lutego 21, 2016

Przedpremierowo: Amie Kaufman, Meagan Spooner - W ramionach gwiazd

Kosmos to ocean możliwości dla pisarzy. Nic więc dziwnego, że tak chętnie z niego korzystają. W niektórych powieściach toczą się walki z kosmitami, a inne opowiadają o tym, co może czekać nas w przyszłości. Kolejną tego typu lekturą jest „W ramionach gwiazd”. I choć nie wiedziałam, czego mogę się po niej spodziewać, to jak tylko pojawiła się możliwość jej przeczytania, to od razu po nią sięgnęłam. Dużym atutem, który działa jak magnes na czytelnika, jest okładka. Przecudna, czarująca, rzucająca się w oczy wręcz obezwładniająca. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Tylko że w mojej głowie wciąż słyszałam jedno zdanie – „Nie oceniaj książki po okładce!”.

Ikar, największy prom kosmiczny ulega katastrofie, która nie powinna się w ogóle wydarzyć. W dziwnym zbiegu okoliczności udaje się przeżyć tylko dwóm osobą. Tarver, który jest wojskowym i Lilac córce najbogatszego człowieka w całej galaktyce.
Dwoje rozbitków na tajemniczej planecie, bezludnej planecie…
Mimo że ktoś powinien już ich szukać, taka katastrofa nie mogła być niezauważona, ale nikt tego nie robi, są zdani sami na siebie. Aby mieć szansę na ratunek i przeżycie, muszą dotrzeć do wraku i spróbować nadać sygnał ratunkowy.
Tylko że pojawiają się wizję i szepty. Obłęd, czy może jednak coś na tej planecie jest i dlatego została opuszczona?
Czy rozpuszczona panienka z elity i młody major mają szanse na ratunek?
Czemu nikt ich nie szuka?
I co się dzieje na tej planecie?



"To zabawne, że choć już dwa lata temu byłem wystarczająco dorosły, by pić, walczyć i głosować, nadal jestem zbyt młody na szacunek."


Pierwsza połowa książki była nudna i nic w niej szczególnego się nie działo. Cały czas zastanawiałam się, gdzie jest ta olśniewająca historia, którą miałam znaleźć. Ale później coś się zmieniło, powieść robiła się coraz bardziej intrygująca, a nawet pojawił się u mnie dreszczyk emocji. Od tego momentu chłonęłam strony jak odkurzacz. Za nim się spostrzegłam byłam już na ostatniej stronie i żałowałam, że to już koniec. Czułam niedosyt i chciałam więcej! Cały czas się zastanawiałam, dlaczego dopiero w połowie historii, staje się ona taka porywająca, dlaczego nie mogła być taka od początku. Wtedy byłaby o niebo lepsza. Mimo wszystko, na pewno jest warta uwagi.


"Na każdej z paczek widnieje ozdobne odwrócone V - grecka litera lambda, jak LaRoux. Ojciec i jego głupia fiksacja na punkcie mitologii. Gdy byłam mała opowiadał mi wszystkie te historie o wojowniczych bogach i boginiach, a ja niemal uwierzyłam, że jestem jedną z nich. Wszechpotężną, wszechwiedzącą istotą, której należy się bezwarunkowe uwielbienie. Zresztą, kto nazwałby swój statek 'Ikar'? Jak aroganckim trzeba być człowiekiem, by w ten sposób pogrywać z losem?"


Lilac to rozpieszczona księżniczka. Oczko w głowie, swojego ojca. Nie ma w galaktyce takiej osoby, która nie wiedziałaby, kim ona jest. Zawsze otoczona swoją świtą, strzeżona niczym najcenniejszy skarb. Nagle jest zdana sama na siebie i obcego żołnierza. Zawzięta, uparta, dumna. Nie poddaje się przeciwnością. Mimo trudu dalej brnie do przodu, a każdy kolejny krok, to mniejszy mur wokół niej. Przestają się liczyć zasady elity, a zaczyna walka o przetrwanie.
Tarver, młody major wielokrotnie już odznaczony, choć ma dopiero zaledwie osiemnaście lat. Przygotowany do trudnych warunków, mimo nieznanej planety, można odnieść wrażenie, że czuje się jak w domu. Przynajmniej na pewno wie, co robi i jak przetrwać. Cały czas musi udowadniać swojej towarzyszce, że to on ma racje. A jej nazwisko nic w tym przypadku nie pomoże.


