października 13, 2015

C.C. Hunter - Odrodzona

„Odrodzona” to początek nowej serii, w której powracamy do Wodospadów Cienia. I właśnie teraz pojawia się wiele pytań. Przede wszystkim, czy autorka ma jeszcze ciekawe pomysły, aby dalej wracać w to samo miejsce. Jest to bardzo odważny pomysł, w szczególności, że kolejna seria oparta na tych samych bohaterach, może być zwykłym przeciąganiem czegoś, co powinno być już zakończone. Albo okaże się to totalną porażką, albo strzałem w dziesiątkę. Nic więc dziwnego, że za nim zabrałam się za czytania miałam wiele obaw. Modliłam się w duchu, żebym tylko nie musiała rzucać książką o ścianę. A jak było faktycznie?

Od kiedy Della przeszła przemianę, jej życie stało się nie do zniesienia. Już nic się nie układało. Trafiła do obozu dla trudnej młodzieży, przynajmniej tak myśleli jej rodzice. To właśnie tam znowu poczuła, że żyje. Znalazła przyjaciółki i nowy dom. Rozpoczęła treningi, aby pracować dla JBF. Niby wszystko zaczęło się układać, a jednak zawsze coś jest nie tak…
Gdyby tylko mogła przestać myśleć o Steve. Zapomnieć o nim i zająć się swoimi priorytetami. I ten przeklęty nowy wampir Chase. Nie wiadomo skąd się pojawił, a co gorsza Della pamięta jego zapach. Skądś go zna, tylko nie pamięta, gdzie się spotkali…
Pozostaje jeszcze sprawa tajemnic rodzinnych, która przypadkowo ujrzała światło dzienne…
Czy Delli uda się rozwiązać problemy?
Kim jest Chase?
I co z JBF?


To już po raz szósty mamy okazję, sprawdzić, co słychać w  Wodospadach Cienia. I może wydawać się, że to już nie ma sensu. A jednak mam odmienne zdanie. „Odrodzona” pokazała, że autorka jeszcze nie raz nas zaskoczy, a co więcej, widać, że dopiero się rozkręca. Nie mniej jednak, ciężko było mi się przestawić, bo to już nie Kylie jest główną bohaterką. Teraz podążamy za kimś innym, Bardziej humorzastym i bardziej wyrazistym, ale dalej pozostają nieodłączne elementy, które towarzyszyły nam podczas poprzednich pięciu tomów. Dodatkowo od samego początku, pisarka nie pozwala nam się nudzić, całkowicie nas zaskakuje, kolejnymi zdarzeniami, które tworzą porywający czytelnika wir.


„Z drugiej strony, od kiedy złapała tego cholernego wirusa W-1, w jej życiu było tak mało sensu, że do dziwności powinna się przyzwyczaić. Natomiast nie nawykła do tego, że ktoś brał nad nią górę. I sprawiał, że źle wygląda w oczach Burnetta. Jak tak dalej pójdzie, to nigdy nie udowodni, że nadaje się do JBF.”


Charakter Delli nie należy do najłatwiejszych. Boi się kogokolwiek dopuścić do siebie, za dużo osób w swoim życiu już straciła. Ma cięty język, którego często używa, choć niekiedy potrafi utrzymać go za zębami. Łzy uważa za oznakę słabości, na którą ona nie może sobie pozwolić. Tak samo nie chce pozwolić sobie na miłość i na to aby ktoś się o nią troszczył. Wiele problemów dusi w sobie, ciężko jej prosić o pomoc. Strach przed słabością przesłania wszystko. Uważa, że jest to jej najgorszy wróg, przez którego, może nie dostać się do JBF. A na ten moment to jej jedyny cel.


„- Wiem, o chodzi. To dlatego, że jesteśmy dziewczynami, prawda? Gdyby to Lucas, Derek i Perry gdzieś się wybierali, to nie miałbyś nic przeciwko. Jesteś po prostu męską szowinistyczną świnią. I to dlatego nie chcesz, żebym pracowała przy tej sprawie, co? Bo jestem dziewczyną”


Tym razem możemy zgłębić naturę wampirów, przedstawionych przez autorkę. Wiele elementów, w różnych powieściach młodzieżowych, dla tych istot jest podobnych. Jednak za każdym razem, poznawanie tych aspektów, rozbudza ciekawość. Nie mniej jednak „Odrodzona” przedstawia to w jeszcze ciekawszym świetle. Wręcz zostałam zaszokowana. To jest coś nowego i nie przypominam sobie abym wcześniej się z czymś takim spotkała. Jeden z najciekawszych wątków tej książki. Konsekwencje tego procesu, zastosowanego przez autorkę, stoją pod znakiem zapytania. Zakończenie dostarcza nam wielu pytań, a niestety, na odpowiedzi trzeba będzie poczekać. Nad czym bardzo ubolewam i już nie mogę doczekać się kolejnej części. Jak można zostawić czytelnika w takim momencie, to normalnie zbrodnia.

Powieść czyta się jednym tchem. Nie sposób się od niej oderwać. I przyznam się szczerze, że prawie zarwał przez nią noc. Każdy kolejny rozdział potęguje odczucie niedosytu, a to rzutuje na tempo czytania. Kilka godzin i książka skończona. Ubolewam tylko nad schematem „trójkąta miłosnego”. Choć jest pewna szansa dla niego ze względu na nietypowość sytuacji. Wszystko okaże się dopiero w kolejnej części, jak to będzie wyglądać. Oprócz tego, pojawiło się wiele scen, kiedy śmiech był nie do opanowania. Uczuć pojawiło się wiele. Radość, smutek, złość i miłość to tak w skrócie najważniejsze z nich. A w połączeniu odzwierciedlały ten niesamowity klimat, który zawiera ta historia.



Moja ocena: 9/10
Liczba stron: 424
Data premiery: 7 październik 2015
Wydawnictwo: Feeria Young




4 komentarze:

  1. Ostatnio o książce głośno :) Planuje ją przeczytać, ale nie w najbliższym czasie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam, naprawdę warto się z nią zapoznać :)

      Usuń
  2. Nie mogę się doczekać aż książka wyląduje też u mnie :D
    Pozdrawiam serdecznie ;*
    http://ravenstarkbooks.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, ze masz na nią chęć :) Miłej lektury :)

      Usuń

Dziękuję za wszystkie komentarze ! Każdy kolejny komentarz to większy uśmiech na mojej twarzy ! Przeczytałeś pozostaw po sobie ślad !
Podoba Wam się mój blog, dodajcie go do obserwowanych i bądźcie na bieżąco :) Natomiast jeśli macie jakieś pytania, piszcie śmiało! Na wszystkie chętnie odpowiem.

Copyright © 2016 Recenzje Mystic , Blogger