Ostatnio obiecałam sobie, że nadrobię wszystkie braki, a co
za tym idzie, przeczytam wszystkie książki, które leżą u mnie na półce nie
przeczytane. „Narodziny zła” wygrałam w zeszłym roku w konkursie, choć ma nie
wielką liczbę stron, musiała czekać aż pół roku, żebym ją przeczytała. Zawsze
znalazły się ciekawsze lektury, a na tą nie było czasu. Dzięki mojemu mocnemu
postanowieniu w końcu się udało i pozycję przeczytałam.
Steven miał bardzo ciężkie dzieciństwo. Ojciec alkoholik,
bił jego i matkę. Zaniedbany chłopak, nie miał domu z prawdziwego zdarzenia.
Nikt nie dawał mu dobrego przykładu, był zdany sam na siebie. Jego dorosłe
życie ukształtowały przeżycia z najmłodszych lat. Wpłynęły znacząco na jego
zachowanie, a także postrzeganie światy. Zastanawiające jest tylko, kiedy
została przekroczona cienka granica dobra i zła, kiedy jego umysł zmienił się,
już nie odwracalnie… Do czego zdolny jest ten chłopak, a właściwie młody mężczyzna?