W ramach promocji książki "Ugly Love", która
nieziemsko mnie zachwyciła, chciałam wam przybliżyć sylwetkę Griffina
Petersona, który współpracuje z Colleen Hoover przy ścieżce dźwiękowej.
Griffin Peterson urodził się w małym miasteczku Oconomowoc, Wisconsin.
Dorastając, miał obsesję na punkcie słuchania muzyki. W tym czasie był pod
wpływem różnego jej rodzaju, w tym miłości swojego taty dla klasycznego rocka i
bluesa. W wieku 12 lat dostał od ojca na Boże Narodzenie pierwszą gitarę.
Swoją pierwszą piosenkę, "Might Go Crazy", napisał
w wieku 18 lat. Po całym dniu spędzonym na tworzeniu muzyki zdecydował, że
jeżeli istnieje sposób, dzięki któremu mógłby utrzymać się z czegoś, co sprawia
mu tak wiele radości, to nie chce robić w życiu nic innego. Od tamtego momentu
spełnia swoje marzenie: kończy studia na kierunku Music Business i przygotowuje
się do wydania pierwszej EP’ki (z której dostępne są już single: „Getaway” i
„Makes Me Hold On To You”).
We współpracy z Colleen Hoover przygotował niezwykły soundtrack
do książki „Maybe Someday”, który otwiera całkowicie nowy wymiar czytelnictwa.
Dzięki niemu historia Ridge’a i Sydney jest dla nas niezapomnianym
doświadczeniem.
Obecnie jest w trakcie nagrywania swojego nowego albumu,
który ukaże się latem tego roku.
„Ugly Love” po raz pierwszy słuchałam, za nim jeszcze miałam
możliwość przeczytać książkę. Utwór wprawił mnie w melancholie, był smutny, ale
przesycony nadzieją. W mojej głowie zaczęła toczyć się walka, bo tak naprawdę
nie wiedziałam, które emocje to te właściwe. Czułam tę desperację i samotność
wypływająca ze słów tego utworu.
Jako że nie znam na tyle języka angielskiego, aby
przetłumaczyć sobie na szybko tekst w głowie, musiałam posiłkować się innymi
źródłami. Słowa po polsku potwierdziły tylko moje odczucia. Niestety, nie
wiedziałam tylko, jakie ma on znaczenie dla historii kryjącej się w „Ugly
Love”.
Wiem tylko jedno. Wystarczyło mi tylko raz odsłuchać ten
utwór, aby od razu się w nim zakochać.
Na ten moment, kiedy już jestem po lekturze „Ugly Love”,
mogę porównać utwór z książką. Komponuje się on idealnie z całą historią
zawartą w tej pozycji. Wręcz ją dopełnia. W obu przypadkach towarzyszyły mi te
same uczucia, najczęściej były ze sobą sprzeczne, przez co ciężko mi to opisać
słowami.
Tekst odzwierciedla nam Milesa i to, co kłębi się w jego
głowie. Chaos, niezdecydowanie i wielką potrzebę miłości. Mam nieodparte
wrażenie, jakby nagle stanął przede mną obnażony ze swojego muru, za którym tak
dobrze się krył.
Słyszałam wszystkie piosenki jakie zostały nagrane do książki "Maybe Someday" i najbardziej spodobała mi się "Hold on to You" :D "Ugly Love" ani nie czytałam ani nie słuchałam, ale to się niedługo pewnie zmieni ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)