W poprzednim tomiku „Soul Eater” mogliśmy zobaczyć, jak
bardzo skomplikowały się relacje między bohaterami, a w szczególności między
Maką a Soulem. Jak dotąd to była najlepsza część tego tytułu, co zmusiło mnie
do zastanowienia się nad tym, czy numer pięć pobije swoją poprzedniczkę.
Szczerze mówiąc, bardzo w to wątpiłam, dlatego nie śpieszyło mi się do lektury
– wciąż odkładałam ją na później. Nic już na to nie poradzę, że wciąż słyszę w
głowie ten irytujący głosik, który przedstawia mi same najgorsze scenariusze…
czasem staje się to bardzo męczące, bo zamiast spokojnie sobie czytać, najpierw
kręcę się wokół jakiejś pozycji, później przekładam ją z kąta w kąt, a dopiero
jak skończę te swoje podchody, zapoznaje się z nią. A może każdy ksiażkoholik
tak ma?
W szkole odbywa się bankiet z okazji rocznicy założenia
Zawodówki Śmierci. Maka próbuje podstępem potwierdzić słowa szkolnej
pielęgniarki, która sugerowała, że Soul jej nie ufa… stara się także przekonać
go, że zawsze może do niej przyjść i jej się wyżalić. Czy relacje między nimi
zdołają się wyprostować?
Tymczasem Medusa postanawia zrealizować swój plan!
W szkole zostają uwięzieni uczniowie, wraz z samym jej
dyrektorem… tylko garstce z nich udało się cudem wydostać.
Gdzieś w podziemiach szkoły, czai się zło. To tam rozegra
się ostateczna konfrontacja z Medusą i jej pomocnikami!
Jaka tajemnica kryje się za powstaniem szkoły?
I co jeszcze zdołała ukryć Medusa?
Piąty tomik wciąż trzyma swoich czytelników w napięciu.
Powoli odkrywa wszystkie karty, które sprawiają, że szerzej otwierają się oczy.
Przedstawia bezwzględność niektórych postaci, poświęcenie, a także siłę
przyjaźni. Widzimy także, że dobrze zorganizowany zespół, może przeważyć szalę
zwycięstwa, o ile w międzyczasie nie zmieni ustalonej taktyki i nie zaprzepaści
przewagi, którą dzięki temu posiadali. I teraz muszę dać upust swojej
frustracji, bo pod sam koniec mangi jest pewien moment, który według mnie
został wciśnięty na siłę i zdecydowanie nie pasuje do atmosfery tej części.
Ecchi – kto to do jasnej cholerki wymyślił…
Doktor Stein posiada całkiem interesujący charakter. Jego
zdolności analityczne są godne podziwu. Gdy wszyscy inni żyli beztrosko, on
zdołał przejrzeć zamiary Medusy. Nie można także nie wspomnieć o jego
umiejętnościach praktycznych, które wciąż są legendą wśród uczniów. Idealnie
dopasowuje się do każdej broni, potrafi wyczuć i zobrazować aurę każdej osoby.
Przeciwnik może mieć z nim spore problemy, a konkurencję zostawił daleko w
tyle. Czy ktoś kiedyś zdoła mu dorównać? Jest to jeden z tych bohaterów,
któremu jest bardzo blisko ideału i ciężko znaleźć w nim jakieś wady… oprócz
jego chorych zapędów.
Jak można zauważyć, zmierzamy do końca pewnego etapu, czy
też do tak zwanego końca pierwszego arcu. Sytuacja robi się bardziej
niebezpieczna, wszelkie hamulce puszczają, opory maleją i dzieją się różne
cuda. Nawet samo zakończenie pokazuje, że co poniektórzy zwariowali i zapędzili
się zdecydowanie za daleko w tych swoich ambicjach. Mądrzy głupieją, głupi
dostają rozumu. Nie mam nic przeciwko takim zabiegom, o ile akcja będzie spójna
i nie stanie się to wszystko zbyt przewidywalne. Oczywiście, nie byłabym sobą,
gdybym nie miała swoich teorii… jednak mam też cichą nadzieję, że się bardzo
mylę i nic się nie sprawdzi.
To dopiero początek walki, więc nie było tutaj nie wiadomo
ile scen, by móc powiedzieć, że były to dobre pojedynki. Wszystko zostaje w
otwartej fazie, choć zastanawia mnie to, jak Stein poradzi sobie ze swoim
przeciwnikiem. Niby jest takim kozakiem, ale już teraz miał lekki problem. No i
ta wszechobecna manipulacja, która nie wróży niczego dobrego, ale też mogła być
lekkim wypełniaczem dla zmylenia czujnego czytelnika. Cały czas się przez to
zastanawiam, czego tak naprawdę mogę się spodziewać… dopuszczam każda
możliwość. I pozostaje kwestia nieszczęsnej Maki i Soula… uwielbiam tę dwójkę,
ale zastanawiam się, co oni najlepszego wyprawiają (to tak w łagodnej wersji,
bez bluzgów, które cisną się na język)?!
Eh… miałam podejść do tej recenzji na spokojnie, ale jednak
się nie da. Cóż, czas zobaczyć, co będzie działo się dalej. Mam nadzieję, że
się nie zawiodę!
Moja ocena: 7/10
Liczba stron: 188
Data premiery: 26 sierpnia 2013
Wydawnictwo: J.P.Fantastica
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za wszystkie komentarze ! Każdy kolejny komentarz to większy uśmiech na mojej twarzy ! Przeczytałeś pozostaw po sobie ślad !
Podoba Wam się mój blog, dodajcie go do obserwowanych i bądźcie na bieżąco :) Natomiast jeśli macie jakieś pytania, piszcie śmiało! Na wszystkie chętnie odpowiem.