„Ból za ból” jakże mocny tytuł, który może mieć tak wiele
znaczeń. Nic więc dziwnego, że kiedy tylko ta książka pojawiła się w
zapowiedziach, miałam wielką ochotę, aby ją przeczytać. Nie czytałam opisu ani
pojawiających się recenzji, chciałam się nią delektować strona po stronie. Moje
oczekiwania były wobec niej bardzo duże, a to mogło mnie zgubić. Rzeczywistość
bywa brutalna, przez co można bardzo łatwo zostać zawiedzionym. Tysiące myśli
na sekundę i tylko jeden sposób, aby przekonać się, czy lektura dostarczy tych
pozytywnych emocji…
Mary, Kat i Lillia. Trzy przeciwieństwa, które łączy tylko
jedna wspólna cecha – zawiodły się na kimś bliskim. Kiedy kończy się liceum,
rozwiązanie tego problemu może być tylko jedno – ZEMSTA. Osobno ściągną na
siebie podejrzenia, ale we trzy może im się udać…
Tylko trzeba obmyślić plan, który będzie adekwatny do
krzywd, które im wyrządzono.
Nikt ich nie może ze sobą powiązać. W szkole traktują się,
jak powietrze, a w nocy knują kolejne intrygi. Tylko, czy faktycznie zemsta, to
najlepszy sposób, aby otrzymać zadość uczynienie? Co, jeżeli się okaże, że to
był tylko przypadek, a prawda jest całkiem inna, niż na początku się wydawało?
Która z nich, jest bardziej okrutna i skłonna do bardzo
dotkliwych kar?
Kto poniesie konsekwencje swoich czynów?
„- Zaczekaj! – Kiedy Mary przystanęła i odwróciła się do nas, spytałam:
- A może chciałabyś do nas dołączyć? Pomożesz nam… A my pomożemy ci dopaść
Reeve’a.
Wolałam nie patrzeć na Lillię – pewnie była na mnie wściekła. Nie
odezwała się jednak ani słowem, nie próbowała też odjechać.
- Czemu miałybyście to robić? – spytała Mary. – Przecież nawet mnie nie
znacie”
Niestety, moje oczekiwania były zbyt wygórowane wobec tej
książki. Mogłam się spodziewać, że tak się stanie. Lektura ma ogromny
potencjał, ale liczyłam na coś mocniejszego, dotkliwszego coś, co sprawiłoby,
że zapomniałabym, jak się oddycha. I się nie doczekałam. Zabrakło mi w tym
wszystkim głębszych emocji, wszystko wydawało się zbyt powierzchowne, nawet
planowanie całej zemsty było zbyt proste. Wszystko szło zbyt gładko i za szybko
się rozwijało. A wisienką na torcie podwajającą moje rozczarowanie, były
elementy paranormalne. Choć cały czas mam nadzieję, że miałam tylko zwidy i mi
się to przyśniło. Obym się myliła w swoich przypuszczeniach…
„We wtorek cera Aleksa była jeszcze różowiutka i delikatna. Dzisiaj
jednak jest środa i jego skóra łuszczy się jak stary strup. Kiedy go
zobaczyłam, Alex przypominał jaszczurkę, którą Nadia znalazła podczas naszego
bożonarodzeniowego wypadu na Hawaje kilka lat temu. Wyglądał tak źle, że prawie
zrobiło mi się go żal.”
Trzy nastolatki, które kończą liceum. Każda z nich ma inne
doświadczenia. Lillia jest popularna i ma paczkę przyjaciół. Kat to dziewczyna
zepchnięta na margines za sprawą byłej przyjaciółki, kiedyś przyjaźniła się z
Lillią, za nim wszystko się zmieniło. Mary ma najtragiczniejsza przeszłość.
Przeszła całkowitą metamorfozę wyglądu, jednak jej osobowość jest jak kruche
szkło, nie może naprawić szkód w swoim wnętrzu. Sprawa sprzed lat nie daje jej
zapomnieć. Powrót na wyspę Jar miał być jej lekarstwem. Trzy różne powody do
zemsty, od tych błahych po te poważne, jednak czy faktycznie doprowadzą do swojego
duchowego wybawienia?
„Przyglądałam się zafascynowana, jak Lillia i Rennie wykonują wspólnie
krótki układ choreograficzny. Z ich twarzy ani na chwilę nie schodził uśmiech.
Zaczęłam sobie w tedy uświadamia, jak wiele kosztował Lillię ten pokaz. Musiała
udawać przed wszystkimi serdeczną przyjaciółkę Rennie, mimo że za chwilę miała
razem z Kat zadać jej cios w plecy. Rzeczywiście było tak, jak mówiła: wszystkie
nasze ofiary były jej bliskimi przyjaciółmi.”
Gdyby nie końcówka tej książki, która diametralnie różniła
się od trzystu wcześniejszych stron, podejrzewam, że w tym momencie bym ją
miażdżyła w tej recenzji. Emocje, które dostarczyła mi podczas czytania na
ostatnich pięćdziesięciu stronach, w zupełności wystarczyło, abym zmieniła o
niej zdanie. Nie będę was okłamywać, nie będę czekać na kolejny tom z
niecierpliwością, ale jestem ciekawa, w która stronę autorki poprowadzą fabułę.
Mam nadzieję, że nie zrobią z tego paranormal activ i pójdą w te całkowicie
realne wyjaśnienia. No cóż, wszystko może się jeszcze zdarzyć.
Duży plus daję za różnorodność bohaterów. Nie jest to jedna
kasta, bogatych i rozwydrzonych dzieciaków. Mamy obraz młodzieży, z różnych
sfer społeczeństwa. Poznajemy ich problemy, widzimy, jak traktują ich
rówieśnicy i jaki wpływ jest wywierany na nich przez znajomych. Dwulicowość
jest tutaj na porządku dziennym. Przeżyją ci najsilniejsi. To jest największa
bolączka naszego obecnego świata i szczerze gratuluję autorkom za tak dokładne
ukazanie tego problemu. Minusa daję za bardzo monotonne rozwijanie się akcji.
Cała „zemsta” pędzi na łeb na szyję, a wszystko inne stoi w miejscu. Przez co
nie mogłam dokładnie się wczuć w całą historię. Również nie przekonała mnie
motywacja Lilliany, ja bym jej znalazła stos innych, bardziej wiarygodnych
powodów do zemsty. Zabrakło w tym wszystkim dopracowania szczegółów, aby
wszystko mogło idealnie się zgrać w jedną całość.
Jenny Han jest autorką bestselerowych serii książek dla
młodzieży, m.in. seria „Ból za ból” i „Lato”. Była również współautorką książki
z opowiadaniami świątecznymi pt.: „Podaruj mi miłość. 12 świątecznych
opowiadań”.
Siobhan Vivian obecnie mieszka w Pittsburghu. Jenny Han to
jej najlepsza przyjaciółka.
Moja ocena: 6/10
Liczba stron: 351
Data premiery: 15 czerwca 2016
Wydawnictwo: Feeria Young
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za wszystkie komentarze ! Każdy kolejny komentarz to większy uśmiech na mojej twarzy ! Przeczytałeś pozostaw po sobie ślad !
Podoba Wam się mój blog, dodajcie go do obserwowanych i bądźcie na bieżąco :) Natomiast jeśli macie jakieś pytania, piszcie śmiało! Na wszystkie chętnie odpowiem.