„Tyle wyszło z niedawania majorowi powodów do rozmowy z brukowcami. Sama wizja Lilac LaRoux zanurzonej po łokcie w obwodach wystarczy, by przez miesiąc napędzać ich szaleństwo. Żaden mężczyzna, żadna kobieta ani żadne dziecko z mojej klasy społecznej nie przyznaliby się do czegoś takiego.”


Książka wycisnęła ze mnie łzy, roztrzaskała moja osobowość, aby później na nowo ją odbudować. Wątek miłosny na całe szczęście jest tylko dodatkiem do całości. Wszystko jest dawkowane powoli, stopniowo poznajemy samych bohaterów i planetę. Mam czas na zaprzyjaźnienie się z nimi. Widzimy zmiany, które w nich zachodzą, razem z nimi czekamy na ratunek, a także wspieramy ich w działaniach, które podejmują. Kibicujemy, przeżywamy, a także próbujemy rozwiązać zagadkę tego tajemniczego miejsca. Ciężko cokolwiek przewidzieć, a autorki znakomicie to nam udowadniają. Gdy tylko zbliżamy się ku końcowi, brakuje nam chwili na wytchnienie i zebranie myśli. Wszystko dzieje się błyskawicznie.


„Nie chcę myśleć o tym, co się stało, a jednak uporczywie wracają do mnie te same pytania.
Lilac widziała ludzi, których pochowałem.
We śnie coś jej podpowiedziało, że trzeba uciekać z jaskini.”


Autorki stworzyły nietuzinkowych bohaterów, idealnie dopracowały wszelkie szczegóły, dbając o to, aby sama fabuła nie był męcząca. Samo otoczenie wydaje się przyjazne, nie wprowadziły zbyt wielu pojęć, które mogłyby zniechęcać czytelnika. Dzięki temu lektura jest lekka i bardzo szybko się ją czyta, choć pierwsze strony są nudne i mogą się czasami dłużyć. Mimo fatalnego (przynajmniej dla mnie) początku, książka jest genialna. Idealne połączenie powieści przygodowej, młodzieżowej i since-fiction. Wydaje się to wręcz niemożliwe, ale faktycznie tak jest. Dzięki temu jestem bardzo mile zaskoczona, czegoś takiego się nie spodziewałam. Jestem ciekawa, co znajdę w kolejnym tomie, czy będzie to kontynuacja losów Lilac i Tarvera, a może całkiem nowa opowieść. Już nie mogę się doczekać, kiedy w moich rękach znajdzie się druga część.




Moja ocena: 8/10
Liczba stron: 488
Data premiery: 2 marca 2016
Wydawnictwo: Otwarte







                                                                                                                                 

4 komentarze:

  1. Książka nie jest zbytnio w moich klimatach, ale jestem ciekawa fabuły, więc kiedyś pewnie się skusze.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zmierzch też był na początku nudny więc może będzie tak samo. Boję się tylko że romans będzie taki jak w ostatniej spowiedzi w wersji galaxy .. ale warto zaryzykować. Fajna recenzja
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmmmm... Myślę, że lektura Ci się spodoba :) Gorąco polecam!

      Usuń

Dziękuję za wszystkie komentarze ! Każdy kolejny komentarz to większy uśmiech na mojej twarzy ! Przeczytałeś pozostaw po sobie ślad !
Podoba Wam się mój blog, dodajcie go do obserwowanych i bądźcie na bieżąco :) Natomiast jeśli macie jakieś pytania, piszcie śmiało! Na wszystkie chętnie odpowiem.

Copyright © 2016 Recenzje Mystic , Blogger