, w końcu miałam okazję przekonać się, jak dalej potoczy się historia
tej małej, jakże uroczej istotki. Czy tym razem również jestem zachwycona?
Dni Koko i Kuro wciąż należą do przyjemnych i przepełnionych
zabawą. Koko, zdaje się nie dostrzegać sygnałów, które wysyła jej otoczenie.
Ale czy na pewno tak jest? Może dziewczynka widzi więcej, niż zdaje się innym?
Przyjaciółka dziewczynki martwi się o nią. Jest przekonana,
że Kuro chce tylko ją skrzywdzić… próbuje przekonać koleżankę, jaki świat jest
naprawdę, a w szczególności jej kot. Jak zareaguje na to Koko?
Czy Kuro naprawdę chce ją skrzywdzić? Czy jest taki jak inne
potwory?
Ten tajemniczy świat zaczyna się rozwijać, historia powoli
nabiera tempa, a obrót spraw nie do końca jest przewidywalny. Zaczyna się dziać
coś niedobrego i zastanawiam się, w którym kierunku to wszystko się potoczy.
Mam dwa sprzeczne ze sobą uczucia, nie lubię kotów i może dlatego jestem za
teorią o złym zakończeniu, choć rozum usilnie próbuje mnie przekonać, że nie
koniecznie musi tak być. I teraz nie wiem, którego głosiku mam słuchać. Nie,
żebym była uprzedzona, ale jednak coś mi nie pasuje.
Koko, coraz bardziej zamyka się na świat zewnętrzny. Jak
była młodsza, nie została zaszczepiona, przez co nie widzi otaczającego ją
zagrożenia, jednak patrząc po tym, co rysuje, można mieć pewne wątpliwości.
Może gdzieś podświadomie jest świadoma tego, co dzieje się na zewnątrz, poza
granicami białych linii, ale jeśli chodzi o Kuro, jest w stanie bronić go za
wszelką ceną.
Kuro, wciąż hasa swoimi ścieżkami, z jednej strony broni
dziewczynkę przed zagrożeniem, ale z drugiej coś jest nie tak, nie tylko
dlatego, że jest takim samym potworkiem, jak istoty otaczające miasteczko, ale
ten sprytny mały kot, może coś kombinować… pozostaje tylko pytanie, co mu
chodzi po tym małym móżdżku?
Ten tomik tak jak poprzedni jest w połowie w kolorze,
ostatnia kolorowa strona wytłumaczyła, dlaczego zastosowano taki zabieg, bez
tego koloru nie miałoby to takiego przekazu, jaki powinien być, a kolor ma
bardzo ważne znaczenie. Druga część to, fragment opowieści Koko i jej wspomnienia.
I to właśnie opowieść Koko daje najwięcej do myślenia czytelnikowi. W mojej
głowie powstała pewna teoria, która może nie jest oparta na mocnych
fundamentach, ale może być jednym z rozwiązań zastosowanych w tej mandze. Lubię
takie zagadki, lubię łączyć ze sobą z pozoru nieistotne fakty, aby przekonać
się później, czy miałam rację. A tym razem pojawiło się kilka niepokojących
wydarzeń i kilka informacji, które mogą naprowadzić czytelnika na to, co być
może się wydarzy, No, ale dość tego mojego gdybania, wszystko okaże się w
trzecim tomiku.
Co ja mogę wam więcej powiedzieć, ten tytuł jest godnym
polecenia. Młodsi czytelnicy będą mieli nie lada gratkę, podczas czytania, a
nawet starzy wyjadacze znajdą coś dla siebie w tej urokliwej historii. Już dla
tych samych przepięknych rysunków warto do niej zajrzeć, bo mimo swej pozornej
prostoty, mają to coś w sobie, co przyciąga wzrok. I nie ważne, czy kadry są
kolorowe, czy klasycznie czarno białe, oba te zastosowania są pełne uroku i
jakże niecodzienne. Dość tego słodzenia, o reszcie musicie przekonać się sami!
Moja ocena: 8/10
Liczba stron: 128
Data premiery: 27 lipca 2017
Wydawnictwo: Waneko
To chyba nie moja bajka :) ale znam osobę, która lubi takie klimaty :)
OdpowiedzUsuń