Upłynęło wiele wody w rzece, zanim wzięłam się za czytanie
kolejnego tomiku Bungou Stray Dogs. Jest trochę w tym mojej winy (przyznaję się
bez bicia), ale także pojawiły się przyczyny niezależne ode mnie. I tak po
ponad roku, przyszedł czas, by rozliczyć się z zaległościami! W poprzedniej
recenzji tego tytułu pisałam, że Kafka Asagiri zdołał mnie w wielu momentach
zaskoczyć, a całą historię śledziło się z przyjemnością. A jak było tym razem?
Czy tendencja wzlotów i upadków została odwrócona? Czy niestety znów, czuje się
rozgoryczona tym, co otrzymałam?
Czas znów połączyć siły i pokonać nieprzyjaciela! Na
polecenie Dazaia, Atsushi i Akutagawa znów wspólnie współpracują. Ich zadaniem
jest infiltracja kryjówki wroga, lecz ciągłe kłótnie w tym nie pomagają… a
wręcz pomagają przeciwnikowi!
Czy ta dwójka zapomni, choć na chwilę, o sprzeczkach i
weźmie się porządnie do roboty?
A może to właśnie przez nich, cały plan się nie powiedzie?
Kto okaże się silniejszy?
Czy Kanibalizm zabije Fukuzawę i Moriego?
Czas na ostateczne rozstrzygnięcie!