„Aplikacja” to powieść która podbija serca swoich
czytelników, odkąd tylko pojawiła się w jesiennych zapowiedziach Wydawnictwa
Feeria Young. Co dziwniejsze, w dobie dzisiejszej technologii, po raz pierwszy
spotykam się z taką tematyką w książce. Nie wiem czy jest to moje
niedopatrzenie, przecież mogłam przeoczyć taką lekturę, a może po prostu nikt
jeszcze nie wpadł na taki pomysł. Niby ten aspekt jest zaletą, a mimo wszystko
miałam obawy. Bałam się o wykonanie tego pomysłu. W końcu to coś nowego, a
jednak gdzieś pojawiała się iskierka Zwątpienia…
Wyobraź sobie bycie szczęśliwym posiadaczem aplikacji Lux.
Nie wiesz co zjeść, w co się ubrać, ani o której wyjść z domu? Lux cię wyręczy
we wszystkim. Zajmuje się prostymi sprawami, a także tymi trudnymi. Już nie
musisz być zdany sam na siebie, w końcu masz kogoś kto dokona za ciebie tych
niewyobrażalnie trudnych wyborów…
Pamiętaj. Zwątpienie
doprowadzi cię do zguby…
W świecie szesnastoletniej Rory, aplikacja Lux jest
narzędziem absolutnie niezbędnym. Nie wyobraża sobie, że ktoś mógłby być bez
niej szczęśliwy. I tylko nieliczni outsiderzy z niej nie korzystają. Jednak jej
przyjęcie do elitarnej Akademii Theden, zmienia jej pogląd na rzeczywistość.
Nagle dostrzega to, co było niewidoczne.
Co odkryje Rory? Kim naprawdę była jej mama i dlaczego
umarła? Czym tak naprawdę jest Zwątpienie?
„Aplikacja” od samego początku szokuje. Najbardziej
absurdalnym stwierdzeniem, przynajmniej dla mnie, jest „Zwątpienie”. Nie powiem,
przy wyjaśnieniu tej definicji, na mojej twarzy pojawił się głupi uśmieszek niedowierzania.
Musiałam szybko otrząsnąć się z pierwszego wrażenia i swój rozum sprowadzić z powrotem
na ziemie. Przecież to tylko książka i wyobraźnia autora. Oprócz tego, pojawiła
się nowa terminologia, z którą trzeba było się oswoić. Choć trzeba przyznać
autorka, bardzo przystępnie wszystko przedstawiła. Nie miałam najmniejszych zastrzeżeń,
co do wytłumaczenia nowości, przez nią opisanych. A i tak zgubiły mnie cytaty z
„Raju utraconego”. No cóż, nie codziennie posługujemy się starą polszczyzną.
"Mnie natomiast
gemini służyło do wszystkiego. Mój kalendarz, moje plany, mój profil na Forum,
playlisty, książki – wszystko to pragnęłam mieć pod ręką, zawsze. Potrzebny był
mi też, oczywiście, Lux, dzięki któremu moje życie szło gładko. Radziłam się
tej apki co najmniej tysiąc razy na dzień. W co powinnam się ubrać? Gdzie
usiąść? Kogo zaprosić na połowinki? Wszystkie decyzje, które wydawały się
ważne, i pewnie całe mnóstwo nieistotnych."
Rory, to nastolatka jak każda inna. Niczym szczególnym nie
wyróżnia się z tłumu. Jej handheld i Lux, to jej prawa ręka. Nie potrafi sama
podejmować decyzji. W szkole raczej żyła w odosobnieniu. Nie była bogata, ani
popularna. Miała tylko jednego przyjaciela zamiast grona przyjaciółek. Ale tak było
jej dobrze. Była sobą, a do tego miała niesamowity umysł, który zapewnił jej
przyszłość w Theden. W akademii coś zaczęło się w niej zmieniać. Po części za
sprawą jej współlokatorki Hershey, która używała Luxa w odmienny sposób,
oczywiście nie zawsze. To dzięki niej i temu sposobowi Rory poznała Northa,
który namieszał jej w głowie. No i przeszłość, która nie dała o sobie
zapomnieć, a wręcz krzyczy by odkryć prawdę.
Autorka przedstawiła wizję świata, która jest bardzo
kusząca. I w dobie obecnej technologii, a przede wszystkim jej rozwoju,
wszystko jest możliwe. Które z nas by nie chciało, aby coś lub ktoś, powiedział
nam, co będzie dla nas dobre. A jednak z drugiej strony, wydaje mi się to
przerażające. Przecież jesteśmy tylko ludźmi i mamy prawo popełniać gafy,
inaczej niczego byśmy się nie nauczyli. Bycie „doskonałym robotem” wcale nie
jest takie atrakcyjne. Nie tylko nasze zalety decydują o tym kim jesteśmy, ale
także nasze wady. Mimo wszystko, już teraz można zauważyć, jak często szukamy
porad w internecie. Korzystamy z dobrodziejstw tego wynalazku, a także
uzależniamy się od niego. Na dzień dzisiejszy wielu z nas nie wyobraża sobie
życia bez internetu. A technologia umożliwia nam dostęp do niego w każdym
miejscu, w którym się znajdujemy.
„Aplikacja” to książka, przy której od dosyć dawna, nie
miałam tego uczucia – to już było. Nie ma oklepanego schematu i
przewidywalności. I jest zamknięta tylko w jednym tomie. Nie ma powielania i
rozciągania na siłę całej historii, tylko po to aby było. Ponadto lektura
trzyma w napięciu, czym bardziej się w nią zagłębiamy tym więcej emocji w nas
wzbudza. Lekkie pióro autorki pokazuje oryginalność. Dodatkowo towarzyszy temu
uczucie, że Lauren Miller włożyła w napisanie tej powieści swoją pasję. Potrafi
zaciekawić czytelnika, rozbudzić jego wyobraźnie, a przy tym nic nie jest
płytkie czy powierzchowne. Każde zdanie pokazuje jak wiele wysiłku włożyła w
swoją pracę. A to jest w tych czasach wielka rzadkością. Można rzec, że to
nietypowe zjawisko.
Moja ocena: 8/10
Liczba stron: 456
Data premiery: 7 październik 2015
Wydawnictwo: Feeria Young
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za wszystkie komentarze ! Każdy kolejny komentarz to większy uśmiech na mojej twarzy ! Przeczytałeś pozostaw po sobie ślad !
Podoba Wam się mój blog, dodajcie go do obserwowanych i bądźcie na bieżąco :) Natomiast jeśli macie jakieś pytania, piszcie śmiało! Na wszystkie chętnie odpowiem.