„Nawet o tym nie myśl” to kolejna propozycja od Wydawnictwa
Feeria Young. Sam opis książki daje nadzieję na świetną historię o dość
nietypowej tematyce. Ale nie zawsze te krótkie streszczenie odzwierciedla to,
co znajdujemy w danej lekturze. Czasami nawet jest przekoloryzowane, a samo
wnętrze w takim przypadku rozczarowuje czytelnika. Żeby przekonać się, jak
będzie w tym przypadku musiałam się najpierw zapoznać z tym, co przygotowała
dla nas Sarah Mlynkowski. Czy się rozczarowałam? Zaraz się sami o tym przekonacie.
Czy szczepionka przeciwko grypie może wywrócić twoje życie
do góry nogami? Tak!
Przynajmniej tak było w przypadku klasy dziesiątej be.
Na początku nie działo się nic dziwnego, ale już na drugi
dzień pojawiły się skutki uboczne. I nie była to zwykła gorączka jak po innych
szczepieniach. W ich głowach pojawiły się dziwne myśli i to otaczających ich
osób.
Czyżby zaczęli wariować?
A może mają urojenia?
Albo to schizofrenia?
Czy ta dziwna przypadłość kiedyś minie?
Przecież teraz nie będą mogli ukryć żadnej myśli przed
kolegami, każdy będzie wiedział o ich sekretach…
„Oto nasza historia. Tak właśnie z naszej grupy zrodziliśmy się my.
I tacy właśnie obecnie jesteśmy. Kiedy stanowi się grupę, w której
wszyscy wzajemnie słyszą swoje myśli, granica pomiędzy ja a my jakoś się
zaciera.”
Ta książka jest obłędna. Na pewno czegoś takiego się nie
spodziewałam po tak niepozornej okładce. Przezabawna, wariacka historia, która
nie pozwala czytelnikowi się oderwać. Dziwne skutki uboczne szczepionki to
dopiero początek, a każda kolejna strona potrafi bardzo zaskoczyć. Tu nic nie
jest pewne, za to jest bardzo nieprzewidywalnie. Powieść pochłania się w
niewiarygodnym tempie, lekki styl autorki tylko to ułatwia. Jest idealna na
wakacyjne popołudnie, tylko trzeba uważać na słońce, bo można przez przypadek
nabawić się oparzeń słonecznych. Przy tej lekturze można zapomnieć o całym
bożym świecie.
„ - Wszyscy jesteśmy pogięci – powiedział łagodnie. - I to, co się nam przytrafia, też jest pogięte.
Moje życie teraz też się do reszty pogięło. I po prostu nie wydaje mi się,
żebyśmy byli odpowiednimi ludźmi, żeby pomóc sobie nawzajem się odgiąć. Ma to
sens?”
Naszym głównym bohaterem jest cała klasa dziesiąta be.
Poznajemy każdego z nich, choć nie każdego dokładnie, jednak i tak to powoduje
niemałe zamieszanie w końcu to aż dwadzieścia dwie osoby. Niektórzy są
nieśmiali inni to urodzeni przywódcy. Poznajemy ich wzloty i upadki. Odkrywamy
ich najskrytsze tajemnice, a także obserwujemy zachodzące w nich zmiany.
Przyjaźnie, miłość, zdrady, wstydliwe sekrety, fobie teraz już nic się nie
ukryje. Czy to zbliży ich do siebie, a może tylko wprowadzi dużo zamieszania i
skłóci każdego ze sobą? W końcu kto by chciał, aby jego myśli znał ktoś inny?
„Olivia rozejrzała się po sali. Wszyscy wciąż gadali, ale nikt nie
poruszał ustami.
Co jej jest?
Wygląda, jakby miała puścić pawia.
O mój Boże. Olivia pojęła nagle, że oni niczego nie mówią. Oni to myślą.
Słyszała myśli innych ludzi. I wszystkie dotyczyły jej.”
Telepatia, któż z nas nie chciałby się nią posługiwać. Znać
myśli innych to bardzo kusząca propozycja, ale schody zaczynają się w momencie,
kiedy to ktoś inny miałby taką zdolność i mógłby poznać nasze tajemnice. W
takim przypadku taka umiejętność byłaby bardzo denerwująca. A teraz postawcie się
na miejscu bohaterów, chcielibyście znaleźć się w takiej sytuacji? „Nawet o tym
nie myśl” pokazuje perypetie grupki nastolatków i ich niezwykłe zdolności.
Widzimy wszystkie plusy i minusy czytania cudzych myśli. A to dopiero
wierzchołek problemów, które zaczynają się dopiero pojawiać.
„Nawet o tym nie myśl” to pierwszy tom tej historii i już
nie mogę się doczekać, kiedy pojawi się kolejny. Zakończenie pojawiło się zbyt
szybko i przez nie pojawiło się jedno pytania – i co teraz będzie? Niestety,
aby się tego dowiedzieć, trzeba będzie chwilę poczekać. Mam tylko nadzieję, że
kolejna część utrzyma taki sam poziom i będzie równie wciągająca. Bo sam pomysł
jest bardzo ciekawy, ale też będzie go bardzo łatwo zepsuć. Telepatia pojawiała
się już w wielu powieściach młodzieżowych, ale w takim wydaniu widzę ją po raz
pierwszy. To taki mały powiew świeżości, którego czasem tak bardzo nam brakuje.
Sarah Mlynowski to kanadyjska pisarka. Po ukończeniu z
wyróżnieniem literatury angielskiej na Uniwersytecie McGill przeniosła się do
Toronto, aby pracować dla Wydawnictwa Harlequin. Od tego czasu Sarah tworzy
zarówno dla dorosłych, jak i młodzieży. Jej książki zostały przetłumaczone na
dwadzieścia dziewięć języków. Obecnie pisarka mieszka w Nowym Jorku z mężem i
dwiema córkami.
Moja ocena: 8/10
Liczba stron: 328
Data wydania: 3 sierpnia 2016
Wydawnictwo: Feeria Young
Miałam ochotę na nią, ale odpuściłam. Ajjj mój błąd ;//
OdpowiedzUsuńTa książka od początku bardzo mi interesowała i cieszy mnie tak pozytywna opinia. Wiem, że warto będzie przeczytać
OdpowiedzUsuń