Ostatnio
nie miałam takiej radości z czytania jak na początku powstania mojego bloga.
Wszystkie książki wydawały mi się identyczne, oklepane, bez żadnej głębi.
Musiałam, więc wziąć sobie urlop, aby przemyśleć, czy tak naprawdę chcę dalej
zajmować się blogowaniem. Po namysłach postanowiłam dalej pisać o książkach. A
tym bardziej utwierdził mnie w tym „Chłopak na zastępstwo”, który okazał się
dla mnie wielką niespodzianką. Ta lektura uświadomiła mi, jak bardzo kocham
książki. Przecież nie mogę się poddać, kiedy już tak daleko zaszłam, choć wiem,
że teraz zaczynam wszystko tak jakby od początku.
Czy
bal maturalny może okazać się katastrofą? Tak, w szczególności, kiedy zrywa z
tobą twój chłopak i to na samym parkingu na chwilę przed balem, a przecież w
końcu miałaś przedstawić go swoim koleżanką, bo one wcale nie wierzą w jego
istnienie…
Ale
nie wiedzą też, jak on wygląda…
I
żeby wyjść z twarzą z całej tej sytuacji i nie okazać się wielką kłamczuchą z
wyimaginowanym chłopakiem, można wziąć pierwszego lepszego faceta, który wcieli
się w niego.
Plan
jest prosty. Tylko, czy na pewno ten plan wypali? I jakie skutki przyniesie w
przyszłości?
Gia
przekona się o tym na własnej skórze. Czy sprytny plan, który wymyśliła, okaże
się genialny, a może tylko ją pogrąży?
„ - Jak mierzymy
dziś naszą wartość? Liczbą lajków, które otrzymał nasz post, tym, jak wielu
mamy znajomych czy ile zebraliśmy retweetów? Czy w ogóle wiemy, co tak naprawdę
myślimy, dopóki nie przedstawimy naszych myśli w sieci i nie dowiemy się od
innych, ile ich zdaniem są warte?”
„Chłopak
na zastępstwo” jest niesamowicie wciągający, taka lekka lektura, która bawi
swoim humorem, ale także potrafi doprowadzić do łez. I o zgrozo, co do mnie nie
podobne, popłakałam się przy niej. Sama nawet nie wiem, dlaczego tak się stało.
Bardzo możliwe, że to za sprawą głównej bohaterki i uczuć, które odczuwałam
podczas czytania. Taka prosta niepozorna historia, a potrafi namieszać w
głowie. Idealna na jeden wieczór, bo bardzo szybko się ja pochłania. Nie sposób
o niej przestać myśleć. Autorka stworzyła genialne dzieło, które trafi do serc
czytelników. A przy takiej ilości książek młodzieżowych na naszym rynku, ciężko
uzyskać taki efekt.
„- Rzadko
znajdujemy głębię, szukając jej w sobie. Głębie znajduje się w tym, czego
uczymy się od ludzi i tego, co dzieje się wokół nas. Bo wszystko, Gia, ma swoją
opowieść. Poznając te opowieści, będziesz się napełniać nowymi doświadczeniami,
które sprawiają, że zrozumiesz więcej. Będziesz wzbogacać swoją duszę o nowe
warstwy.”
Gia jest
chodzącym ideałem. Przewodnicząca samorządu uczniowskiego jest popularna w
swojej szkole i do tego ma starszego od siebie chłopaka Bradleya. W jednym
momencie całe jej proste, niewymagające życie zaczyna się walić. Najpierw zrywa
z nią chłopak, później musi stawić czoło swoim czterem przyjaciółką, ale jedna
z nich zawsze mąci w jej relacjach z resztą. Dlatego nie może pozwolić sobie,
aby jej pierwotny plan uległ zniszczeniu. Nie wie tylko, jak bardzo przez to
wszystko się zmieni. I zacznie dostrzegać luki w swoim powierzchownym
zachowaniu. Tylko, czy ta sytuacje, czegoś ją nauczy?
„Przekonałam się, że jestem
najpłytszym człowiekiem na ziemi. Nie ma we mnie absolutnie żadnej głębi i
nawet nie mam pojęcia, jak ją osiągnąć. Mam normalne życie. Moi rodzice są
razem. Nie biją mnie ani nic takiego. Śmierć nie odebrała mi nikogo bliskiego.
Dobrze sobie radzę w szkole. Nie jesteśmy ani biedni, ani bogaci. Nigdy
poważnie nie chorowałam, nie przeżyłam żadnego niebezpiecznego dla życia
wypadku. Ominęły mnie wszelkie tragedie i przez to nie ma we mnie żadnej
mądrości ani głębszego wejrzenia w cokolwiek.”
O
matko, ta książka jest genialna. To była moja pierwsza myśl po zakończeniu
czytania jej. Nie mogłam wyjść spod wrażenia, jak taka zwykła historia może
okazać się czymś tak wyjątkowym. I chyba jeszcze z czymś takim się nie
spotkałam w dotąd czytanych przeze mnie powieściach. Była niczym powiew
świeżości. A takiej odskoczni było mi trzeba, bo cała reszta mi się
„przejadła”. A co gorsza ciągle mi mało, a żadnej kontynuacji nie będzie. To
jedna z tych książek, które są definitywnie zakończone, a jak wiadomo, takie
czyta się najlepiej i bardzo często się do nich kiedyś wraca. Już nie mogę się
doczekać kolejnych powieści spod pióra autorki.
„Starałam się
dzisiaj być lepszym człowiekiem, ale świat nie współpracuje.”
Główna
bohaterka, choć może wydać się bardzo płytką osobą, jest postacią, którą z
miejsca można polubić. Nadaje realności całej sytuacji, a do tego nie jest
nawet odrobinę wkurzająca, jak to nie raz bywa. Ale i tak moje serce wędruje do
tytułowego zastępczego chłopaka. Niby odludek, ale jest w nim coś, co każda
dziewczyna szuka w swoim wymarzonym ideale. Poza tym cały czas się zastanawiam,
jak autorce udało się połączyć tak wiele typów różnych ludzi w jednej książce,
nie wywołując tym konfliktów. Zgrabnie pokazała, na czym polegają nasze relacje
z różnymi ludźmi i dlaczego tak się dzieje. Dlatego oprócz zabawnej historii,
dostajemy jeszcze coś głębszego, nad czym warto się zastanowić w dzisiejszych
czasach. A to, co nam pisarka próbuje uświadomić, to najprawdziwsza prawda.
Moja
ocena: 9/10
Liczba
stron: 400
Data
premiery: 6 lipca 2016
Wydawnictwo:
Feeria Young
Będę czytać tę książkę w ramach book touru i mimo że rzadko czytam książki z tego gatunku, to nie mogę się doczekać. Każda recenzja, jaką czytałam, jest tak pozytywna jak Twoja. :D
OdpowiedzUsuńMnie książka tez bardzo się podobała i idealnie wpasowała się w lekturę na ciepłe dni. Niby fabuła jak każda inna, a jednak ma coś w sobie, co ja wyróżnia.
OdpowiedzUsuń