„One-Punch Man” to manga, z którą mam mały problem… otóż, po
przeczytaniu pięciu tomików, nie za bardzo rozumiem tych wszystkich zachwytów
nad tym tytułem. Owszem nie jest to najgorsza lektura, ale wybitna też nie –
taka głupkowata komedyjka. Zazwyczaj sięgam po nią, jak potrzebuję
„odmóżdżenia”, bo mam ciężki dzień albo potrzebuje czegoś płytkiego na
rozluźnienie. Nie inaczej było z kolejnym tomikiem, który nosi cyferkę sześć.
Potrzebowałam czegoś, co sprawi, że chwilowo stres odejdzie w zapomnienie i będę
mogła wyluzować zszargane nerwy. Czy Saitama sprawił, że choć na chwilę
zapomniałam o swoich problemach, a może tylko mnie zdenerwował?
Superbohaterowie rangi S zostali zwołani w trybie pilnym na
nadzwyczajnie zebranie. Ale zaraz! Co tutaj robi Saitama?! Przecież on należy do
klasy B!
Tajemnicza przepowiednia, którą przed swoją śmiercią
pozostawiła Siwababa, głosi, że „ziemia ma przekichane”, a spełnić ma się w
ciągu sześciu miesięcy…
Wygląda na to, że znów trzeba będzie ratować planetę!
Pół roku, to szmat czasu… lecz zanim zebranie zostało
zakończone, ktoś właśnie zniszczył miasto A. Czy właśnie to, przewidziała
Siwababa?
Czy elitarni bohaterowie połączą siły, by pokonać
zagrożenie?
Tomik rozpoczyna się w miarę spokojnie od treningu, w którym
uczestniczy Saitama i Genos, lecz już po chwili akcja zaczyna nabierać
właściwego tempa i zaczyna dziać się coś większego. Jak zwykle z początku wszystko
wydaje się wyolbrzymione, w końcu, jeśli jest tam Saitama, to nie ma takiego
zagrożenia… ale, czy aby na pewno? Po pięciu tomikach, ciężko jest już odczuwać
jakikolwiek strach przed groźnymi przeciwnikami. Od początku ich nie było, więc
nie ma sensu sobie tym zaprzątać głowy. Wystarczy tylko patrzeć na walki
słabszych postaci i czekać, kiedy nadejdzie Saitama i dokończy dzieła… ten
tytuł już nas do tego przyzwyczaił. W tym przypadku nie oczekiwałam niczego
więcej.
Elitarny oddział bohaterów, tylko nieliczni mogli osiągnąć
klasę S — tylko oni mogą zmierzyć się z zagrożeniem, które nadciąga, ale jest
jeden mały problem! Żaden z nich nie potrafi ze sobą współpracować. Każdy uważa
się za najsilniejszego i tylko chce uzyskać pierwsze miejsce w rankingu. Uważają
się za najlepszych, a innymi gardzą. Taki Saitama, który pojawił się na ich
zebraniu, jest dla nich obrazą, przecież jest w niższej klasie, więc jest
nikim. Oczywiście są wyjątki od tej reguły jak Silver Fang, który chciał
nauczyć Genosa i Saitamę swojej techniki… lecz jedna, czy dwie osoby to za
mało, by móc o nich powiedzieć, że zachowują się tak, jak przystało na ich
pozycję w społeczeństwie.
No dobra, tym razem jestem lekko zaskoczona, bo w drugiej
połowie tomiku wydarzyło się coś, czego raczej nikt się nie mógł spodziewać. I
swoją drogą jestem lekko wkurzona, bo cała akcja została przerwana w najlepszym
momencie na rzecz historii pobocznej, która nijak nie mogła nam tego
wynagrodzić. Rozumiem, dlaczego zostało zastosowane takie, a nie inne rozwiązanie.
Przecież chodzi o to, aby jak najdłużej utrzymać przy lekturze czytelnika, ale
jednak z drugie strony jest coś, na co długo trzeba było czekać i co
niekoniecznie musi się spodobać. No nic, mam nadzieję, że kolejny tomik i akcja
w nim zawarta wynagrodzi to nam w jakiś sposób, bo jak nie… to będę rzucać
gromy!
Tak, to jest ten moment, w którym w końcu zaczęłam czegoś
oczekiwać od tej mangi i znając życie, pewnie się zawiodę, ale nic na to nie
poradzę, że moja nadzieja została rozbudzona. Głupia ja! Może chociaż rysunki
mi to wynagrodzą, bo jak zawsze są one najlepszym elementem tego tytułu. No
dobra, nie zastanawiajmy się nad przyszłością, co ma być, to będzie… i właśnie
z takim „olewatorskim” podejściem najlepiej czyta się ten komiks. Nie warto
szukać w nim żadnej głębi, a wystarczy się dobrze bawić, przy tym lekko
żenującym humorze. W końcu najważniejsza jest pozycja w rankingu! Więc
kibicujmy Saitamie, niech pnie się na sam szczyt…
Swoją drogą, jak myślicie, jak długo może podobać się
historia bohatera, który jednym ciosem powala każdego przeciwnika? Czy jest
szansa, by w końcu coś się zmieniło i główny bohater musiał się natrudzić, by
pokonać rywali?
Moja ocena: 7/10
Liczba stron: 208
Data premiery: 23 lutego 2017
Wydawnictwo: J.P.Fantastica
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za wszystkie komentarze ! Każdy kolejny komentarz to większy uśmiech na mojej twarzy ! Przeczytałeś pozostaw po sobie ślad !
Podoba Wam się mój blog, dodajcie go do obserwowanych i bądźcie na bieżąco :) Natomiast jeśli macie jakieś pytania, piszcie śmiało! Na wszystkie chętnie odpowiem.