maja 17, 2019

Hayley Chewins - Odwrócone



Odwrócone to jedna z tych powieści, która przyciągnęła mój wzrok swoją okładką. Szata graficzna jest przepiękna i choć sam opis nie do końca mnie przekonywał, postanowiłam dać tej książce szansę. W końcu, kto nie ryzykuje, ten nie wygrywa. Co nie zmienia faktu, że kompletnie nie wiedziałam, czego mogę się po tej lekturze spodziewać, przez co byłam pełna obaw. Wciąż odkładałam moment, w którym mogłabym spokojnie zająć się czytaniem, wynajdywałam sobie „ciekawsze” zajęcia, ale nie mogłam tak robić w nieskończoność… jak się powiedziało A, to trzeba było również powiedzieć B! Czy Odwrócone skradły moje serce?

Odwrócone dziewczyny są grzeczne, ułożone i nie zadają pytań. Ich zadaniem jest wytwarzanie migotu… muzykę zamieniają w złoto.
Delphernia całe swoje krótkie, dwunastoletnie życie spędziła w klasztorze. Jednak nie potrafi wytwarzać migotu, co nie raz spotkało się z surową karą. Zamiast milczeć, pragnie śpiewać, a śpiew jest zakazany…
Kiedy w klasztorze zjawia się Mistrz, który nie zachowuje się jak Mistrz, to jej ostatnia szansa na ucieczkę… bez słowa sprzeciwu podąża, zanim ku wolności, którą miał jej dać świat poza murami kamiennego więzienia.
Dziewczyna poznaje księcia miasta Blajbakan oraz Mistrzynię, która potrafi wytwarzać w migot. Lecz okrutny świat i milczący Kurator, nie pozwolą jej być wolną… miasto jest kolejnym więzieniem, od którego pragnie się uwolnić!
Jest tylko jeden sposób, musi zaśpiewać…


Ta książka to taka baśń, która w swoim melancholijnym tempie prowadzi nas przez zapisane strony. Przy czym nie możemy liczyć na większe emocje, a część wątków pozostaje niedopowiedziana. Lektura nie zajmuje wiele czasu, mimo względnie normalnej objętości, pochłania się ją w zaledwie trzy, może cztery godzinki i dopiero przy końcu zanika uczucie nudy, a w zamian za to, pojawia się napięcie. Historia ma ogromny potencjał, ale słabo został on wykorzystany, przez co dostajemy średnie czytadło z depresyjnym klimatem. Mimo wszystko chyba spodziewałam się czegoś lepszego…

Delphernia nigdy nie była jak pozostałe Odwrócone dziewczęta. Zawsze zadawała pytania, była ciekawa świata i gromadziła muzykę w swoich kościach, zamiast ją przetwarzać na złoto. Jedynymi jej przyjaciółmi były ptaki. Matka Dziewięć, która opiekowała się Odwróconymi dziewczynkami, od zawsze była jej katem. I wciąż powtarzała, że pochłonie ją morze, bo posiada śpiewające gardło… Miasto, które miało być ucieczką od Matki, a zarazem upragnioną wolnością, niesie za sobą jeszcze więcej zakazów i nakazów. W każdej alejce jest niebezpiecznie, przez co, zamiast być sobą, cały czas musi zachowywać się tak, jak przystało na Odwróconą. Inaczej dopadnie ją Kurator…

Jak znaleźć w sobie siłę, kiedy strach paraliżuje nasze kości? Jak zapomnieć o wszystkich naukach i odróżnić prawdę od kłamstwa? Kto jest przyjacielem, a kto wrogiem? To tylko kilka przykładowych pytań, które pojawiają się podczas czytania Odwróconych. Szkoda tylko, że nasz entuzjazm opada, kiedy kolejny wątek został nierozwiązany, czy też przemilczany. I choć ostatnie rozdziały rozbudzają w nas nadzieję, a akcja wreszcie zaczyna nabierać odpowiedniego tempa, szybko zostajemy sprowadzeni na ziemię… nieważne jak, nie zadawaj pytań, tak jest i już. A serce czytelnika zostaje złamane…

Wykreowany świat może i jest oryginalna, ale cała reszta jest bardzo schematyczna. Młoda dziewczynka, okrutny świat, strach i na koniec ratunek… no cóż, nie raz ani nie dwa, coś podobnego już czytaliśmy. Sama akcja dzieje się na przestrzeni zaledwie kilku dni, śmiało można powiedzieć, że to ekspresowe tempo. Co niestety przełożyło się na to, że wytworzone więzi między bohaterami, stały się zwyczajnie sztuczne. Powierzanie sekretów obcej osobie, kiedy ktoś spodziewa się kary, nie jest rozsądne… nie kupuje tego. Kreacja postaci jest na wyższym poziomie, ich zamysł był bardziej przemyślany niż reszta, dlatego, według mnie, autorka mogła bardziej popracować nad samą fabułą i czasem, w jakim wszystko się rozgrywa. Zdecydowanie wtedy byłby lepszy odbiór…

No cóż, nie było kompletnie źle, ale także książka nie powaliła mnie na kolana… ot, takie czytadło dla zabicia nudy. Nic więcej…



Moja ocena: 5/10
Liczba stron: 272
Data premiery: 24 kwietnia 2019
Wydawnictwo: IUVI

       

1 komentarz:

  1. Zaczęłam, ale nie skończyłam "Odwróconych", propozycja jest ciekawa. Wydawnictwo IUVI jeszcze mnie nie zawiodło, więc zobaczymy jakie będę miała zdanie po dokończeniu książki.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze ! Każdy kolejny komentarz to większy uśmiech na mojej twarzy ! Przeczytałeś pozostaw po sobie ślad !
Podoba Wam się mój blog, dodajcie go do obserwowanych i bądźcie na bieżąco :) Natomiast jeśli macie jakieś pytania, piszcie śmiało! Na wszystkie chętnie odpowiem.

Copyright © 2016 Recenzje Mystic , Blogger