Dzieła Kierry Cass może nie należą do literatury wybitnej.
Nie poruszają ciężkich tematów, a tym bardziej nie naruszają żadnego tabu. Nie
mniej jednak, czasami trzeba oderwać się od rzeczywistości. Sięgnąć po coś, co
umili wieczór, a co ważniejsze odstresuje. W tedy warto zapoznać się z
twórczością autorki. A kiedy każdy myślał, że seria „Selekcja” będzie trylogią,
nagle okazało się, że dalszy ciąg bajki nastąpił. Czym tym razem pisarka chce
nas zaskoczyć? Co dla nas przygotowała?
Minęło dwadzieścia lat. Pojawiło się wiele zmian, a mimo to
ludzie znów są niezadowoleni. Żeby odciągnąć uwagę poddanych, postanowiono
zorganizować Eliminacje. Dla księżniczki Eadlyn to tylko gra. Nie zamierza
szukać miłości. To tylko zasłona dymna aby spełnić oczekiwania innych.
Jednak kiedy chłopcy przybywają do zamków, coś zaczyna się
zmieniać. Bajkowy romans, już nie jest tak nierealny. Stopniowo odkrywa swoje
najgorsze wady i stara się wszystko naprostować, ale czy to wystarczy, aby
znaleźć szczęście i opanować fale buntu?
„Czy nie wiedzieli, kim jestem, do czego jestem przygotowana? Byłam
Eadlyn Schreave. Nie było nikogo potężniejszego ode mnie.
Jeśli myśleli, że poddam się bez walki, mylili się”
Po zakończeniu trzeciego tomu, myślałam, że temat już się
wyczerpał. Owszem, chciałam poznać dalsze losy Ami i Maxona, ale to tylko było
takie gdybanie. Nie sądziłam, że jakakolwiek kontynuacja może mi się spodobać.
Byłam przekonana, że będzie to tylko naciąganie tematu, póki seria jest na fali
popularności. Nie mniej jednak „Następczyni” okazała się bardzo wciągającą
lekturą, do tego stopnia, że praktycznie zrezygnowałam z oglądania swojego
ulubionego serialu. Chłonęłam ją, jak gąbka wodę. Nie mogłam się od niej
oderwać, a co gorsza, żałuję, że tak długo będę musiała czekać na kolejną
część.
Eadlyn to najbardziej uparta osoba. Jest zadufana w sobie i
irytująca, a przede wszystkim jest egoistką. Ma więcej wad niż zalet. Uwielbia
manipulować i wykorzystywać ludzi. Postawiła wokół siebie wielkie mury obronne
i nikogo do siebie nie dopuszcza. Każdego traktuje z góry, nikt nie jest w
stanie jej dorównać. Nie otwiera się na nowych ludzi, nie ufa obcym. Romanse to
dla niej zwykłe dyrdymały. Uważa miłość za słabość, na którą nie może sobie
pozwolić. Jest zepsuta do szpiku kości, a mimo to, pojawiają się czasem także
jej zalety. Niestety, bardzo rzadko dochodzą do głosu.
No cóż… Podobna historia, podobny schemat, tylko teraz nie
ma oficjalnego podziału klasowego. Nieoficjalnie podział dalej istnieje.
Kolejne zamieszki w państwie, czy nawet pierwsze ogniska rebeliantów. Wszystko
we mnie chce krzyczeć – to już było! Tylko teraz widzimy wszystko od drugiej
strony i dwadzieścia lat później. Może i tak jest, nie mniej jednak, miałam
wielką frajdę czytając to. Przecież historia lubi się powtarzać. A bajka musi
trwać dalej i umilać czytelnikom długie wieczory. „Następczyni” to
niewymagająca lektura. Odpręży, zrelaksuje, rozśmieszy, a nawet wzruszy. Więc
czego chcieć więcej?
