„W ogień” to pierwszy tom nowej serii Kontrakt spod pióra
polskiej autorki Ewy Seno. Nie jest to moje pierwsze spotkanie z jej
twórczością, wcześniej miałam okazję zapoznać się z trylogią Antilia, która
zdobyła moje czytelnicze serducho. Jak sami pewnie się domyślacie, nowa książka
autorki znalazła się na mojej liście „must-have”. Bałam się tylko, ze moje
oczekiwania wobec tej powieści będą większe niż powinny, a rzeczywistość szybko
sprowadzi mnie na ziemię. Teraz pozostało tylko jedno pytanie, czy ta pozycja
była strzałem w dziesiątką, czy może jednak okazała się okropną pomyłką?
Kiedy na całym świecie mamy tylko jedną przyjaciółkę, która
właśnie popełniła samobójstwo, a nikt nie chce, aby winni jej śmierci ponieśli
zasłużoną karę, jesteśmy zdolni do wszystkiego.
W takiej właśnie sytuacji znalazła się Em, a raczej Emily.
Aby pomścić Emmę, nie cofnie się przed niczym. Podpisze
nawet kontrakt z samym diabłem. Ale czy to jest właściwa droga? Czy warto
zaprzedać duszę diabłu, żeby dokonać zemsty?
Emily ma do podjęcia jedną z najtrudniejszych decyzji, a po
dokonaniu wyboru nie będzie już odwrotu…
Czy podoła temu wyzwaniu?
Już dawno nie czytałam książki z tak przewidywalną fabułą.
Potencjał miała ogromny, ale nawet dziecko by się domyśliło, co będzie dalej.
Nie było w tym nic oryginalnego, brakowało jakiegokolwiek dramatyzmu. Wszystko
zostało wyłożone na tacy już na samym początku. Lektura była lekka,
niewymagająca głębszego zastanowienia. Czytało się ją w bardzo ekspresowym
tempie, a wykreowany świat przez autorkę był dziecinny. Nie wiem, czy Ewa Seno
uważa swoich czytelników za upośledzonych, ale takie odniosłam wrażenie i
bardzo mnie to zabolało. Spodziewałam się czegoś lepszego i bardzo się
zawiodłam.
"- Więc jak? Chcesz pomścić przyjaciółkę?
-Chcę - szepnęłam - ale jakoś nie uśmiecha mi się spędzanie wieczności w ogniu piekielnym. Lubię ciepło, ale smażenie żywcem to już nie moje klimaty."
Emily jest bardzo pobożną dziewczyną. Zawsze pomagała
słabszym, chodziła do kościoła co niedzielę, żyła według przykazań bożych, a
czystość chciała zachować aż do ślubu. Według standardów jest zwykłą brzydulą.
Trzymała się na uboczu, nie wyróżniała się niczym szczególnym. Takie zahukane
dziwadło. Wszystko się zmienia w ciągu kilku godzin, tylko jej dobra natura,
stara się walczyć z zaszczepionym złem, które rodzi się w niej. Po śmierci
swojego ukochanego ojca czuła się jak sierota, mimo że miała jeszcze matkę. Ale
ona nigdy nie darzyła jej matczynym uczuciem, zamieniając życie córki w małe
piekło.
Główna bohaterka zatrzymała się w rozwoju umysłowym na
etapie kilkuletniego dziecka. Tak naiwnej i głupiej gąski dawno nie widziałam.
Jej postać jest bardzo płytka i powierzchowna, bardzo słabo wykreowana.
Doprowadzała mnie do histerycznego śmiechu, zresztą cała książka wywoływała u
mnie wiele śmiechu. Miałam niezły ubaw, czytając te głupoty. A co gorsza, nie
tylko Emily taka była, diabeł nieudacznik zakochujący się w dobrej duszyczce,
nieumiejący kontrolować swoich podwładnych? Serio?! Przecież mówimy o panu
piekieł, co to w ogóle ma być? Więcej napisać wam nie mogę, musiałabym zbyt
wiele wam zdradzić, a to już byłyby spoilery. Cały czas liczyłam na to, że
autorka specjalnie chce w błąd wprowadzić czytelników, aby później im pokazać,
ciekawą i dobrze skonstruowaną fabułę. Oj, bardzo się pomyliłam.
"- Nie ufasz mi?
-Powiedział diabeł - prychnęłam."
Autorka napisała bajeczkę dla dzieci, którą w szybkim
skrócie można opowiedzieć na dobranoc. Aż boję się pomyśleć, co znajdę w
kolejnych tomach tej historii, bo dla mnie ona już powinna być zakończona.
Jakoś nie wierzę w to, aby kolejne części były dobrym pomysłem. Na ten moment
brakuje mi dopracowania i głębszego przemyślenia sensu tej powieści. Poza tym
pisarka porwała się za najbardziej oklepany temat w literaturze młodzieżowej
dlatego, aby być oryginalnym, powinna bardziej się postarać. Anioły, demony,
diabeł to już było i to wielokrotnie, a całość i tak wypada blado przy innych
tego typu pozycjach. Na ten moment mogę stanowczo odradzać wam tę książkę w szczególności,
jeżeli szukacie mocnych wrażeń.
Moja ocena: 1/10
Liczba stron: 344
Data premiery: 7 lipca 2016
Wydawnictwo: Feeria Young
ojoj...aż tak słabo. Osobiście też poznałam styl autorki i choć ma dobre pomysły to jej warsztat nie jest najlepszy...widzę, że się też nie poprawił...
OdpowiedzUsuńCzytałam poprzednią serią autorki i jej pióro mnie nie urzekło, wiec na tę powieść nie mam apetytu
OdpowiedzUsuńUfff, jak to dobrze, że nie skusiłam się na jeszcze jedną próbę jeśli chodzi o twórczość tej autorki :D Czytałam całą (!!!) trylogię o Antilii i mówiąc szczerze, po pierwszym tomie miałam już zdecydowanie dość, a dwa kolejne czytałam "z poczucia obowiązku". Na "W ogień" w ogóle już nie miałam ochoty i z tego co widzę, dobrze zrobiłam, że darowałam sobie lekturę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://faaantasyworld.blogspot.com/
Książka wydaje się być jakimś nieporozumieniem...
OdpowiedzUsuń