To już moje trzecie spotkanie z twórczością Michała Krupy. „Maślana
– Czas pokoju”, to już nie komedia, tak jak w przypadku dwóch poprzednich
książek autora, które miałam przyjemność czytać. Tym razem jest dużo poważniej,
choć i śmiesznych momentów nie brakuje. Jedyne, co się nie zmieniło to
podobieństwo profesji bohaterów. Mają broń, jest ona bardziej wyszukana, ale to
jest niezmienny czynnik.
Maślana jest płatnym zabójcą. Zabija ludzi, dostaje za to
pieniądze i obie strony są zadowolone. Jego kolejne zlecenie, trochę się różni
od poprzednich. Ma siedzieć na leśnej drodze i nie przepuszczać nikogo, a co za
tym idzie, zabić intruzów. Robota prosta i jak dla niego, mało wyczerpująca.
Ale to dopiero początek, tego co go czeka. Po udanym zakończeniu fuchy, ma być
ochroniarzem swojego zleceniodawcy. Pakuje się w duże bagno, choć sam nie do
końca wie w jakie dokładnie, mimo to podejmuje się kolejnego zlecenia, w końcu,
w grę wchodzą duże pieniądze. Kto by się nie pokusił na taką sumę, kiedy konto
puste…
Kolejne dzieło autora, nie jest wymagającym czytadłem.
Wystarczy jeden wieczór i książka przeczytana. Ot taka lekka lektura, gdyby nie
sceny rodem wyjęte z krwawych kryminałów i horrorów. Podczas czytania, dość
często łapałam się na tym, że porównuję książkę do filmu „Kill Bill”.
Faktycznie, pewne podobieństwo można zauważyć, ale tyczy się to tylko scen,
gdzie głowa odpada od reszty ciała.
Maślana, to bardzo ciekawa postać. Nie brak mu charyzmy, a
higieny osobistej już tak. Pierwsza moja myśl - on musi być opóźniony w
rozwoju. I tego zdania nie zmieniłam. Jest bardzo małomównym człowiekiem, nie
zadającym żadnych pytań. Zlecenie to zlecenie, a powody targające pracodawcami,
to już ich sprawa. Nie jest zdolny do odczuwania uczuć. Litość i współczucie są
mu obce, bliżej mu do śmierci, z nią już zdążył się zaprzyjaźnić. Dopiero z
czasem można zauważyć, jakiekolwiek zmiany w jego zachowaniu. Po jakimś czasie
budzi się w nim ciekawość. Zaczyna zadawać pytania, ale tylko w swojej głowie. Posługuje
się bardziej wyszukaną bronią niż zwykłe pistolety. I zawsze jest bardzo dobrze
uzbrojony.
Niestety, nie mogę stwierdzić, że książka trzyma
niesamowicie w napięciu. Owszem wzbudza ciekawość, ale napięcie, to pojęcie
obce. Brakowało mi drastycznych zwrotów akcji, momentów zaskoczenia,
przynajmniej człowiek by się nie nudził. A tu wszystko wyłożone jak na tacy,
można przewidzieć, co będzie dalej. Do porządnego kryminału tej książce daleko,
ale parodią tego gatunku jest na pewno. Wskazują na to, przerysowane sceny
krwawych jatek. Autor oparł wszystko na dwóch słowach akcja i żądza mordu.
Mordu w tym przypadku nie brak, a akcja kuleje, cała reszta to tylko dodatek,
który jest całkiem znośny.
Pod sam koniec książki robi się o wiele ciekawiej. Pojawiają
się komplikacje w życiu głównego bohatera, a co za tym idzie, szansa na coś
lepszego dla czytelnika. Tylko ten koniec za szybko przychodzi i teraz trzeba
czekać na kolejny tom, aby się przekonać, czy autor bardziej się postara. Inaczej,
pozostania to tylko podrzędna parodią, czegoś co mogło być naprawdę dobre i
mocne. Według mnie brakuje tutaj dopracowania. Teraz wszystko zależy od Pana
Krupy w jak ukierunkuje swoje dzieło. Trzymam kciuki, aby drugi tom, trafił na
właściwe tory i zupełnie zaskoczył.
Tak naprawdę, mam mieszane uczucia do tej pozycji. Oprócz
wyżej wymienionych błędów pojawiają się także plusy. Otóż postacie są
największym atutem całej tej historii. Każdy bohater ma swoją własną osobowość
z głębszym dnem, autor bardzo dobrze wykreował swoich bohaterów, niestety
podupadła na tym cała reszta.
Moja ocena: 3/10
Liczba stron: 211
Data premiery: 10.03.2015
Wydawnictwo: Psychoskok
Nie znam twórczości tego autora, ale jak widzę od tej książki nie mam co zaczynać przygody z jego piórem :)
OdpowiedzUsuńOd tej lepiej nie zaczynać :) Ale poprzednie jego książki są o wiele lepsze ;)
UsuńPan Maślanka jest mi nieznany :)
OdpowiedzUsuńPan Maślanka, trafne określenie ;)
UsuńCiekawa byłam, jak wypadnie w takim poważnym tonie, ale z Twojej recenzji wnioskuję, że jednak lepiej z komedią ;(
OdpowiedzUsuńTak o wiele lepiej jest z komedią i jak się nic nie zmieni, to lepiej żeby trzymał się tego gatunku...
UsuńAch, już wiedziałam, że chyba pozycja nie dla mnie, kiedy przeczytałam pamiętną "Maślanę". Cóż, miałam tak przezwisko w szkole, kiedy to oblałam taką jedną jogurtem...I potem tak zostało :D Świetna recenzja, może nie powinnam tak się cieszyć, kiedy krytykowałaś książkę, ale no uśmiech wchodził mi na usta samoistnie. :)
OdpowiedzUsuńCzasami trzeba trochę po krytykować ... Chwalić w tym przypadku nie można.. ;)
UsuńCiekawe przezwisko, dalej tak na Ciebie wołają?
Nie słyszałem wcześniej ani o autorze, ani o jego twórczości, ale jak widzę nic straconego :)
OdpowiedzUsuńPolecam inne jego książki, ta no cóż, zresztą sam widzisz po mojej opinii...
UsuńJa spróbuję zobaczymy :)
OdpowiedzUsuń