„Klasa Skrytobójców” od samego początku wydawała się być
tylko i wyłącznie komediową mangą, która tak dla oderwania się od
rzeczywistości miała być idealnym tworem. Nikt nie miał żadnych wygórowanych
oczekiwań, a nawet ukazywały się głosy, które bardzo krytykowały tę pozycję, a
w szczególności wersję animowaną (o ile dobrze pamiętam). Przecież to nie mogło
się udać… nauczyciel, który jest celem i ma zostać zabity przez grupkę
gimnazjalistów? To już samo przez się mówi, że to komiks, który raczej będzie miał
więcej przeciwników niż zwolenników, a historia będzie niskich lotów. Czy aby
na pewno? A ja, do którego obozu należę?
Kayano i Kanazaki zostały porwane! Kiedy sytuacja wydaje się
beznadziejna, na pomoc przychodzi informator, który przygotował pan Niezabijski!
Ta ogromna cegła ma plan na każdą ewentualność, ale czy pomoże uratować
koleżanki z klasy?
W czasie wycieczki znów zostaje podjęta próba zabicia pana
Niezabijskiego… Czy tym razem jest szansa, że plan skrytobójstwa się powiedzie?
Do trzeciej E dołącza nowa koleżanka, która jest trochę
dziwna i wyróżnia się na tle innych uczniów. Ale tak jak inni ma tylko jeden
cel zabić pana Nizabijskiego! A jej żądza mordu jest ogromna. Czy dziwna
uczennica zostanie zaakceptowana?
Mówcie sobie, co chcecie, ale za każdym razem, kiedy sięgam
po „Klasę Skrytobójców”, to świetnie się bawię! Jest dużo śmiechu, ale także
momentami ciut poważniejszych sytuacji, które za każdym razem uczą czegoś
nowego naszych bohaterów. Z pozoru płytka historia, ale potrafi idealnie wciągnąć
czytelnika i sprawić, że nie chce się odkładać lektury, a wręcz chciałby
więcej. Jak widać, nawet z tak słabego pomysłu na fabułę, można zrobić coś
zwyczajnie fajnego. Przecież nie zawsze liczy się tylko powaga i
wielowątkowość, czasami wystarczy uśmiech na twarzy i pełen relaks…
Sytuacja klasy E jest w coraz bardziej opłakanym stanie. Nie
dojść, że inni uczniowie się nad nimi znęcają, to jeszcze sam dyrektor placówki
robi wszystko, by poczuli się tymi gorszymi. Poczynając od innych standardów na
wycieczkach, czy nawet na budynku szkolnym kończąc. Pan Niezabijski nie
zamierza tego tak zostawić, wspiera swoich podopiecznych i cały czas motywuje
do działania. Wykorzystuje ich mocne strony i ukazuje ich prawdziwą wartość. Po
prostu podnosi im morale, kiedy otoczenie próbuje ich tylko gnoić. Ich
wychowawca jest niezwykłą istotą, która niewiarygodnie dobrze dogaduje się z
nimi, a także z nawet najprostszej błahej sytuacji naucza ich czegoś nowego.
Dlatego, mimo że muszą go zabić, uwielbiają go.
Pan Niezabijski zdobył moje serce. Jest niby antagonistą, ale
bardzo pozytywnie nastawionym do tego, co robi. Za każdym razem bardzo się do
wszystkiego przykłada i daje z siebie sto procent swoich możliwości, a przy tym
wcale nie wygląda na takiego złego, jak go opisują. To pewnie ma być uśpienie
czujności czytelnika, a ja ślepo w to brnę… mówi się trudno, najwyżej później
za to odpokutuję. Ewentualnie pozostanie on takim bohaterem do samego końca,
który tylko potrzebował uwagi innych, ale tego to się dowiemy dopiero w
przyszłości, kiedy będziemy zbliżać się do końca tej mangi.
Głównym problemem „Klasy Skrytobójców” jest to, że zamiast
się zżyć z kilkoma wybranymi uczniami, to spoufalamy się ze złoczyńcą! Nie
mieliśmy nawet takiej możliwości, by lepiej poznać, choć kilka osób z trzeciej
E. Nawet, jak jest jakaś informacja, o którymś z uczniów, to bardzo zdawkowa.
Na ten moment to oni sami muszą siebie nawzajem lepiej poznać. Wycieczka miała
im to trochę ułatwić. Szkoda tylko, że my nie mamy takiej możliwości. Może ten aspekt
zostanie jeszcze rozwinięty, ale chwilowo się na to nie zanosi. Bardziej można
polubić lub też nie, kadrę nauczycielską…
Sama fabuła rozwija się coraz bardziej. Nie można jej tu nic
zarzucić, wciąż wątek skrytobójstwa jest najważniejszy i wszystko kręci się
wokół niego, ale jak widać po zakończeniu, nabiera to całkiem przyzwoitego
tempa. A ponadto zaostrza nasz apetyt. Dlatego, pozostaje mi tylko czekać na
kolejne tomiki!
Moja ocena: 8/10
Liczba stron: 192
Data premiery: 16 kwietnia 2018
Wydawnictwo: J.P.Fantastica
Mimo wad ciekawie się prezentuje :)
OdpowiedzUsuń