To już dwunasty raz, kiedy to będę przynudzać was swoją
opinią na temat „Tokyo Ghoul”. Sporo tych tomów, a zarazem także mało,
przynajmniej porównując z innymi tytułami, które potrafią mieć ich ponad
czterdzieści. Dla osób, które nie są przyzwyczajone do takich rozległych
lektur, może się wydawać to ciut dziwne i nudne. Nic bardziej mylnego, co już
powtarzam od samego początku, w tym przypadku nie można narzekać na brak
rozrywki podczas czytania. I to jest ta magia, którą kocham najbardziej,
jakkolwiek to dziwnie brzmi. Uwielbiam tasiemce i zawsze chcę, aby jak
najdłużej trwały…
Kaneki wyruszył na poszukiwania odpowiedzi… jednak
tajemnice, które odkrył, zmuszają go do przemyśleń. Poznając przeszłość,
poznaję prawdziwą naturę niektórych ghuli…
Poczucie winy nie daje o sobie zapomnieć… wcześniej nie
potrafił słuchać tego, co mówią inni, czy tym razem coś się zmieni?
BSG wciąż próbuje rozwikłać zagadkę Sowy. Sprawa, która do
tej pory wydawała się beznadziejna, teraz ma szansę zostać rozwiązana. Po
zebraniu informacji układanka zaczyna się układać…
Sen Takatsuki wciąż krąży wokół ghuli… dziwnym przypadkiem
wpada na Minami…
Kim jest i czego tak naprawdę chce, ta genialna pisarka?
Mimo tego, że w tym tomiku nie można spodziewać się
spektakularnych akcji, które zapierają dech w piersiach, wciąż coraz szerzej
otwierają mi się oczy ze zdziwienia. Po ostatniej akcji była potrzebna taka
chwila, aby emocje mogły opaść i mimo że zaczęła się już w poprzednim tomiku,
to nadal trwa, w końcu chyba dostaliśmy szansę na poznanie odpowiedzi na
nurtujące nas pytania (pewnie pozory mylą). Niby jest spokojnie, a jednak
przeszłość także potrafi zaskoczyć. No i to zakończenie, które wbija człowieka
w fotel… coś pięknego, a ja głupia i taka naiwna, myślałam, że już wszystko się
ułoży. Nadzieja matką głupich. No jestem ciekawa, co z tego wszystkiego
wyniknie.
„ – Rize, którą znałem, z którą rozmawiałem była pewna siebie,
niezależna, silna, bezwzględna… dlatego ją pożarłem i posiadłem ją i jej siłę.
Jeśli zniknie, stanę się bezsilny, bo jestem tylko człowiekiem. Jeśli zniknie…
- Ken… Mylisz się. Choć nie zawsze bezpośrednio, ale obserwowałem twoje
walki z Gołębiami, z Tsukiyamą, z Aogiri, z każdym. Zawsze musiałeś liczyć na
siebie. Nie na Rize, nie na kogokolwiek innego. To była twoja własna siła.”
Touka, ta wiecznie obojętna dziewczyna, nie może pogodzić
się z odejściem Kanekigo. Mimo tego, że skupiła się na nauce i egzaminach
końcowych, wciąż o nim rozmyśla. Czy będzie miała szansę, aby dać upust swoim
emocją i powiedzieć mu, co leży jej na sercu?
Tsukiyama, to wciąż ten stary i jakże dobrze nam znany
krętacz. Jego gra aktorska jest niesamowita. Jest silnym sprzymierzeńcem, ale
nie do końca jest szczery i nie wolno mu ufać. W najmniej odpowiednim momencie
może stanąć przeciwko dotychczasowym sojusznikom.
I na koniec nie można zapomnieć o jakże ekscentrycznej
pisarce, jaką jest Sen Takatsuki. Posiada przydatne informacje i stąpa po
bardzo kruchym lodzie. Jej natura wciąż pozostaje tajemnicą, tak samo, jak jej
zamiary. Kim jest ta kobieta?
Mimo że tak naprawdę zbliżamy się do końca „Tokyo Ghoul”, to
perspektywa kontynuacji tego tytułu przewiduje, że nie wszystkie wątki zostaną
zakończone. Jestem ciekawa, na ile możemy liczyć, co zostanie wyjaśnione, a co
nadal będzie tajemnicą. Nie mogę przestać o tym myśleć. Ten tomik pokazuje, że
im bliżej końca, tym bardziej to wszystko robi się zagmatwane, zbyt wiele
zostało do powiedzenia, żeby pozostałe dwie części tej serii mogły wszystko wytłumaczyć.
Nie jestem w stanie w to uwierzyć. Wiem, pewnie się powtarzam, ale jeśli
jesteście do tyłu z mangą, pewnie was tez to nurtuje, bo nie wierzę, że nie…
Na ten moment też mam kilka ulubionych postaci, w
szczególności ze względu na ich charakter. Historia Yomo, czy nawet
tajemniczego szefa Anteiku, podbiła moje serce. Kanekiego nie zawsze popieram w
jego rozumowaniu, jednak nie zmienia to faktu, że jest nietypową postacią,
przynajmniej dla mnie. Było wielu do niego podobnych, ale… on wciąż się w tym wszystkim
wyróżnia. A najbardziej w tym wszystkim mylącym czynnikiem jest jego wygląd.
Pozory lubią mylić, taka jest niezmienna prawda. I może ten fakt was nie
zaskoczy i wiem, że to bardzo płytkie z mojej strony, ale nienawidzę BSG (to
tak na marginesie). Owszem rozumiem ich, ale nie oszukujmy się, za tym musi się
kryć coś więcej…
Rozpisałam się dzisiaj, trochę odbiegłam od tematu, ale ten
tomik wzbudził we mnie pewną nostalgię, zmusił do przemyśleń i ponownej analizy
całej fabuły. Dzięki temu mam pewne swoje podejrzenia, ale to nie temat na
teraz, tym będę się martwić później…
Moja ocena: 9/10
Liczba stron: 200
Data premiery: 15 lutego 2017
Wydawnictwo: Waneko
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za wszystkie komentarze ! Każdy kolejny komentarz to większy uśmiech na mojej twarzy ! Przeczytałeś pozostaw po sobie ślad !
Podoba Wam się mój blog, dodajcie go do obserwowanych i bądźcie na bieżąco :) Natomiast jeśli macie jakieś pytania, piszcie śmiało! Na wszystkie chętnie odpowiem.