Historia Delli w nowej serii o Wodospadach Cienia podbiła
moje serce. To był strzał w dziesiątkę, w szczególności po niesamowitym
zakończeniu „Odrodzonej” (recenzja tutaj). Prawda jest tak, że autorka po raz
kolejny pozostawiła swojego czytelnika z niedosytem i masą pytań bez
odpowiedzi. Dlatego nie pozostało nic innego, jak tylko czekać na kolejną część
tej serii. I w końcu nadszedł ten moment, kiedy w moje ręce trafiła „Wieczna”.
Mimo że nie minęło wiele czasu, wydawałoby się, że minęła cała wieczność. Ci,
którzy tak jak ja kochają Wodospady Cienia zrozumieją, o czym piszę. Ale w
mojej głowie pojawił się taki cichy głosik, który wrednie szeptał mi – a co
będzie, jeżeli powieść będzie tylko naciąganym gniotem?
Odrodzona, to słowo cały czas dręczy Dellę, tak samo, jak tajemnicza
więź, która połączyła ją z Chase’m. I jest jeszcze Steve, który tak brutalnie
wtargnął do jej życia, a ona go dopuściła do siebie. Ale to dopiero wierzchołek
problemów wampirzycy. Wodospady wzywają ją do siebie, dziwnym splotem wydarzeń
wraz z Chase’m musi uratować parę młodych wampirów.
Nad ich zadaniem cały czas czuwa duch, który wydaje się być
bardzo potężny. I co gorsza nie zachowuje się jak typowa dusza, która
potrzebuje pomocy, aby przejść na drugą stronę. Ma widoczny cel w swoich
poczynaniach, tylko nie do końca wiadomo, czy nie wyrządzi nikomu krzywdy…
W szczególności, że nikt nie wierzy, że zaginione wampiry
jeszcze żyją…
Mroczny sekret rodzinny domaga się, aby prawda w końcu
została ujawniona. I to Della ma go rozwiązać, jednak czy nie będzie żałować
swojej decyzji?
Co łączy Dellę z duchem i zaginioną parą wampirów?
Jak ułożą się sprawy sercowe wampirzycy?
Czym jest tajemnicza więź między nią, a Chase’m?
„Szła dalej, a jej buty zapadały się w błotnistej ścieżce. Tej nocy sporo padało. Leżała w
łóżku i słuchała uderzeń kropli o blaszany dach domku. Nie był to jedyny odgłos
wody, jak słyszała.
W oddali szumiał wodospady. Nawet z jej wampirzym słuchem nie miała
szans dosłyszeć ich z domku. A to znaczyło, że wodospady ją wzywają.”
Tak wiele pytań, tak mało odpowiedzi. Autorka ma znakomity
talent do wprowadzenia czytelnika w stan osłupienia i tworzenia wielu wątków.
Nie pierwszy raz po spotkaniu z jej książką, w mojej głowie kłębi się stos
niewiadomych, a jedyną szansą na jakieś rozwiązanie jest oczekiwanie trzeciego
tomu. Mówią, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła, no cóż, ja w takim
razie dzięki niej, jestem już na ostatnim. Historia Delli dostarcza bardzo
wielu emocji, przez co nie można oderwać się od czytania. Za nim zdołałam się
zorientować, byłam już na ostatniej stronie. Byłam zrozpaczona, że to już
koniec. Czułam niedosyt i frustrację, bo jak można w takim momencie zostawiać
czytelnika?! To grzech, a wręcz zbrodnia.
„Rada Wampirów wysłała go po ciebie – powtórzył głos. – Nie jesteś
ciekawa?”
Della ma zbyt wiele problemów. Niechętnie o nich mówi innym,
ale widać w niej pewną zmianę. Powoli sama nie może udźwignąć tego, co ma na
głowie. Daje upust emocją, wydaje się dziwna i obnażona bez tych swoich murów,
które wokół siebie zbudowała. Jednak najczęściej robi to tylko w samotności.
