kwietnia 23, 2018

Przedpremierowo: Kasie West - Miłość i inne zadania na dziś


Po ostatniej książce Kasie West byłam mocno zawiedziona. Była zdecydowanie słabsza niż poprzednie, które czytałam, ale gdy tylko ukazała się kolejna zapowiedź powieści spod jej pióra, byłam zachwycona i chętna na nową przygodę. W końcu to autorka, która swoją twórczością podbiła już wiele serc, a ja czasem potrzebuje czegoś lekkiego do czytania. Szczerze mówiąc, nie nastawiałam się na nic wielkiego. Podeszłam do tej lektury całkowicie bez żadnych oczekiwań. Chciałam się cieszyć chwilą spędzoną na czytaniu. Czy Kasie West tym razem podbiła moje czytelnicze serduszko, czy znów boleśnie je zdeptała?

Żegnaj szkoło! Witajcie wakacje!
Siedemnastoletnia Abby ma przed sobą całe lato i wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że jej paczka przyjaciół się wykruszyła, zmuszona do wakacyjnych wyjazdów. Został jej tylko Cooper, ale… rok wcześniej wyznała mu miłość, lecz on zbył ją śmiechem.
Jej tata jest gdzieś daleko. Mama boi się wychodzić z domu i udaje, że nie ma z tym żadnego problemu. Został jej tylko sarkastyczny dziadek…
Tego lata Abby zamierza spełnić swoje marzenie o wystawieniu własnych obrazów w miejscowej galerii, ale… podobno mimo znakomitej techniki, brak im głębi i uczuć.
W takich okolicznościach Abby postanawia nabrać nowych doświadczeń, by jej obrazy mogły być dojrzalsze. Aby sobie pomóc, tworzy listę zadań. Każde zadanie to nowe emocje to nowe spojrzenie na świat. Ale czy to wystarczy?
Jedenaście zadań (a właściwie to dziesięć, bo jedno ma już zaliczone) i zdecydowanie zbyt mało czasu, by w taki ekspresowym tempie zacząć przelewać uczucia w obrazy… żeby być prawdziwą artystką, być może zwykła lista nie wystarczy, może trzeba będzie zmienić siebie.


Kasie West po raz kolejny zawładnęła moim sercem. Sprawiła, że nawet ten okropny ból głowy odszedł w zapomnienie, a ja w spokoju mogłam śledzić losy bohaterów. A oderwanie od lektury graniczyło z cudem… tak, zdecydowanie przepadłam i nawet, zamiast grzecznie położyć się wcześniej spać, bo rano trzeba było wstać, siedziałam, póki nie znalazłam się na ostatniej stronie. Wiem jedno, to była chyba najlepsza powieść autorki! Wcześniejsze pozycje, wypadają słabiej w porównaniu do tej. I tak naprawdę sama nie wiem, jaka jest tego przyczyna. Owszem, wszelkie schematy, które stosuje pisarka, możemy znaleźć również tutaj, ale tym razem było inaczej. Pojawiło się więcej niepewności, nie do końca wszystko było oczywiste, a przede wszystkim fabuła bardziej się skupiała na innych rzeczach, delikatnie spychając wątek miłosny na boczny tor.


„Ćśś. – Z jakiegoś powodu wolałam obserwować to w ciszy. Musiał wyczuć, że mówię poważnie, bo już się nie odezwał i oboje tylko siedzieliśmy, chłonąc ten widok. Najpierw pojawiły się promienie – wyciągnęły się na skraju góry, wyglądając teraz tak, jakby stawała w ogniu. A potem powoli, milimetr po milimetrze, zaczęło pokazywać się samo słońce. Sprawiało wrażenie mniejszego, niż się spodziewałam, ale im wyżej się podnosiło, tym bardziej jaśniało niebo. Pierwszy raz, odkąd się tu znaleźliśmy, usłyszałam nad nami świergot ptaków. Nigdy jeszcze nie widziałam, żeby świat tak nabierał życia.”


Abby to dziewczyna, która zdecydowanie nie lubi zmian. Lubi rutynę i równowagę. Jej świat musi być bezpieczny i przewidywalny. Każde odchyły od tej normy, szybko muszą być naprawiane. Z jednej strony nic w tym dziwnego nie ma. Nie każdy lubi szaleństwa, wygłupy, czy zmiany… mimo młodego wieku można być odpowiedzialnym i widzieć różne zagrożenia. Nowe i nieznane, nie znaczy lepsze, stare i dobrze znane, nie znaczy złe. Jej osobowość równoważy Cooper. On jest nieustraszony, beztroski i zdecydowanie szalony. Jeździ quadem, startuje w zawodach. Dusza towarzystwa, która nie potrafi usiedzieć w jednym miejscu. Są swoimi wielkimi przeciwieństwami, a także przyjaciółmi – nie warto tego psuć. Wystarczy, że wszystko zostanie po staremu.

„Miłość i inne zadania na dziś” to nie tylko opowieść o tytułowej miłości, ale także o walce z przeciwnościami i ze swoimi ograniczeniami oraz strachem. Tak jak Abby, tak i jej mama posiada mnóstwo słabości w głowie. Obie nie chcąc, aby były ruszane. Ogólnie cała rodzina dziewczyny jest w pewien sposób sfiksowana, co nadaje uroku całej fabule. Cooper to taki typ bohatera, który wypełnia pustkę i jest tym stabilnym oraz „normalnym” osobnikiem. Pokazuje kontrast dla zapewnienia, że nie wszystko jest w porządku, tak jak to stara nam się przekazać główna bohaterka. Widzimy również walkę o marzenia, a w otaczającym nas świecie, coraz rzadziej się o nie walczy.

Ta powieść jest przepełniona emocjami, którym nie sposób się oprzeć. Jest lekka, wciągająca i pozwala odetchnąć od rzeczywistości. Każdy z nas czasem potrzebuje historii z happy endem, przesłodzonej do szpiku kości, ale zarazem całkiem realistycznej. Inaczej można byłoby zwariować… dookoła tak szaro, jakoś trzeba pokolorować swój świat. I choć nieczęsto sięgam po tego typu powieści, to myślę, że książki tej autorki, są tego zdecydowanie warte. A mi teraz pozostaje tylko czekać na kolejną książkę Kasie West, by znów poczytać o tej pięknej i nieprzewidywalnej nastoletniej miłości.



Moja ocena: 9/10
Liczba stron: 416
Data premiery: 9 maja 2018
Wydawnictwo: Feeria Young


4 komentarze:

  1. Lubię powieści autorki, 😍 choć jej ostatnia książka była słaba.😭 Tę chwalisz więc zapewne z czasem sięgnę po nią 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Na razie przeczytałam tylko jedną powieść autorki, ale przypadła mi do gustu, dlatego być może niebawem sięgnę także po ten tytuł.

    OdpowiedzUsuń
  3. I kolejny raz czytam, że to jak dotąd najlepsza książka autorki. Jak jak na razie mam jeszcze chyba trzy przed sobą, ale na powyższą nie mogę się doczekać. Póki co moim faworytem jest "Chłopak na zastępstwo" i jestem ciekawa czy po "Miłości.." dalej tak będę twierdzić :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze ! Każdy kolejny komentarz to większy uśmiech na mojej twarzy ! Przeczytałeś pozostaw po sobie ślad !
Podoba Wam się mój blog, dodajcie go do obserwowanych i bądźcie na bieżąco :) Natomiast jeśli macie jakieś pytania, piszcie śmiało! Na wszystkie chętnie odpowiem.

Copyright © 2016 Recenzje Mystic , Blogger