Przy poprzednim tomiku „Soul Eater” zastanawiałam się, czy
manga po zakończenia pierwszego etapu, wciąż utrzyma swój poziom, dzięki czemu
historia byłaby wciąż ciekawa… wiele osób twierdziło, że pierwsze sześć części
tego tytułu jest najlepszych, a później jest nudno. Nie powiem, trochę się tego
wystraszyłam, w końcu przede mną było jeszcze dziewiętnaście tomów, a nie
zamierzałam się męczyć przy lekturze. Pełna obaw sięgałam po numerek siedem,
bałam się tego, co tam zastanę, ale jednocześnie nie wymagałam niczego
większego od tej pozycji. Chciałam tylko zabić czas i dobrze się przy tym
bawić. Czy „Soul Eater” spełnił te wymagania?
Bóg-Demon zniknął, życie uczniów wraca do normalności.
Dyrektor Zawodówki zwołał nadzwyczajne zebranie, na które dotarło tylko trzech
Death Scythe’ów. Chwilowo musi to wystarczyć… i tak trzeba czekać, aż Asura
ujawni swoje miejsce pobytu.
Tymczasem Maka musi zająć się Croną, która ma zacząć naukę w
Zawodówce – tylko ona potrafi do niej dotrzeć i zachęcić do współpracy. Czy
Crona ma szansę, by się odnaleźć w nowej sytuacji? Czy kiedyś przestanie
panikować i stanie się normalną dziewczyną?
W Czechach dochodzi do dziwnego zdarzenia… najstarszy z
golemów zaatakował ludzi. Maka i Soul oraz Crona, jako obserwator, ruszają
sprawdzić, co tam tak naprawdę się wydarzyło!
Z jakim niebezpieczeństwem tym razem zmierzy się Zawodówka
Śmierci?
Mimo obaw, które jak się okazuje, były całkowicie
bezpodstawne, nieźle się bawiłam podczas lektury. Tomik się zaczął całkiem
spokojnie i kiedy wyczekiwałam przygotowania do wielkiej wojny, dostałam
całkiem coś innego. Historia weszła na taki tor, że niby pojawiło się pierwsze
zagrożenia, ale nie jesteśmy tym, przynajmniej na razie, przytłoczeni. Jest
trochę akcji, kolejnych wymyślnych technik, a nawet pojawiają się nowe cudaki,
lecz wszystko jest prowadzone w wyważony sposób. Nie musimy wstrzymywać oddechu
mimo niebezpiecznych momentów, które pojawiają się pod koniec. Wszystko może
się zmienić w następnej części, ale na ten moment jest wręcz idealnie.
„Nikt nie będzie bezkarnie krzywdził moich przyjaciół!”
Death Scythe najsilniejsza broń, jaką może władać człowiek.
Jest to nieliczne grono, ale w sytuacji największego zagrożenia, są ostatnią
deską ratunku, bo uczniowie są zwyczajnie jeszcze zbyt słabi, by móc odeprzeć
ataki wroga. Każdy władający chce uczynić swoją broń Death Scythe’m, po to
zbierają dusze. Teraz będą musieli mierzyć się z ogarniającym świat
szaleństwem. Będzie okazja, by nauczyć się czegoś nowego i podszkolić swoje
umiejętności. Do życia budzi się nowe zło, a dokładniej starzy wrogowie samej
Śmierci. A wszystko to przez Meduse, której udało się obudzić Boga-Demona. Czas
na szaleństwo i kolejne przygody uczniów Zawodówki Śmierci!
Na pierwszym planie tym razem mamy „dorosłych”, którzy muszą
zająć się całym bałaganem, który powstał. Jest to też moment, który daje nam
chwile wytchnienia, ale zapowiada kolejne wydarzenia, które powinny budzić w
nas napięcie. Samo zakończenie tomiku napawa nas chęcią sięgnięcia po kolejny,
by jak najszybciej zobaczyć, jak rozwinie się sytuacja, a powiało dreszczykiem
grozy. A może to właśnie ten moment, kiedy to zacznie się wszystko walić przez
głupotę bohaterów? Sytuacja, która jakby się nie skończyła, powinna być jednym
z takich smaczków dla czytelnika. Przynajmniej tak mi się wydaję, bo na ten
moment rozważając wszelkie kierunki, w jakich może potoczyć się ten konkretny
fragment, nie widzę, by można było to popsuć.
Do naszych bohaterów dołączają nowe postacie, które cechują
się intrygującymi charakterami. Taka mała zbieranina, która w pewien sposób ma
na nas wywołać jakieś wrażenie, ale z zarysu są dość komediowymi osobnikami,
zresztą jak wszyscy pozostali. Oczywiście pojawiają się nowi antagoniści,
wzbudzający grozę. Na ten moment nie można jeszcze powiedzieć, że odczuwa się
całą powagę zaistniałej sytuacji, ale jest to dobre przygotowanie i „oswojenie”
czytelnika. Przynajmniej pobudza do myślenia i analizy zaistniałych wydarzeń.
Jestem tylko ciekawa, czy czasem w pewnym momencie się wszystko nie popsuje, a
ja się zwyczajnie nie zacznę nudzić tym wszystkim… eh, nie mogę wam chwilowo za
dużo napisać. Tę kwestię omówimy przy kolejnej recenzji.
Moja ocena: 8/10
Liczba stron: 200
Data premiery: 17 lutego 2014
Wydawnictwo: J.P.Fantastica
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za wszystkie komentarze ! Każdy kolejny komentarz to większy uśmiech na mojej twarzy ! Przeczytałeś pozostaw po sobie ślad !
Podoba Wam się mój blog, dodajcie go do obserwowanych i bądźcie na bieżąco :) Natomiast jeśli macie jakieś pytania, piszcie śmiało! Na wszystkie chętnie odpowiem.