„Urok Grace’ów”, to kolejna wakacyjna propozycja od
Wydawnictwa Feeria Young. I już od momentu pojawienia się w katalogu z
nowościami, budzi wiele emocji i niepokoju. Dość długo rozważałam, czy jestem
gotowa, aby się z nią zapoznać, bo tak naprawdę nie wiedziałam, czego mogę się
po niej spodziewać. A kiedy miałam ją już na półce swój egzemplarz, pierwsze
pojawiające się opinie nie zachęcały mnie do przeczytania tego tytułu. Tylko
moja ciekawość nie dawała mi spokoju, zastanawiałam się, dlaczego recenzje poszczególnych
blogerów są tak bardzo rozbieżne, było to nadzwyczaj dziwne…
Małe miasteczko, jedna rodzina, która jest na językach
całego miasta i miejscowe liceum, w którym rządzi rodzeństwo Grace’ów, a
wszystko za sprawą magii, którą ponoć się zajmują.
Cała szkoła desperacko pragnie, aby znaleźć się w zasięgu
zainteresowania, któregoś z Grace’ów, ale ten zaszczyt jest zarezerwowany dla
niewielu. Jest w tym też haczyk, jeśli dana osoba wypadnie z łask rodzeństwa,
jest obiektem kpin wszystkich uczniów.
River jest nową uczennicą, która niedawno przeprowadziła się
z matką do miasteczka. Jednym z jej marzeń jest, by dostąpić tego niezwykłego
zaszczytu i zostać zauważoną. Nieokiełznana siła i tajemnicza aura rodzeństwa
przyciąga ją jak magnes…
Tylko że River nie do końca jest szczera, posiada swój
mroczny sekret, a o jego istnieniu nikt nawet się nie domyśla…
Już wiem, w czym tkwi problem tego tytułu. Jest to jedna z
tych książek, którą albo się kocha, albo nienawidzi. Nie ma nic pomiędzy.
Czytelnicy są podzieleni na dwa obozy i to najgorsza z możliwych opcji, bo
trzeba opowiedzieć się po którejś ze stron lub zwyczajnie odpuścić sobie
czytanie. Ja już nie mam takiego wyboru, zostało mi wypowiedzieć się, co na ten
moment o tym wszystkim sądzę. Tak samo było ze „Zmierzchem”, tu buduje się
również taka sama sytuacja, a nawet gdzieś czytałam, że „Urok Grace’ów” jest
marną kopię sagi o wampirach, a to już daje wiele do myślenia… no cóż,
uwielbiam kontrowersyjne tytuły, więc nie pozostaje mi nic innego, jak
przedstawić wam moją opinię.
„Kochamy jedno z nich, ale kochamy też ich wszystkich - odpowiedział
-Wszystkich Grace'ów. Chcemy być nimi, chcemy ich kochać i chcemy, żeby oni
kochali nas. To klątwa. Nie rozumiesz? To jest klątwa Grace'ów.”
River stara się, żeby nikt jej nie zauważał no prawie nikt,
zależy jej na atencji Greac’ów. Na co dzień jest zwykłą szarą myszką w dodatku
bardzo niepewną siebie, a od reszty uczniów odgradza się wielkim murem. Nikogo
nie dopuszcza do siebie, skrzętnie ukrywa swoje prawdziwe emocje i zawsze
rozważa każdą możliwą opcję. Potajemnie kocha się w jednym z Greac’ów –
Fenrinie, nikt nie wie o jej uczuciu, a ona świetnie odgrywa rolę obojętnej
nastolatki, która nie rozumie zachwytu całej szkoły, jak i fenomenu tego
rodzeństwa. Tylko przypadek sprawia, że pewnego dnia zostaje zauważona. I nie
zamierza tej szansy zmarnować. Od tej pory pochłania każde słowo rodzeństwa.
Jest nimi zauroczona i stara się jak najwięcej, od nich dowiedzieć.
„To, co ludzie demonstrują, wskazuje, jacy chcieliby być. To zaś, co
ukrywają, wskazuje, kim naprawdę są.”
Owszem początek może lekko przypominać, że gdzieś już coś
takiego było. Tajemnicze rodzeństwo, wieczne plotki i szara nastolatka, która
jest nowa w mieście. Znacie to? Czytaliście już? To pewnie na języki ciśnie się
wam jeden tytuł – „Zmierzch”. Ale według mnie na tym można zakończyć
porównywanie, bo to, co dalej dzieje się w tej książce, jest całkowitym
przeciwieństwem tej sagi. Przez co całkowicie wsiąknęłam w ten świat, w którym
magia zarazem jest prawdziwa, na wyciągnięcie ręki, ale także zwykłym
złudzeniem. I, mimo że lekturę skończyłam na kilka minut przed północą, nie
żałowałam poświęconego dla niej czasu. W tym wszystkim jest coś intrygującego,
pojawiały się momenty, których nie do końca się spodziewałam, ale miałam pewne
podejrzenia, nie wszystko było jasne i klarowne, a to mnie urzekło.
Sama główna bohaterka niby irytuje swoją nieporadnością zaś
z drugiej strony olbrzymi mur, który wokół siebie zbudowała, nie pozwala na to,
aby ją za to znienawidzić. Wręcz pragnie się poznać jej tajemnicę, która
stopniowo zostaje ujawniana. Jej posunięcia są przemyślane i dobrze rozegrane.
I zastanawiam się, w jaki sposób ewoluuje w kolejnej części. Reszta postaci
posiada charaktery, które nie do końca są jasne, ich nieprzewidywalność jest
nieodłącznym elementem tej historii. No i pozostaje nam kwestia zakończenia,
które daje do myślenia i zwiastuje, że cała zabawa dopiero się rozpocznie, a to
był tylko niewinny wstęp do całości. Obym się nie myliła.
Według mnie ta seria ma swój potencjał, co nie zmienia
faktu, że większość może nie podzielać ze mną tego zdania. Jak już pisałam,
jest to kontrowersyjny tytuł. Z jednej strony przeznaczony dla niewymagającego
czytelnika, lekki i przyjemny w odbiorze, a z drugiej ewidentnie zbyt prosty i
oklepany, ale nawet mnie starego wyjadacza literatury młodzieżowej i
fantastyki, zdołał urzec. Teraz wystarczy poczekać, jak to wszystko dalej się
rozwinie, ale według mnie fani „Zmierzchu”, czy nawet „Harry’ego Pottera” będą
zadowoleni z tej lektury. I zgadzam się z napisem na okładce – „O tej historii
wkrótce będą mówić wszyscy!”. Jestem pewna, że tak będzie, a to wszystko przez
dwa fronty, które już się utworzyły – zwolennicy i przeciwnicy. Ja na razie
chcę pozostać neutralna.
Moja ocena: 7/10
Liczba stron: 408
Liczba stron: 408
Data premiery: 19 lipca 2017
Wydawnictwo: Feeria Young
Oo, taki rozhulany blog, a ja tu jestem po raz pierwszy i od razu zostaję :D
OdpowiedzUsuńAkurat miałam "przyjemność" czytać to cudo ostatnio i niestety strasznie się umęczyłam. Sama historia nie jest zła, ale wykonanie tragiczne, autorka pisze wręcz koszmarnie, choć z każdą kolejną stroną jest coraz... "mniej źle" :D
Ja cieszę się jednak, że chociaż Ty nie czujesz, że straciłaś na nią czas ;)
Pozdrawiam ciepło! :)
Kasia z niekulturalnie.pl :)