Nigdy wcześniej nie recenzowałam mangi, ale już dawno postanowiłam, że rozszerzę tematykę bloga i pokaże wam, co lubię oprócz książek. Nie chcę się już ograniczać, jak do tej pory to robiłam. Chcę zarazić
was swoją pasją, bo oprócz japońskich komiksów, kocham także anime. Wracając do
tematu, „Nasz Cud” trafił w moje ręce, dzięki przemiłej pani z Wydawnictwa
Waneko, tak chyba pominęłabym ten tytuł, po bliższym zapoznaniu się z opisem,
nie mogłam doczekać się swojej przesyłki, a gdy tylko listonosz dostarczył mi
paczuszkę, rzuciłam wszystko i zabrałam się za czytanie. Czy był to dobry
wybór?
Jestem reinkarnacją księżniczki – tak w podstawówce
twierdził Harusumi Minami.
Jedno zdanie, które ciągnie się za nim po dziś dzień. Teraz
trzyma język za zębami, ale to nie znaczy, że inni o tym zapomnieli i przestali
go za to gnębić.
Nie znaczy to, że przestał wierzyć w słowa, które kiedyś
wypowiedział na głos. Wspomnienia z poprzedniego wcielenia wracają, a wraz z
nimi, wspomnienia o magii…
Gdyby tylko udało się mu przypomnieć, jak jej używać, miałby
potwierdzenie, że jego wspomnienia i reinkarnacja, nie są urojeniami…
Czy dawne życie naprawdę istniało?
A jeśli tak to, jaki sekret skrywa?