Pierwszy tom „Story of Bad Boys” był jedną wielką porażką…
lecz moje masochistyczne zapędy, znów przemówiły za mnie i skusiłam się na
część drugą tej absurdalnej historii. Zanim zdążyłam rozpakować paczkę,
zaczęły się pojawiać opinie i tym razem były o wiele mniej przychylne. Zaczęłam
się zastanawiać, czy czasem nie zabraknie mi skali, by ocenić ten tytuł, bo
jedyne, czego mogłam być pewna to to, że znów będzie źle. Autorka może i ma
potencjał, ale musiałabym użyć brzydkiego określenia na to, co powinna zrobić,
by w końcu jej powieść mogła być dobra…
Sen o wymarzonych studiach Lili wciąż trwa. Choć
rzeczywistość odbiega od jej wcześniejszych założeń, to nie chciałaby niczego
zmieniać. Przeszłość odeszła chwilowo w zapomnienie, a teraźniejszość budzi
niepokój i nieznane dotąd uczucia.
Cameron i Lili wciąż nie mogą się dogadać. Chemia między tą
dwójką wisi w powietrzu – wystarczy mała iskra, a wszystko zapłonie…
Jednak wystarczy tylko chwila zapomnienia, a zmory
przeszłości zapukają do drzwi. Strach powróci, a przyszłość stanie się
niewyraźnym obrazem.
Jakie tajemnice pozostały jeszcze do odkrycia?
Co ukrywa Cameron?
Zdecydowanie jestem masochistka i czasami żałuję tego. Drugi
tom „Story of Bad Boys” bardzo boleśnie mnie o tym uświadomił. Szczerze, to
jest jakaś telenowela brazylijska! Serio, takich pierdół, to ja dawno nie
czytałam. Tym razem było jeszcze mniej niegrzecznych chłopców, a myślałam, że
już gorzej nie da się tego napisać… byłam w cholernym błędzie. Rzadko pisze
takie rzeczy, ale jakim cudem to coś stało się bestselerem?! Wattpad by to
kupił, tam jest pełno tego typu historyjek, ale rynek wydawniczy nie powinien
być tym zaśmiecany… może nie powinnam tego pisać, ale taka jest prawda. To
jedno wielkie dno!
Odkąd Lili znalazła się w Los Angeles, przylgnęła do niej
dziwna łatka puszczalskiej panienki. Jej współlokator często jej o tym
przypomina, a ona się wiecznie tłumaczy. Nie zmienia to faktu, że Cameron jest
zwykłym chamem, a także „psem ogrodnika” – sam nie skorzysta, ale nikomu nie
odda. Wszystko komplikuje się jeszcze bardziej, kiedy do Lili przyjeżdża przyjaciółka
z Miami… Amber jest całkiem odmienioną osobą. To już nie jest grzeczna i
ułożona dziewczynka. W zaledwie dwa miesiące zdążyła się bardzo diametralnie
zmienić i to na gorsze. Czy będzie kolejną przyczyną zamieszanie między Lili a
Cameronem?
Zacznijmy od tego, że w przypadku tej książki, bardzo ciężko
jest mi napisać jakikolwiek opis, by zdołał się trzymać „kupy”. Fabuła jest
beznadziejna i zawiera masę błędów, w tym także logicznych… powinnam to
wszystko ładnie wam wypunktować, tak byłoby najprościej. Dla autorki źli
chłopcy, to tacy, co wyglądają nieziemsko; chodzą na siłownie; traktują
dziewczyny jak szmaty; wchodzą do klubów bez kolejek, bo mają znajomości; płacą
wszystkie rachunki za towarzyszące im koleżanki, czy też współlokatorki;
opiekują się nimi, kiedy te płaczą i kiedy grozi im niebezpieczeństwo;
zabierają ich na wycieczki, o których marzy płeć piękna. Ogólnie są tak złymi
chłopcami, że istne z nich anioły, tylko czasami coś zgrzytnie w ich relacjach.
Wątek przeszłości Lili, czy też dziwnego zachowania jej
współlokatorów, jest tam wstawiony tylko po to, żeby coś było. Tajemnica i
dreszczyk emocji? O tym można zapomnieć. Zło sprowadza się do ćpuna imieniem
Jace, którym nie koniecznie trzeba się przejmować, bo tak naprawdę wszystko
skupia się na Cameronie. Nawet umrzeć można dwa razy! A żeby nie było nudno
wokół tego nieprzystępnego chłopaka, pojawiają się wciąż nowe kandydatki na
jego wybrankę. No mówię – brazylijska telenowela, ewentualnie moda na sukces. I
kolejny absurd – pieniądze. Rozumiem, że można mieć bogatych rodziców, ale
tutaj kasa pojawia się znikąd. Nie ma nawet zająknięcia, skąd Lili bierze forsę
na ciągłe zakupy, a można wywnioskować, po ilości ciuchów i obuwia, że tania w
utrzymaniu to ona nie jest. Ale kto by się tam tym przejmował… ważniejszy opis
majteczek i kolejnych spodni, i bluzeczek, sandałków, pantofelków – chyba
niczego nie pominęłam?
I na koniec zostaje nam ten drętwy język. Serio, autorka
powinna sobie wyciągnąć tego kija z d**y i przemyśleć, czy tak odzywają się do
siebie ludzie w tym wieku. To jest nierealne. Gdzieś zgubiła umiar między
zwykłą uprzejmością a sztywniactwem. Dialogi to dno. Ach, zapomniałabym jeszcze
o czasie… możecie wierzyć lub tez nie, ale po wymianie kilku słów, powinno
upłynąć góra pięć minut (przynajmniej żyłam w takim przekonaniu), autorka
uświadomiła mnie, że to nie prawda! Mija trzy godziny! Czas to zdecydowanie
pojęcie względne.
To koniec tych absurdów, pewnie znalazłabym ich więcej, ale
przedstawiłam wam największe bolączki tego tytułu. Myślę, że tyle wystarczy.
Moja ocena: 1/10
Liczba stron: 328
Data premiery: 20 czerwca 2018
Wydawnictwo: Feeria Young
Ta powieść również nie przypadła mi do gustu - dialogi były nierealne, a opisywane wątki potraktowane po macoszemu. Szkoda, bo zapowiadała się naprawdę dobrze :/
OdpowiedzUsuńJak miło, że ktoś się ze mną zgadza <3
UsuńPatrząc na opinie innych blogerów, jestem załamana faktem, że tak wiele osób zachwyca się tą serią...
No to ładnie musiałaś się wymęczyć czytając tę książkę :D A zapowiadała się fajna, letnia seria.. Co wyszło, mówić nie muszę - choć ja jeszcze nie czytałam. A że też jestem masochistką i muszę przekonać się na własnej skórze, ponadto coś mnie ciągnie do tej serii - dam jej szansę! Nie prędko, ale za jakiś czas myślę że spróbuję, zobaczę i ocenię :D
OdpowiedzUsuń