Jest to moja kolejna recenzja dla akcji Polacy nie gęsi i swoich
autorów mają. Oczywiście była zacięta walka o tą książkę, bo nie wszyscy mogli
otrzymać egzemplarz do zrecenzowania. Mi, jakimś dziwnym cudem udało się to. Z
czego bardzo byłam zadowolona.
Niestety pierwszy raz w życiu mam problem z napisaniem
opisu. Dlatego posłużę się tym dostępnym na okładce książki. Pisząc opis,
bałabym się, aby za dużo wam nie zdradzić. A przecież nikt nie lubi spoilerów.
„Każdemu z nas jest
coś przeznaczone, coś zapisane, coś, co musi się spełnić. Maktub. Czy jednak
każdy z nas potrafi w to uwierzyć?
Gdy Nina wyjeżdża do
Londynu, by na prestiżowej uczelni pracować nad doktoratem o sztuce bajarstwa,
nie przypuszcza, że właśnie zaczęło się wypełniać jej przeznaczenie. Wkrótce
poznaje Gabriela – niezwykłego człowieka, z którym połączy ją pasja do
wschodnich opowieści i wyjątkowe, uczucie. Razem przemierzają emigranckie dzielnice Londynu, zbierając opowieści ludzi z różnych stron świata. Wraz z każdą nowo zasłyszaną historią Nina uświadamia sobie jednak, że nie są to zwykłe opowiastki a jej ukochany ma wyjątkowy dar…
Zaklinacz Słów to
fascynująca historia o przeznaczeniu, miłości i potędze słów. Przeplatana
wschodnimi opowieściami narracja przenosi czytelnika z Londynu i Paryża do
Maroka, Egiptu, Jordanii i Indii, a wszystko po to, by mógł odkryć tajemnicę
niezwykłego bajarza i pozwolił spełnić się pewnej przepowiedni. To książka o
sile uczucia i magii opowieści.”
Gdy czytałam tą książkę, nękały mnie ogromne bóle głowy,
których nawet tabletka nie uśmierzała. Mimo tego, za sprawą tej z pozoru
niewinnie wyglądającej książeczki, potrafiłam zapomnieć o bólu i zatracać się w
jej kartkach. Po prostu przepadłam.
Cała historia jest opisana w stylu „opowiem wam moją
historię…”. Jest to opowiadanie bardzo obszerne, które miesza się z opowieściami
osób, które stają na drodze głównej bohaterki. Dodatkowo dzięki tym opowieścią
jesteśmy w stanie przenieść się z Londynu do miejsca o którym w danym momencie
jest opowieść. Rzadko kiedy zdarza się taka różnorodność miejsc, które
urozmaicają całą historię. Tutaj jest to pięknie opisane, wręcz bajecznie. To
historia pełna uczuć, nie koniecznie zawsze tych dobrych.
Sam język, którym posługuję się autorka jest bardzo bogaty.
Niestety nie wszystkim on musi przypaść do gustu, większość czytelników jest
przyzwyczajona do zwykłego, prostego, bezbarwnego słownictwa, które jest
przeniesione na papier. Tu wszystko nabiera nowego koloru. Słowa zaczynają same do nas przemawiać. I nie pozwalają
się oderwać od czytania, póki nie skończy się książki. Całość jest utrzymana w melancholii.
Tak jakby było opisywane wspomnienie. Nie ma tu akcji, która nabierałaby tępa.
Za to jest magiczna opowieść o dwójce ludzi i ich przeznaczeniu.
Do tej pory nie przepadałam za kulturą ani książkami tego
gatunku. Teraz zastanawiam się czy czegoś przez to nie straciłam. Dzięki tej
lekturze, zaczęłam interesować się tym wszystkim. Na pewno sięgnę po inne
powieści w których jest zawarta ta kultura i ich piękne zwyczaje, a nawet bajki.
Tylko trzeba pamiętać, że tu jest wszystko ukazywane od tej dobrej strony, a
jeszcze jest ta zła strona, nie tak piękna o której nie chce się mówić, a nawet
pisać.
Shirin Kader to pseudonim literacki pod którym kryje się
polka, urodzona w 1979 roku w Lublinie. Fascynuje ją kultura arabska, posiada
również pokaźną kolekcję książek o tematyce orientalnej. Autorka
zadebiutowała tą powieścią i mogę stwierdzić, że jest to udany debiut. Obecnie
pracuje nad kolejną książką. Również prowadzi kawiarnię orientalną w swoim
rodzinnym mieście.
Moja ocena: 8/10
Wydawnictwo: Lambook
Liczba stron: 320
Liczba stron: 320
Rok wydania: 2013
Recenzja uczestniczy w akcji:
Książka przede mną, ale bardzo mnie zachęciłaś :P
OdpowiedzUsuńOby Ci się tak spodobała jak mi :)
UsuńJestem pewna, że przypadnie mi do gustu
OdpowiedzUsuńMam taką nadzieję ;)
UsuńKsiążkę właśnie czytam..Hm..na chwilę obecną to nie wiem co o niej myśleć xD
OdpowiedzUsuńWiesz, mam podobną wahankę w ocenie jak Ty ;p
Ale to nic ;) jeszcze 150 stron przede mną ;D
Pozdrawiam :3
Oj wahanie było duże :P
UsuńAle jak zaczęłam pisać recenzję to wszystko samo się ułożyło xD
pozdrawiam :*
Świetny blog, świetne recenzje :) Obserwuję i na pewno tu będę zaglądać :) Liczę na to samo mój blog :http://recenzje-ania-annie.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo i na pewno się zrewanżuję.
UsuńNie mój typ... Jakoś nie przyciągają mnie takie książki... Może kiedyś ;)
OdpowiedzUsuńNie każdy musi lubić takie klimaty, to całkiem zrozumiałe..
UsuńNie jest to książka w moim klimacie ale zachęcająco ją przedstawiłaś, a ta okładka jest magiczna.
OdpowiedzUsuńOkładka jest jak lep na muchy, nie da się od niej oderwać :P
UsuńNiedawno też czytałam tę książkę i zachwyciła mnie bardzo :) Ciekawa recenzja! Na pewno będę do Ciebie zaglądać częściej :)
OdpowiedzUsuń