czerwca 25, 2018

Yusuke Maruta & One - One-Punch Man t.7 - Walka


I oto nadszedł czas, by dowiedzieć się, czy kolejny tomik „One-Punch Man” zawiódł moje oczekiwania. O tak, napaliłam się po zakończeniu poprzedniej części. I nie chcę wam za bardzo spoilerować, ale… dobra przemilczmy ten fakt. Zapowiadało się całkiem nieźle i miałam nadzieję, że tak będzie. W końcu ten tytuł wykrzesał coś, co mogło mi się spodobać. I mocno musiałam trzymać kciuki, by jednak nie okazało się, że będę zgrzytać zębami, bo jednak, jak już zresztą wspominałam, nie rozumiem fenomenu tego tytułu i czytam go jedynie dla odmóżdżenia. Nawet ja czasem potrzebuję czegoś, co sprawi, że zapomnę o wszystkim.

Atak kosmitów trwa… Saitama walczy z ich przywódcą Borosem, który jak się okazuje, nie jest przeciwnikiem na jeden cios. W końcu znalazł się ktoś, kto dorównuje mu siłą i może zapewnić nowe doświadczenia!
Tymczasem pozostali superbohaterowie rangi S walczą z resztą najeźdźców z kosmosu. W szeregach bohaterów każdy próbuje wykazać się swoją siłą, by inni pozostali daleko w tyle… atmosfera się zagęszcza, lecz walka nadal trwa.
Do miasta przybywa Zamaskowany Przystojniak, bohater klasy A, rangi 1. Nie podoba mu się to, co zastał… wszechobecne gruzy i elitę, która skacze sobie do gardeł.
Czy Saitama zdoła pokonać przeciwnika, a może tym razem zostanie pokonany?
Czy Ziemia zostanie uratowana?


No dobra, z czystym sumieniem mogę przyznać, że to był jeden z najlepszych tomów. W końcu bili się tak, jak powinni, a głupie rankingi odeszły na bok. Choć tak naprawdę ten ranking zawsze będzie nam towarzyszył… i jak widać klasa S, jest najbardziej zepsutą elitą, jaką można sobie tylko wyobrazić. Nie oczekujmy, że nagle się coś zmieni, skoro to praktycznie główny wątek tego tytułu. To tylko mała iskierka, która bardzo szybko może zniknąć, bo przecież nie mogą wciąż przylatywać przeciwnicy z kosmosu. Dlatego dalej będziemy szli po tej drabince, choć nikt poważnie nie traktuje naszego głównego bohatera.

Potwory pojawiają się znikąd… czasami wychodzą z ziemi, czasem z wody, a innym razem, z powietrza. Pstryk i są. Nikt tak naprawdę nie wie, dlaczego wciąż atakują, ale wiadomo jest, że trzeba się przed nimi bronić. O ile w mieście bohaterowie niższych rang, zajmują się przestępstwami, o tyle ci z wyższych klas biorą na siebie większe zagrożenie. Hierarchia całkiem zrozumiała, ale… część z nich, chyba znalazła się przypadkiem w rankingach i nie nadaje się do tej roboty. Co to za bohater, który ucieka w popłochu na widok zagrożenia? O ile potwory nie znają strachu i niszczą wszystko wokół siebie, tak niektórzy bohaterowie przychodzą na sam koniec, by zdobyć tylko sławę.

Nie jestem fanką superbohaterów, a ich ostatnio jest coraz więcej. Nie ważne czy to na dużym ekranie, czy w komiksach – jest tego sporo. „One-Punch Man” w dobry sposób parodiuje ich, a co za tym idzie, wytyka wszelkie negatywne cechy. Jednak trochę to nudnawe… mamy już siódmy tomik, a będzie ich więcej, wciąż widzimy wady pojawiających się postaci, ale kurczę, ile tak można? Rozumiem, że to komedia, ale widać coś więcej się za tym kryje, przynajmniej powinno, skoro na naszym rynku wydawniczym zaraz zostanie wydana dwunasta część. Czy ja coś przegapiłam? Bo za cholerę nie potrafię tego dostrzec…

I takim sposobem dochodzimy do kolejnego denerwującego mnie punktu w tym tytule. Otóż historie poboczne, które na siłę są umieszczane w tomikach, ewentualnie są zapychaczami – tego dokładnie nie wiem. Po jednej krótkiej historyjce bym jeszcze zrozumiała, ale to zaczyna się mnożyć w zastraszającym tempie, i niedługo połowa z dwustu stron będzie zawierała jakieś poboczne opowiastki, a główny wątek zniknie… tak, zdecydowanie lubię widzieć wszystko w czarnych barwach. Fabuła może być problematyczna – jeden cios, superbohater, który musi być ciągle wyśmiewany i ten nieszczęsny ranking – to trudne wciąż coś wymyślać, by to jakoś szło do przodu, ale bez przesady…

Mimo że tym razem moje oczekiwania zostały zaspokojone, to wciąż mój entuzjazm skutecznie jest gaszony. Powinnam skończyć z tymi wymaganiami i zwyczajnie cieszyć się tym, co dostaje… jednak jakoś tego nie potrafię.


Moja ocena: 7/10
Liczba stron: 208
Data premiery: 14 czerwca 2017
Wydawnictwo: J.P.Fantastica

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za wszystkie komentarze ! Każdy kolejny komentarz to większy uśmiech na mojej twarzy ! Przeczytałeś pozostaw po sobie ślad !
Podoba Wam się mój blog, dodajcie go do obserwowanych i bądźcie na bieżąco :) Natomiast jeśli macie jakieś pytania, piszcie śmiało! Na wszystkie chętnie odpowiem.

Copyright © 2016 Recenzje Mystic , Blogger