„Tu i teraz” to propozycja czytelnicza od Wydawnictwa YA!.
Wprawdzie na swój egzemplarz musiałam trochę poczekać, ale byłam bardzo ciekawa
tej historii i nie mogłam się doczekać, kiedy nadejdzie ten moment, w którym
będę mogła się z nią zapoznać. Tak jak przy większości tego typu lektur naszły
mnie obawy, że nie będę mogła odnaleźć się w wizji, którą chce przedstawić
autor. A najbardziej się bałam tego, że całość będzie pogmatwana i przez
„zawirowania czasowe”, ciężko będzie dojść do ładu. Już kilkukrotnie trafiłam na
takie perełki, doprowadzające mnie do szewskiej pasji, ale jako książkoholik
zawsze muszę przekonać się na własnej skórze, czy kolejna taka książka będzie
totalną pomyłką. A jak było w tym przypadku?
Przyszłość dla świata nie będzie kolorowa, tak jak wyobrażają
sobie to ludzie. Doskonale wie o tym szesnastoletnia Prenna, która cztery lata
temu musiała uciekać od rzeczywistości, w jakiej musiała żyć. Ludzkość została
zdziesiątkowana przez zarazę, którą rozprzestrzeniały komary, a jedynym
miejscem, gdzie człowiek mógł uciec od tego krwawego krajobrazu była
przeszłość…
Prenna jako jedna z niewielu mogła cofnąć się w czasie, aby
żyć w normalnym otoczeniu, bez strachu oto czy jutro nie umrze. Jest jednak
kilka surowych zasad, których musi przestrzegać. Za ich złamanie grozi surowa
kara. Ale jak poradzi sobie dziewczyna, kiedy kolega z klasy nie pozwala jej
się odizolować od tubylców? Zaryzykuje, a może ucieknie?
Tak naprawdę dzieli ich kilkadziesiąt lat, ona nawet jeszcze
się nie urodziła, a łączy już ich uczucie. We dwoje są zdolni odmienić bieg
historii. Ale czy będą w stanie to zrobić?
„Tu i teraz” to jedna z tych lektur, które czyta się łatwo i
przyjemnie. Mimo drobnego druku książkę pochłania się w niesamowitym tempie. A
sama historia jest dość ciekawa, ale czegoś w niej brakowało. W prostym języku
powiedziałabym, że jest fajna, ale bez szału. Przez co długo musiałam się
zastanawiać, jak ją ocenić. Owszem miałam przez nią malutki mętlik w głowie i w
sumie, rzeczywistość w niej opisana, mogłaby zawierać ziarno prawdy w sobie,
jednak nie było to coś, co spowodowałoby u mnie „kaca książkowego”. Podeszłam
do tego tematu z całkowitym dystansem, a w pewnym momencie było mi to nawet
obojętne.
"Kiedy otwierasz się przed kimś i zaczynasz czuć do niego to, co
czujesz, co wtedy robisz? Usiłujesz to zignorować, może nawet o tym zapomnieć,
ale nie możesz już tego unicestwić ani cofnąć."
Prenna to nastolatka niczym nieróżniąca się od otoczenia.
Jednak prawda jest inna. Pochodzi z przyszłości. Dlatego mimo już
czteroletniego pobytu w przeszłości, dalej nie może się zaaklimatyzować. Ciążą
na niej ograniczenia, zasady, które musi przestrzegać jako członek wspólnoty
ludzi, którzy mieli tę szansę zamieszkać w przeszłości. Ale prawda, która kryje
się za tą wspólnotą, nie jest już taka kolorowa, jakby mogło się wydawać.
Prenna unika towarzystwa, ma tylko jedną przyjaciółkę, która również należy do
grupy imigrantów z przyszłości. Ma także swoją tajemnicę. Podoba jej się jeden
z tubylców. To jej pierwsza miłość, ale nie może pozwolić sobie, aby uczucie
nią zawładnęło.
„Prawda jest silna. W przeciwieństwie do kłamstwa z czasem staje się
coraz silniejsza i ma moc łączenia rozmaitych uczuć i idei w taki sposób, w
jaki kłamstwo nigdy nie potrafi.”
Jak już wspominałam wcześniej, czegoś w tej powieści mi
brakowało. Całość dla mnie była zbyt płytka, za mało rozbudowana. Pojawiało się
wiele wątków, które bardzo szybko zostawały rozwiązywane, co było dużym minusem
dla tej historii. Sam watek miłosny był oklepany. Nie wywarł na mnie
pozytywnego wrażenia. Spodziewałam się po tej książce czegoś lepszego i
zostałam rozczarowana. Mimo że moje obawy się nie sprawdziły, bo nie było tu
nic skomplikowanego, w czym mogłabym się pogubić, to cała reszta była taka sobie.
Sami bohaterowie dają się polubić i są największym zaskoczeniem dla mnie. W
pierwszym momencie myślałam, że mam do czynienia, ze stłamszoną nastolatką,
przez liczne zakazy, a jednak okazało się, że ma zadziorny charakterek. Choć
czasami była zbyt naiwna i miałam chęć nią potrząsnąć, aby się obudziła.
Lektura, na jeden długi wieczór, to najlepsze określenie dla
tej powieści. Nieskomplikowana, niewymagająca dużo uwagi i przewidywalna. Taka
sobie lekka lektura umilająca popołudniową nudę. Autorka miała duże pole do
popisu, ale nie wykorzystała swoich możliwości. Przez co książka jest tylko
przeciętna. Na pewno brakowało opisów przyszłości, niby był to jeden z głównych
wątków, ale został zepchnięty do kilku marnych wzmianek. Cała uwaga skupiła się
na teraźniejszości. Nad tym najbardziej ubolewam.
Podsumowując: książka nie powaliła mnie na kolana, była
tylko zwykłym urozmaiceniem, przy której spędziła nawet miło czas. Idealna dla
docelowej grupy odbiorców, jednak bardziej wymagający czytelnik będzie rozczarowany.
Moja ocena: 5/10
Liczba stron: 240
Data premiery: 13 styczeń 2016
Wydawnictwo: YA!
Mamy podobne odczucia, mnie też nie powaliła na kolana. Jakaś taka.. banalna.
OdpowiedzUsuńBookeaterreality
Zgadzam się z Tobą... Szkoda, bo potencjał miała duży, ale niestety nie wykorzystany...
UsuńJa widzę szały nie ma. Czytałam już recenzję tej książki i odczucia i sugestie były podobne :)
OdpowiedzUsuńBardziej wymagający czytelnik będzie zawiedziony... Dlatego taka, a nie inna ocena... Szkoda.
Usuń