września 27, 2018

Kasie West - Dziewczyna, która wybrała swój los



Kasie West jest znana z lekkich powieści młodzieżowych, które czarują czytelnika swoim urokiem, lekkim piórem oraz różnorodną fabułą. Owszem, są to typowe, schematyczne romanse dla nastolatków, ale posiadają w sobie coś, co powoduje, że z łatwością się po nie sięga. Kiedy dowiedziałam się, że nowa książka autorki ma być całkiem inna, byłam ogromnie ciekawa, jak wykorzystała swoje umiejętności pisarskie, bo jest to powieść z elementami fantasy. Nie powiem, miałam lekkie obawy, bo nie potrafiłam sobie tego wyobrazić w jej wykonaniu… byłam przyzwyczajona do lekkich i niewymagających lektur, które umilały moje wieczory, a jednak fantastyka wymaga większego wysiłku w procesie twórczym. Czy Kasie West podołała temu wyzwaniu?

Idealne życie Addison właśnie staje na krawędzi… jej rodzice się rozwodzą, a ona musi wybrać, czy chce zamieszkać z ojcem, czy matką. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, że Addie może poznać konsekwencje swoich wyborów. Wystarczy, że podda swoje wybory Sprawdzaniu, a będzie mogła podążyć właściwą ścieżką…
W pierwszej ścieżce Addie mieszka z matką, a jej dotychczasowe życie nie ulega drastycznej zmianie… do czasu, aż cudowny pryzmat spokoju zostaje zaburzony.
Druga rzeczywistość jest bardziej zagmatwana, gdyż dziewczyna musi się odnaleźć w świecie, który do tej pory znała tylko z opowieści. Zaczyna nową szkołę, poznaje nowych znajomych, a nawet się zakochuje. I nie byłoby nic w tym złego, gdyby przez przypadek nie została wciągnięta w śledztwo, które dotyczyło dawnego życia.
Obie ścieżki są mroczne, obie mają swoje plusy i minusy. Sprawdzanie miało ułatwić jej decyzję, ale… to moment, w którym jej umiejętność nabiera nowego znaczenia.
Na którą ścieżkę zdecyduje się Addie?
Jakie konsekwencje poniesie za swój wybór?


Po przeczytaniu tej książki tylko jedno słowa ciśnie mi się na język – „wow”. To było coś… w zupełności nie byłam przygotowana na tak zaskakującą historię. Dostajemy dwie równoległe ścieżki wyboru i przeżywamy je obie. A tymczasem nasza główna bohaterka tak naprawdę leży w swoim pokoju i dopiero Sprawdza to, co ma się wydarzyć, kiedy dokona wyboru. Mało tego, ona nie przygląda się z boku tym wydarzeniom, a aktywnie w nich uczestniczy. Dzięki temu dostajemy genialną historię, która jest prowadzona na dwa różne sposoby. W dodatku te ścieżki w pewien sposób się ze sobą łączą, a nawet przecinają. A my, do ostatnich stron wstrzymujemy oddech, bo nie możemy być pewni, jakiego wyboru dokona Addie…


„Hej, nadal jestem w trybie „moi rodzice właśnie się rozwiedli”. Pamiętasz? To właśnie teraz wolno mi kwestionować wszystkie związki, zastanawiać się, czy prawdziwa miłość w ogóle istnieje, i deklarować życie w celibacie.”


W świecie Addie nie tylko ona jest wyjątkowa. Jej rzeczywistość jest podzielona na Kolonię i świat normalnych ludzi, którzy nie widzą o istnieniu osób takich jak ona. Żyją w ukryciu. Addie nie posiada umiejętności, która mogłaby robić wielkie wrażenie, ale morze spojrzeć w swoją przyszłość i sprawdzić, które decyzje przyniosą jej najwięcej korzyści. Zazwyczaj decyduje się na krótki skok w przyszłość, bo jest jeden minus tej umiejętności… przeżywa wszystko to, co mogłoby się wydarzyć, tak jakby to przeżyła. Wspomnienia ze Sprawdzania są na tyle autentyczne, że czasami ciężko odróżnić je od rzeczywistości…

Szczerze mówiąc, w tym momencie to moja ulubiona powieść autorki. Jest niczym powiew świeżości na rynku fantastyki. Zaskakuje, trzyma w napięciu, posiada lżejsze momenty, gdzie zostaje uśpiona nasza czujność i posiada ciekawą historię, która nie mogła być opowiedziana w lepszy sposób. To też książka, dzięki której możemy poznać Kasie West od całkiem innej strony. Mroczne wątki, elementy paranormalne – tego dotychczas nie mogliśmy znaleźć w jej książkach. Lekkie pióro pisarki sprawia, że płyniemy po stronach powieści. Te niespełna czterysta stron, czyta się w mgnieniu oka. I nie sposób jest oderwać się od lektury. Czy można chcieć czegoś więcej?

Wielokrotnie złapałam się na tym, że wstrzymuję oddech. Emocje wylewające się ze stron zawładnęły mną. A gdy dobrnęłam do zakończenia, byłam w lekkim szoku. I nawet w momencie, w którym byłam już przekonana, jak to się zakończy, znów zostałam zaskoczona. Tak wiele bym chciała wam przekazać, ale nie chcę psuć wam przyjemności z poznawania tej historii. Nie mam pojęcia, co bym zrobiła, stojąc przed takim wyborem, a jest on naprawdę ciężki. Podczas lektury zmieniałam wielokrotnie swoje zdanie i nawet siedząc teraz, pisząc swoją opinię, dalej mam mętlik w głowie… chyba właśnie mam kolejnego książkowego kaca.

Addie to z pozoru zwykła szara myszka, która nie potrafi w siebie uwierzyć. Jest to też jedna z tych postaci, która używa mózgu, nie drażni czytelnika, tak zwyczajnie da się ją polubić. Gorzej to wygląda z otaczającymi ją znajomymi. Mamy z góry wytypowane osoby, które nie robią na nas dobrego wrażenia, są też takie, przy których ciężko wyrobić sobie zdanie, w szczególności, że fabuła nam na to nie pozwala. Oczywiście, część postaci drugoplanowych, zwyczajnie nas irytuje. Autorka też nie odeszła od typowych problemów dotyczących nastolatków – wredne dziewuchy, drobne kłamstewka, czy kiełkujące uczucia. Pod tym względem nic się nie zmieniło. Dziewczyna, która wybrała swój los to połączenie dwóch różnych światów. Połączenie, które wyszło w genialny sposób.




Moja ocena: 9/10
Liczba stron: 376
Data premiery: 19 września 2018
Wydawnictwo: Feeria Young    
  

2 komentarze:

  1. Nie czytałam jeszcze nic tej autorki, ale widzę, ze warto! (

    OdpowiedzUsuń
  2. Kolejna pozytywna recenzja książki tej autorki! Będę musiała koniecznie nadrobić!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze ! Każdy kolejny komentarz to większy uśmiech na mojej twarzy ! Przeczytałeś pozostaw po sobie ślad !
Podoba Wam się mój blog, dodajcie go do obserwowanych i bądźcie na bieżąco :) Natomiast jeśli macie jakieś pytania, piszcie śmiało! Na wszystkie chętnie odpowiem.

Copyright © 2016 Recenzje Mystic , Blogger