Ostatnio wam pisałam, że „Tokyo Ghoul:re” dostarcza mi
ogromnych emocji, a dzisiaj przyszedł czas by sprawdzić, czy to nie było tylko
chwilowe złudzenie. Jestem już po lekturze trzeciego tomiku, który jest
kontynuacją akcji, która wydarzyła się podczas aukcji… nawet nie wiecie, jak ja
czekałam na moment, w którym dopadnę w swoje łapki tę część. Moje oczekiwania
wobec lektury były wielkie! Wiem, nie powinnam nastawiać się na złote góry, ale
znając autora mangi, wiedziałam, że powinien sprostać temu zadaniu… no właśnie,
ale jak było faktycznie? Czy to, co się wydarzyło na stronach tego tomiku,
sprostało moim wymaganiom?
„Sprzątanie aukcji” trwa… BSG próbuje przedrzeć się przez
zastępy Aogiri, by dotrzeć do uczestników aukcji. Niestety, przeciwnik jest
silny i nie zamierza się poddać!
Osłabiony oddział Quinx pod wodzą Sasakiego zmierza w
kierunku ghula zwanego „Nutcracker”. Uri musi eskortować rannego Mutsukiego,
ale przecież miał zdobyć osiągnięcia…
Tymczasem na drodze Sasakiego pojawia się tajemniczy ghoul
„Owl”… a w głowie młodego inspektora znów pojawia się ten głos. Czy tym razem
da mu przejąć kontrolę?
Co jeszcze wydarzy się podczas sprzątania aukcji?
Kim jest Owl?
Okej, zaczynają się pojawiać wątki, których w zupełności się
nie spodziewałam… niestety, nie mogę wam na ten temat zbyt wiele powiedzieć.
Tylko się zastanawiam, czy to był pojedynczy przypadek, czy może jednak to
jakiś grubszy proceder. No cóż, na wyjaśnienia pewnie trzeba będzie poczekać.
Ach, tyle pytań, tak mało odpowiedzi. Manga robi się coraz bardziej
skomplikowana, co zdecydowanie jest jej wielkim atutem. Tak naprawdę nikt nie
sądził, że po pierwszej serii, tak wiele można jeszcze w tym temacie
powiedzieć… choć wiem, że pojawi się jakiś „odgrzewany kotlet”. Fandom huczał
na prawo i lewo, trudno było nie dojrzeć spoilerów.
„Nawet jeśli jest pusty, nawet jeżeli mnie nie pamięta, nawet jeśli to,
co zostało, to jedynie pojemnik na duszę… mimo wszystko, chcę go chronić.
Nigdy więcej nie dam ci walczyć samotnie!”
Haise Sasaki jest niczym dziecko błądzące we mgle – małe i
wystraszone, pośród wszechobecnej ciemności. Boi się swoich wspomnień, wciąż
musi powtarzać sobie, kim jest, ale… jego przeszłość nie pozwala o sobie
zapomnieć. To mała cierń, która wciąż kłuje, zadaje kolejne rany, próbując się
przebić przez tę barierę ustawioną w jego głowie. Może on sam sobie nie zdaje z
tego sprawy, ale wydaje mi się, że podświadomie pragnie poznać swoją
przeszłość, pragnie ją dopuścić i się w niej zatracić… biedak jeszcze nie jest
na to gotowy. Można też zauważyć, że chociaż technika i styl walki Sasakiego jest
imponujący, to jego siła temu nie dorównuje. Jest słaby. Wobec ghuli rangi S
lub SS ma marne szanse. Tą siłą jest głos w głowie i tylko on potrafi
pokierować tym ciałem.
Moje oczekiwania zostały zaspokojone, a nawet dostałam
więcej, niż bym chciała! Żebym miała tak z każdym tytułem, który czytam, to
moje życie byłoby o wiele prostsze. Do pełni szczęścia brakuje mi tylko
starego, dobrego Kanekiego. Choć jego małą namiastkę możemy zobaczyć już w tym
tomiku… taki mały kąsek dla fanów. To wkurzające, bo teraz nie możemy jeszcze
liczyć na więcej. I właśnie w taki sposób, zaostrza się nasz apetyt na więcej…
ja tylko się boje, co ja zrobię, kiedy manga definitywnie się zakończy –
załamanie psychicznie murowane, bo jeszcze nie znalazłam takiego tytułu, który
dostarczałby mi takich emocji albo chociaż oczarował mnie tak swoim światem.
Nie potrafię być przy tym tytule obiektywna. Wciąż jestem
całym sercem za ghulami… tak, zdecydowanie wolałabym być ghulem niż pracować
dla BSG. Krwiożercza ze mnie istota, dlatego świetnie bym się odnalazła w tym
świecie (bycie książkoholikiem ma swoje wady, rzeczywistość wydaje się być
nudna i zdecydowanie wolałoby się należeć do świata fikcji). A tomik numer
trzy, sprawił tylko, że pewne rzeczy mogę jedynie opłakiwać… czasami tak bywa.
Wiele się dzieje, akcja pędzi, jest wiele ofiar tego starcia, a czytelnik tylko
obgryza paznokcie i z zapartym tchem przewraca stronę po stronie. Już nie mogę
się doczekać tego, co czeka na mnie w kolejnej części…
A wy, do jakiego świata należycie? Po której stronie
stoicie? Jesteście ghulami, czy ludźmi?
Moja ocena: 9/10
Liczba stron: 244
Data premiery: 15 grudnia 2017
Wydawnictwo: Waneko
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za wszystkie komentarze ! Każdy kolejny komentarz to większy uśmiech na mojej twarzy ! Przeczytałeś pozostaw po sobie ślad !
Podoba Wam się mój blog, dodajcie go do obserwowanych i bądźcie na bieżąco :) Natomiast jeśli macie jakieś pytania, piszcie śmiało! Na wszystkie chętnie odpowiem.