czerwca 23, 2018

Atsushi Ohkubo - Soul Eater t.7


Przy poprzednim tomiku „Soul Eater” zastanawiałam się, czy manga po zakończenia pierwszego etapu, wciąż utrzyma swój poziom, dzięki czemu historia byłaby wciąż ciekawa… wiele osób twierdziło, że pierwsze sześć części tego tytułu jest najlepszych, a później jest nudno. Nie powiem, trochę się tego wystraszyłam, w końcu przede mną było jeszcze dziewiętnaście tomów, a nie zamierzałam się męczyć przy lekturze. Pełna obaw sięgałam po numerek siedem, bałam się tego, co tam zastanę, ale jednocześnie nie wymagałam niczego większego od tej pozycji. Chciałam tylko zabić czas i dobrze się przy tym bawić. Czy „Soul Eater” spełnił te wymagania?

Bóg-Demon zniknął, życie uczniów wraca do normalności. Dyrektor Zawodówki zwołał nadzwyczajne zebranie, na które dotarło tylko trzech Death Scythe’ów. Chwilowo musi to wystarczyć… i tak trzeba czekać, aż Asura ujawni swoje miejsce pobytu.
Tymczasem Maka musi zająć się Croną, która ma zacząć naukę w Zawodówce – tylko ona potrafi do niej dotrzeć i zachęcić do współpracy. Czy Crona ma szansę, by się odnaleźć w nowej sytuacji? Czy kiedyś przestanie panikować i stanie się normalną dziewczyną?
W Czechach dochodzi do dziwnego zdarzenia… najstarszy z golemów zaatakował ludzi. Maka i Soul oraz Crona, jako obserwator, ruszają sprawdzić, co tam tak naprawdę się wydarzyło!
Z jakim niebezpieczeństwem tym razem zmierzy się Zawodówka Śmierci?


Mimo obaw, które jak się okazuje, były całkowicie bezpodstawne, nieźle się bawiłam podczas lektury. Tomik się zaczął całkiem spokojnie i kiedy wyczekiwałam przygotowania do wielkiej wojny, dostałam całkiem coś innego. Historia weszła na taki tor, że niby pojawiło się pierwsze zagrożenia, ale nie jesteśmy tym, przynajmniej na razie, przytłoczeni. Jest trochę akcji, kolejnych wymyślnych technik, a nawet pojawiają się nowe cudaki, lecz wszystko jest prowadzone w wyważony sposób. Nie musimy wstrzymywać oddechu mimo niebezpiecznych momentów, które pojawiają się pod koniec. Wszystko może się zmienić w następnej części, ale na ten moment jest wręcz idealnie.


„Nikt nie będzie bezkarnie krzywdził moich przyjaciół!”


Death Scythe najsilniejsza broń, jaką może władać człowiek. Jest to nieliczne grono, ale w sytuacji największego zagrożenia, są ostatnią deską ratunku, bo uczniowie są zwyczajnie jeszcze zbyt słabi, by móc odeprzeć ataki wroga. Każdy władający chce uczynić swoją broń Death Scythe’m, po to zbierają dusze. Teraz będą musieli mierzyć się z ogarniającym świat szaleństwem. Będzie okazja, by nauczyć się czegoś nowego i podszkolić swoje umiejętności. Do życia budzi się nowe zło, a dokładniej starzy wrogowie samej Śmierci. A wszystko to przez Meduse, której udało się obudzić Boga-Demona. Czas na szaleństwo i kolejne przygody uczniów Zawodówki Śmierci!

Na pierwszym planie tym razem mamy „dorosłych”, którzy muszą zająć się całym bałaganem, który powstał. Jest to też moment, który daje nam chwile wytchnienia, ale zapowiada kolejne wydarzenia, które powinny budzić w nas napięcie. Samo zakończenie tomiku napawa nas chęcią sięgnięcia po kolejny, by jak najszybciej zobaczyć, jak rozwinie się sytuacja, a powiało dreszczykiem grozy. A może to właśnie ten moment, kiedy to zacznie się wszystko walić przez głupotę bohaterów? Sytuacja, która jakby się nie skończyła, powinna być jednym z takich smaczków dla czytelnika. Przynajmniej tak mi się wydaję, bo na ten moment rozważając wszelkie kierunki, w jakich może potoczyć się ten konkretny fragment, nie widzę, by można było to popsuć.

Do naszych bohaterów dołączają nowe postacie, które cechują się intrygującymi charakterami. Taka mała zbieranina, która w pewien sposób ma na nas wywołać jakieś wrażenie, ale z zarysu są dość komediowymi osobnikami, zresztą jak wszyscy pozostali. Oczywiście pojawiają się nowi antagoniści, wzbudzający grozę. Na ten moment nie można jeszcze powiedzieć, że odczuwa się całą powagę zaistniałej sytuacji, ale jest to dobre przygotowanie i „oswojenie” czytelnika. Przynajmniej pobudza do myślenia i analizy zaistniałych wydarzeń. Jestem tylko ciekawa, czy czasem w pewnym momencie się wszystko nie popsuje, a ja się zwyczajnie nie zacznę nudzić tym wszystkim… eh, nie mogę wam chwilowo za dużo napisać. Tę kwestię omówimy przy kolejnej recenzji.



Moja ocena: 8/10
Liczba stron: 200
Data premiery: 17 lutego 2014
Wydawnictwo: J.P.Fantastica    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za wszystkie komentarze ! Każdy kolejny komentarz to większy uśmiech na mojej twarzy ! Przeczytałeś pozostaw po sobie ślad !
Podoba Wam się mój blog, dodajcie go do obserwowanych i bądźcie na bieżąco :) Natomiast jeśli macie jakieś pytania, piszcie śmiało! Na wszystkie chętnie odpowiem.

Copyright © 2016 Recenzje Mystic , Blogger