Nawet jej najlepsze przyjaciółki nie wszystko o niej wiedzą, a Miranda coś
ewidentnie przed nią ukrywa. Współpraca z Chase’m to kolejny problem. Nie ufa
mu, choć on uratował jej życie. Cały czas ma wrażenie, że nie mówi jej
wszystkiego, a ona musi znać prawdę i wiedzieć kto pociąga za sznurki. O ile
nie jest to tylko jej chore urojenie. Musi pokonać swój wewnętrzny strach i
pokonać bariery, które do tej pory ja ograniczały. Inaczej nie rozwiąże sprawy,
nad którą pracuje.
„Czerń.
Czarne buty.
Czarne dżinsy i czarna przylegająca koszulka.
Czarne dżinsy i czarna przylegająca koszulka.
Wszystko czarne, by wtopić się w noc.
To była pierwsza zasada bycia wampirem, jakiej nauczył ją Chan. Ten
kolor idealnie pasował do okazji. Czerń na smutek. Czerń na ból. Czerń na
złożenie ciała Chana do grobu i na pożegnanie.”
Wszystko na to wskazuje, że autorka ma ogromne zapasy
pomysłów na kontynuowanie Wodospadów Cienia. Nie wiem skąd ona je czerpie, ale
za każdym razem, kiedy mi się wydaje, że to już koniec tematu, ona ciągle mnie
zaskakuje. Można odnieść wrażenie, że niektóre wątki są zbyt oczywiste i
wiadomo, jak one się potoczą, jednak cały czas mam dziwne przeczucie, że i w
tej sprawie zostanę pozytywnie zaskoczona. W tym tomie życie bohaterów zostało
ogromnie pokomplikowane. Nie spodziewałam się takich rozwiązań ze strony
pisarki. I choć może większość wydawać się dość schematyczna, o dziwo, to wcale
nie jest nudne. Cały czas czuje się ten dreszczyk emocji, niepewność, a umysł
sam próbuje rozwikłać zagadki, z którymi muszą mierzyć się bohaterowie.
„Temperatura w gabinecie spadła tak gwałtownie, że z ust wszystkich
zaczęła unosić się para. Stojący na biurku Holiday szklany wazon z kwitami
pękł. Szkło poleciało w jedną stronę, a woda w drugą. Kropelki zmieniły się w
lodowate kulki i potoczyły się po blacie biurka, układając się w litery.
Ż
Y
J
Ą”
Mimo że jest to powieść dla młodzieży i górują w niej
rozterki sercowe i nastoletnie błahe problemy. Jest w tym coś więcej. Pojawiają
się poważniejsze, trudniejsze do rozwiązania zagwozdki. To taki stan
zawieszenia, kiedy nie jest się jeszcze dorosłym, a już trzeba w szybkim tempie
dorosnąć i myśleć, jak dorosły. Przez co niekiedy nie zgadzałam się z wyborami
Delli, inaczej postąpiłabym na jej miejscu, ale zobaczymy czy w ogóle miałoby
to jakiś sens. Nie wiem, co jeszcze przygotowała dla nas autorka, po niej można
spodziewać się wszystkiego. Ale wiem jedno. Kolejna je powieść, to będzie tylko
taka mała dawka narkotyku, bo tak właśnie działają na czytelnika jej książki.
Moja ocena: 9/10
Liczba stron: 376
Data premiery: 17 luty 2016
Wydawnictwo: Feeria Young
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za wszystkie komentarze ! Każdy kolejny komentarz to większy uśmiech na mojej twarzy ! Przeczytałeś pozostaw po sobie ślad !
Podoba Wam się mój blog, dodajcie go do obserwowanych i bądźcie na bieżąco :) Natomiast jeśli macie jakieś pytania, piszcie śmiało! Na wszystkie chętnie odpowiem.