Podróże kosmiczne i życie na innych planetach, to wciąż
kwestia naszych marzeń. Jedynie w książkach i filmach bez przeszkód poruszamy
się wśród gwiazd, bo tu nie ma ograniczeń, a jedynie może nas ograniczać nasza
wyobraźnia. Dlatego tak wiele osób czyta powieści lub ogląda filmy o takiej
tematyce. „W otchłani” to kolejna pozycja, którą upolowałam na wyprzedaży w
biedronce. Oczarowała mnie swoją okładką, a opis rozbudził moją ciekawość.
Pozostało mi tylko ją przeczytać. Ale za nim dotarłam do tego etapu, dość
długo, tylko podziwiałam ją na półce. Za każdym razem, kiedy chciałam po nią
sięgnąć, zawsze wybierałam inną lekturę. Nie mogłam się przemóc, aby zapoznać
się z jej historią.
Siedemnastoletnia Amy szykuje się do najdłuższej podróży w
jej życiu. Wraz z rodzicami bierze udział w misji, która ma na celu rozpocząć
życie ludzi na nowej planecie. Podróż ma potrwać trzysta lat, a Amy wraz z
innymi pasażerami zostaną za hibernowani.
Pewnego dnia dziewczyna zostaje przywrócona do życia. Ale
lot jeszcze się nie skończył…
Ktoś próbuje zamordować ją i innych zamrożonych pasażerów.
Statek kosmiczny staje się niebezpieczną pułapką, z której nie ma żadnej
ucieczki. A jego mieszkańcy, nie do końca wydają się normalni. Wszyscy poddali
się władzy Najstarszego, który jest bezlitosny i przerażający.
I jest jeszcze Starszy, następca Najstarszego. Zbuntowany
nastolatek, zafascynowany Amy i historią Ziemi. Ślepo wierzący w twarde rządy
Najstarszego.
Czy Amy uda się powstrzymać mordercę?
Kto i dlaczego zabija za hibernowanych pasażerów?
Komu Amy może zaufać?
„- Ten człowiek nie lubi chaosu - wyjaśniłem Amy. - Nie lubi, gdy
ktokolwiek się wyróżnia. Twierdzi, że różnice są pierwszą przyczyną niezgody.
- Dla mnie to tylko kolejny Hitler - mruknęła Amy. Ciekawe, co miała na
myśli. Najstarszy zawsze mnie uczył, że Hitler był mądrym, światłym przywódcą
swego ludu. Może chciała powiedzieć: Najstarszy jest przywódcą silnym jak
Hitler. W jej ustach zabrzmiało to jednak dość dziwnie - kolejna różnica, która
na pewno nie spodobałaby się Najstarszemu.”
„W otchłani” to książka, która wywołała we mnie mieszane
uczucia. Na początku nie mogłam wciągnąć się w fabułę, co rusz odkładałam ją na
bok i zabierałam się za czytanie czegoś innego. Dopiero gdy akcja zaczęła się
rozkręcać, udało mi się już nie odrywać od lektury. Było to dla mnie dość
męczące i doszło nawet do tego, że bardziej wolałam, kiedy był rozdział
Starszego niż Amy, a na początku było na odwrót. Niestety, bardzo łatwo
przewidzieć, co wydarzy się w dalszych rozdziałach. Nie było tam nic
zaskakującego, a bohaterowie przy tym wydali się bardzo głupiutcy, że nie mogli
dojść do tak oczywistego rozwiązania.
„Nie jest przywódcą ten, kto zmusza ludzi, by czynili go silniejszym,
lecz ten, kto z chęcią odda część własnej siły, aby ci ludzie mogli stanąć na
własnych nogach.”
Amy zostawiła swoje życie na Ziemi. Rodzinę, przyjaciół i
chłopaka. Mimo że miała wybór, która dał jej tata, wolała polecieć z rodzicami,
niż żyć bez nich. Po przebudzeniu była zrozpaczona, jest sama wśród obcych, którzy
mają dziwny akcent i wyglądają prawie identycznie. Od początku jest tylko
problemem dla Najstarszego, a w dodatku czuje się jak dziwoląg ze swoją bladą
skórą i rudymi włosami. Inni również uważają ją za dziwadło, wszystko za sprawą
Najstarszego.
Starszy jest nastolatkiem, od maleńkości wychowywanym na
dowódcę statku. Nie zna swoich rodziców, bo to by mogło mieć zły wpływ na
niego. Po odejściu Najstarszego to on zajmie jego miejsce, tylko do tej pory
nie został jeszcze wyszkolony. Przed nim istnieje wiele tajemnic, których
Najstarszy nie ma zamiaru mu zdradzić, chyba że sam je odkryje.
„- Chciałem cię tylko poznać. Nie wiedziałem, że zniszczę całe twoje
życie.”
Wątek kryminalny w tej książce jest dość słaby i jak już
wspominałam przewidywalny. Autorka bardziej skupiła się na szczegółach i to one
są dużym atutem tej lektury. Doskonały opis zamrażania człowieka, plan statku
czy elementów na nim zastosowanych to tylko część tego, z czym możemy się
spotkać. Najciekawsza jest sama historia lotu i wydarzenia, które miały miejsce
w tym czasie. To one napędzają całą akcję. Dzięki nim ta pozycja staje się
ciekawsza i bardziej wciągająca. I, jako że jest to pierwsza część trylogii, to
zastanawiam się, co znajdę w kolejnych tomach tej powieści. Jeden z wątków
został już zakończonych, a reszta czeka na swoje wyjaśnienie. No cóż, chyba
muszę zacząć rozglądać się za „Milionem
słońc”, która jest drugim tomem tej opowieści.
Bardzo dużym zaskoczeniem był dla mnie wątek miłosny, który
jak można było spodziewać się po okładce, mógł być bardzo gorącym romansem. Nic
bardziej mylnego. Tutaj nie znajdziemy gorących uczuć. Wszystko jest prowadzone
z dystansem, niepewnością i nieufnością. Wręcz pod tym względem czegoś nam
brakuje. Owszem, główną bohaterką targają różne emocje i są one bardzo
zrozumiałe, ale to stanowczo za mało. Nie wiem, czy był to przemyślany zabieg,
czy może przeoczenie, oby tylko drugi tom był lepszy.
Mimo wielu minusów w tej powieści są też plusy i to tylko od
czytelnika zależy, których będzie więcej. U mnie się zrównoważyły, dlatego dam
kolejną szansę autorce. Nie jestem ani zawiedziona, ani zadowolona. Była to
spokojna kosmiczna przygoda, bez większych rewelacji. Coś jak zwykły rutynowy
lot.
Moja ocena: 6/10
Liczba stron: 392
Rok wydania: marzec 2010
Wydawnictwo: Dolnośląskie
czytałam i choć kilka wad miał to całkiem fajna lektura. Ogólnie zgadzam się z Tobą :)
OdpowiedzUsuńA kontynuację czytałaś? Jeśli tak, to jakie wrażenie na Tobie zrobiła?
UsuńJuż od dawna ta książka stoi u mnie na półce, ale im dłużej stoi... tym mniejszą mam ochotę, żeby ją przeczytać. Tym bardziej, że czytam coraz mniej literatury tego typu ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
ksiazki-inna-rzeczywistosc.blogspot.com
Czasami są książki, które przyciągają do siebie tylko w sklepie, sama mam kilka takich pozycji, ale stopniowo staram się przekonać do nich, żeby je przeczytać... :)
Usuń