Facebook otwiera wiele możliwości, nie tylko dla blogerów,
ale także dla początkujących autorów. To właśnie poprzez Facebooka otrzymałam
propozycję przeczytania tej książki. Na początku nie byłam przekonana do tej
pozycji, ale nie umiem odmówić początkującym polskim autorom. Dlatego skusiłam
się i postanowiłam zrecenzować tą pozycję.
Opis dostępny w sieci:
Powieść fantasy. Świetnie
opowiedziana historia człowieka posiadającego moc uzdrawiania, który został
porwany ze swojego miejsca zamieszkania, by stać się zabezpieczeniem dla władcy
Wermodu i wszystkich ludzi zamkniętych wraz z jego rodziną na zamku przed
wszechobecną zarazą, dziesiątkującą mieszkańców kraju.
Uzdrowiciel — Wiwan —
ma dar odczuwania nastrojów, czuje wyraźnie, gdy coś się złego dzieje w jego
otoczeniu, wysysając z niego chęć do życia. Jego przeznaczeniem jest ratowanie
innych, dawanie im nadziei i podnoszenie z upadku. W zamku ogarnął go mrok zła,
knowań, skrytych mordów. Wszystko to doprowadziło go na skraj wytrzymałości. Na
szczęście na ratunek przybył jego brat, Pafian. Zbieg różnych okoliczności
wciągnął w wir ratowania najważniejszego wówczas człowieka kraju innych ludzi.
Autorka zaangażowała w ten akt ratunkowy ludzi z… Domu Rozkoszy, tamtejszego
domu publicznego. Stali się najwierniejszymi przyjaciółmi Wiwana. Dzięki nim
uzdrowiciel odzyskał godność i uratował życie.
Życie poza zamkiem to
najczarniejszy scenariusz dla ludzkości. Zaraza odbiera poczucie
człowieczeństwa. Słabe psychicznie jednostki stają się bandytami i mordercami.
Dla ratowania swojego życia chcą poświecić innych, objawiają się w nich
najgorsze uczucia, zezwierzęcenie, dążenie do zaspokojenia swoich żądz.
Niełatwo samemu jest przetrwać to piekło, zachowując poczucie swojej godności i
unosząc cało życie. Bohaterowie walczą, odnajdując w najmniej oczekiwanych
momentach przyjaciół wśród niespotykanych grup ludzi i szlachetność tam, gdzie
najmniej się tego spodziewają.
Mój opis:
W królestwie panuje zaraza, która nie omija nikogo. Olivier
wraz ze swoją siostrą bliźniaczką traci przez zarazę rodziców. Gdy postanawiają
wyjechać jego prześladowca Moren postanawia zatrzymać ich za wszelką ceną.
Porywa ich do miejscowego Domu Rozkoszy i tam przetrzymuje. Daje także zadanie
Olivierowi, ma przebrać się za kobietę, udać do zamku i zdobyć wisior należący
do Uzdrowiciela…
Olivier zaczyna swoją służbę na zamku jako pokojówka.
Poznaje uzdrowiciela i jego brata, który przybył go ratować. Trafia także w sam
środek intryg wicekróla, który zamierza obalić króla.
Czy uda mu się zdobyć wisior i uratować swoją siostrę? Co
stanie się z Uzdrowicielem i Królem?
Z tą lekturą jest jeden problem – nie wiem co mam o niej
myśleć. Cała jej fabuła jest prosta, ale bardzo chaotyczna. Głównym bohaterem
miał być Uzdrowiciel, a głównym wątkiem jego próba ratowania, ale to wszystko
się zgubiło. Olivier był głównym bohaterem, Uzdrowiciel był wątkiem dodatkowym.
Autorka zbyt wiele chciała opisać i zrobił się dzięki temu bardzo duży bałagan,
aby się w tym odnaleźć, trzeba bardzo się natrudzić. Chaos powstaje także przez
dialogi, które nie zawsze są zrozumiałe oraz nie zawsze wiadomo co kto do kogo
mówi. Narracja jest wiele osobowa, ile postaci tyle narracji, jeden wielki
chaos i trzeba bardzo się pilnować, aby wiedzieć kiedy przeskakuje z jednego
bohatera na drugiego.
Same postacie są dosyć dobrze opisane w szczególności ich
orientacja seksualna. Większość bohaterów to geje, także większość postaci,
damskich i męskich, pracuje w miejscowym Domu Uciech. Tak wiele bohaterów o
odmiennej orientacji powodowało niesmak. Rozumiem, że w tych czasach trzeba być
tolerancyjnym, niejednokrotnie spotykam się z innymi orientacjami w książkach,
ale tu powodowało to niesmak. Co za dużo to nie zdrowo.