Powiem szczerze, ze w przeciwieństwie do większości
czytelników, polubiłam Eadlyn. Podobało mi się to jaka jest. Jako bohaterka
jest idealna, nie zniosłabym cukierkowej lali na jej miejscu. Żałuję tylko, że
tak słabo zostali przedstawieni panowie walczący o jej serce. Autorka nie
zagłębiała się w ich osobowości. Zdawkowo wiem, jakie cechy ich wyróżniają,
jednak czegoś w tym temacie mi brakowało. Mimo to, udało mi się znaleźć swoich
faworytów. Czy słusznie wybrałam to się okaże później. Cieszę bardzo, że
pisarka nie zapomniała o bohaterach z poprzednich tomów. Fajnie było spotkać
się z nimi po raz kolejny.
Moja ocena: 6/10
Liczba stron: 360
Rok premiery: 2015
Wydawnictwo: Jaguar
Przeczytałam z serii Kiery Cass jedynie "Rywalki" i to wystarczyło by zniechęcić mnie do dalszego poznawania jej twórczości.
OdpowiedzUsuńhttp://zagoramiksiazek.blogspot.com/
Czasami warto przeczytać coś mało wymagającego, aby się "odmóżdżyć" :)
UsuńNareszcie ktoś, kto również polubił Eadlyn! :3
OdpowiedzUsuńNastępczyni dość mocno mnie rozczarowała. Ta książka nie była tak głupia, jak poprzedniczki (ach, uwielbiałam wytykać błędy i idiotyzmy w Rywalkach), a w sumie na to liczyłam, sięgając po nią. W tej części niesamowicie zirytował mnie Maxon, według którego najwyraźniej wystarczy obrzucić poddanych brokatem, by zapomnieli o wszystkich troskach - a to przecież czysta głupota. Wydaje mi się, że ta książka została, hm, źle wyważona? Nie czułam, bym dostała wstęp, rozwinięcie i zakończenie, lecz jakiś urywek historii, w którym w zasadzie nic się nie działo. I zgadzam się, że postaci kandydatów zostały za słabo zarysowane. Ale przecież papierowi bohaterowie to to, co Kiera Cass tworzy najlepiej.
Zielona
Widać mamy bardzo podobne zdanie :)
UsuńA co do Eadlyn, ona jest wyjątkowa...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńto fakt czasami zła recenzja potrafi na dobre obrzydzić komuś książkę ale seria rywalki jest naprawdę fantastyczna i Kierra Cass stworzyła fantastyczną serię którą ja jako facet kocham i uwielbiam
OdpowiedzUsuńNo cóż, każdy ma różny gust, a ja wiem, że są o wiele lepsze książki niż ta seria :)
UsuńWłaśnie przypomniałaś mi, że muszę w końcu sięgnąć po pierwszą część, która cierpliwie czeka na półce!
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem, jakie będą Twoje wrażenia :)
UsuńKocham okładki z tej serii...Samych książek jeszcze nie znam, nie wiem, czy tego potrzebuję. Chyba zostawię to młodzieży..
OdpowiedzUsuńOkładki są cudne i przyciągają uwagę :)
UsuńCo do samych książek, to już Twój wybór. Ja lubię czytać książki dla młodzieży (choć sama już do niej nie należę), dlatego zapoznałam się z Rywalkami :)
Zastanawiam się, czy sięgać po tę książkę... Może jak ją znajdę w bibliotece to się skuszę? :) Bo nie ukrywam, że brakuje mi trochę świata z tej serii, ale boję się trochę, że zawiodę się po raz kolejny na tej autorce...
OdpowiedzUsuńZawód, jest bardzo możliwy. Dlatego polecam bibliotekę. Ja do tej pory nie mam żadnej nowelki z tej serii, może kiedyś jak się w końcu pojawią u mnie w bibliotece...
UsuńJa również polubiłam Eadlyn. Dużo osób musi zrozumieć, że gdyby główna bohaterka za bardzo przypominała Ami, to kontynuacja byłaby nudna. Dziewczyna od początku była wychowywana na królową, więc ma inny charakter. Mimo drobnych błędów uwielbiam całą serię. Być może dwa ostatnie tomy to już nie to samo, ale cieszę się, że mogłam wrócić do świata Eliminacji. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńJa również się z tego cieszyłam :) No i przede mną jeszcze jest ostatni tom. Nie miałam okazji, aby się z nim zapoznać...
Usuń