Czas znów połączyć siły i pokonać nieprzyjaciela! Na
polecenie Dazaia, Atsushi i Akutagawa znów wspólnie współpracują. Ich zadaniem
jest infiltracja kryjówki wroga, lecz ciągłe kłótnie w tym nie pomagają… a
wręcz pomagają przeciwnikowi!
Czy ta dwójka zapomni, choć na chwilę, o sprzeczkach i
weźmie się porządnie do roboty?
A może to właśnie przez nich, cały plan się nie powiedzie?
Kto okaże się silniejszy?
Czy Kanibalizm zabije Fukuzawę i Moriego?
Czas na ostateczne rozstrzygnięcie!
Po tym, jak minęło tyle czasu od lektury poprzedniej części
Bungou, musiałam sobie najpierw odświeżyć ponownie tę historię, by emocje,
które towarzyszyły mi wcześniej, znów zostały obudzone. To było rozsądne
rozwiązanie, gdyż pamięć, czasami może szwankować, a ja wolałam nie wskakiwać w
środek akcji, bez żadnego przygotowania. Mimo wszystko mam znów dylemat, jak
ocenić ten tomik, bo z jednej strony był ciekawy – w końcu, przyszedł czas na
ostateczne rozstrzygnięcie tego starcia, ale też wszelkie kłótnie, były
niezwykle irytujące. Także motyw połączenia sił, jest już nam znany! Czy to
jest powtórka z rozrywki?
Od początku tej serii wiedziałam, że Dazai niejednokrotnie
zaskoczy mnie swoim zachowaniem, czy też sposobem prowadzenia akcji. Tym razem
należą mu się ukłony za plan, który wymyślił oraz za panowanie nad dwójką
rozwydrzonych dzieciaków, które mimo powagi sytuacji, ledwo panują nad swoimi
emocjami. Wprawdzie, w tym przypadku bardzo pomocna jest umiejętność Dazaia,
ale jakimś dziwnym cudem, te dzieciaki się go słuchają i wątpię, by ktoś inny
miał na nie taki wpływ.
Moby Dick – to właśnie tam Atsushi i Akutagawa, pokazali, na
co ich stać, kiedy współpracują ze sobą. I nie powiem, oboje potrafią
pozytywnie zaskakiwać czytelnika, a walki w ich wspólnym wykonaniu są epickie,
ale mam wrażenie, że za szybko ten zabieg został powtórzony. Choć trzeba
przyznać, że to zastosowanie, wizualnie cieszyło oko czytelnika, a przy tym
pojawiało się wiele nieprzewidywalnych elementów, co zapewne na długo zapiszę
się w naszej pamięci, ale… te dziecinne sprzeczki, jednak bardziej kotwiczą się
w naszych głowach. Walka już niekoniecznie i to boli mnie w tym wszystkim
najbardziej!
Mam również nadzieję, że Kafka Asagiri nie będzie korzystał
z podobnych rozwiązań zbyt często, bo to stanie się zbyt nudne! Wiem, że
tygrysołak jest tutaj jedną z ważniejszych postaci, ale tu naprawdę jest wielu
ciekawych bohaterów, którzy mogliby równie epickie rzeczy wspólnie robić! Ta
manga ma ogromny potencjał – mimo swoich wzlotów i upadków, można z niej sporo
wyciągnąć. Tylko trzeba w umiejętny sposób to poprowadzić. Na ten moment nie
mam pojęcia, czego mogę się spodziewać, po kolejnych częściach tego tytułu, ale
zapewne będę go uważnie śledzić. Mam nadzieję, że niebawem dotrzemy do takiego
momentu, że będę się nim tylko zachwycać!
Mimo wszystko ten tomik był tym jednym z lepszych, a te małe
niedociągnięcia można wybaczyć autorowi. W końcu liczy się tylko dobra zabawa
podczas czytania!
Moja ocena: 6/10
Liczba stron: 164
Data wydania: 15 stycznia 2019
Wydawnictwo: Waneko
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za wszystkie komentarze ! Każdy kolejny komentarz to większy uśmiech na mojej twarzy ! Przeczytałeś pozostaw po sobie ślad !
Podoba Wam się mój blog, dodajcie go do obserwowanych i bądźcie na bieżąco :) Natomiast jeśli macie jakieś pytania, piszcie śmiało! Na wszystkie chętnie odpowiem.