Otrzymałam książkę w postaci zwykłego dokumentu tekstowego z
oznaczeniem wersji ostatecznej, czyli takiej formie jest sprzedawana. W tym
momencie byłam zaskoczona, lektura jest sprzedawana w wielu formatach, a
autorka dostarcza go w zwykłym pliku, nie wspominając już o jego korekcie, ale jak wiadomo za korektę jest odpowiedzialne wydawnictwo i w tym momencie popsuło całą kompozycję. Wiele urwanych słów, dziwne odmiany imion, nie wiem czy z tymi imionami to był
przemyślany krok, a może to przeoczenie, ale to dezorientuje podczas czytania.
Słownictwo jest zwykle proste, pospolite, a nagle jakieś dziwne zwroty, w ogóle
nie pasujące do całości. Można wymieniać tego wiele.
Czym bliżej końca tym było lepiej. Sama końcówka mnie
wciągnęła, a można sądzić po tym jak została zakończona, że będzie kolejna
część. Dzięki tej końcówce mam chęć zapoznać się z kontynuacją, bo jest w tym
wszystkim zawarta cicha obietnica, że będzie o wiele lepiej niż do tej pory.
Niestety, ja odniosłam wrażenie, że to wszystko zostało zbyt obszernie opisane,
zbyt wiele wątków zostało włączonych, przez co główny wątek się zgubił. Akcja
przeskakuje w czasie, a nawet nie zostało to zaznaczona. Brakowało czegoś
takiego jak „dzień wcześniej” albo odznaczenie myśli od opisów i wypowiedzi, a
także wspomnień, które się mieszały z całością. Stylistyka jest porażką, ale
nawet w tym przypadku czym bliżej końca tym lepiej. Nie wiem kto w tym
przypadku zawinił, ale bardzo to zepsuł.
Książka jest bardzo niedopracowana. Wiele błędów, które się
pojawiają psują całość. Można odnieść wrażenie, że albo autorka się bardzo
spieszyła z pisaniem, albo pisała na siłę. Pomysł może i był dobry, ale źle
wykorzystany, efektem tego jest chaos, który zmienia wrażenia czytelnika. Część
błędów można zrozumieć, gdyż to debiut literacki, ale większości błędów nie
można pojąć, jakim cudem wystąpiły.
Magdalena Kułaga urodziła się w 1976 roku. Jej debiutancką
powieścią jest „Uzdrowiciel. Cienie przeszłości”. Uwielbia pisać i poznawać
ludzi.
Moja ocena: 4/10
Liczba stron: 352
Rok wydania: 2014
Wydawnictwo: GONETA
Szkoda, że książka jest tak niedopracowana. Raczej się nie skuszę.
OdpowiedzUsuńZdarzają się takie przypadki niedopracowania i to jest bardzo przykre...
UsuńOj, zdecydowanie nie dla mnie, zbyt... dziwaczne? Zauważyłam, że lubię stare pomysły, ale w oryginalne formie. To tutaj stanowczo mi się nie spodoba, zresztą tak jak i Tobie :)
OdpowiedzUsuńWcale się nie dziwię :) Aby nie psuć sobie nerwów lepiej trzymać się od niej z daleka...
UsuńTo raczej nie dla mnie ...
OdpowiedzUsuńNie każdemu musi trafić do gustu.
OdpowiedzUsuńNa forum fb Czytamy Polskich Autorów właśnie tyczy się dyskusja dotycząca tejże książki :)
OdpowiedzUsuńZ chęcią bym się zapoznała z tą dyskusją :)
UsuńWitam. Usunęłam post z tą dyskusją. Poczułam się jak intruz, który pojawił się tu ze swoim ebookiem, tym czymś, co pewnie jest na dodatkiem selfem ( nie jest). Wytykano mi umowę wydawnictwa ( której twórcą nie jestem). Ktoś pokusił się o rozbieranie na części dostępnego w sieci fragmentu, co ukróciłam w zarodku. Poczułam się jak uczennica na egzaminie a prawdę mówiąc nie spotkałam się z czymś takim u żadnej z książek, która tam była reklamowana. Mam nadzieję nieczęsto spotykać się z taką sytuacją ( bo spotykać się pewnie będę). Choć nadzieja matką naiwnych...
OdpowiedzUsuńMagdalena
Obawiam się, że to nie jest pierwszy taki przypadek. Trochę siedzę w tej branży (że się tak wyrażę) i wiele widziałam już, w szczególności jak autorzy są poniewierani. Bardzo często za błędy wydawnictw, autorzy dostają po głowie. A rozbieranie na części pierwsze to już jest karygodne zachowanie według mnie i podchodzi pod hejtowanie, Bardzo mi przykro, że Panią to spotkało. Na pocieszenie mogę tylko powiedzieć, że nie jest Pani jedyna. Byłam przekonana, że ta dyskusja jest w całkiem innym kontekście i żałuje, że nie mogłam sama się wypowiedzieć, co o niej myślę.
Usuń"Rozbieranie na części [...] podchodzi pod hejtowanie" - rany boskie, to autor już nie ma prawa odpowiadać za to, co napisał i podpisał własnym imieniem i nazwiskiem?
Usuń