sierpnia 27, 2018

Kohei Horikoshi - My Hero Academia. Akademia Bohaterów t.3


Moja przygoda z superbohaterami trwa… czy tego chcę, czy nie, wciąż ciągnie mnie do tego typu tytułów. Pod tym względem jestem trochę „inna”. Nie kręcą mnie romanse, wolę bijatyki. Dlatego My Hero Academia wciąż gości na mojej czytelniczej liście, mimo wielu zastrzeżeń, których posiadam do tej pozycji. Jak już pisałam wcześniej, nie pałam do tego komiksu wielkim entuzjazmem i z dużą dozą ostrożności pochodzę do jego czytania. W każdej chwili może się to zmienić i mogę pokochać tę historię, lecz na ten moment… a zresztą, nie będę wam wszystkiego zdradzać już na samym początku! Sami sprawdźcie, jak oceniam mangę po lekturze trzeciego tomiku!

W szkole, która kształci superbohaterów, powinno być bezpiecznie. W końcu w otoczeniu tylu potencjalnych przyszłych bohaterów ludzkości, a także doświadczonych zawodowców, nikt nie ośmieliłby się wtargnąć na tereny należące do uczelni…
A jednak! Znaleźli się jacyś śmiałkowie, którzy zaatakowali uczniów… i chcą zabić All Mighta!
Bractwo Złoczyńców jest silne. Nawet All Might, może nie dać sobie z nimi rady. Co zrobi zawodowy superbohater, by obronić siebie i uczniów, a przy okazji, by utrzymać swój sekret w tajemnicy?


Trzeci tomik My Hero Academia sprawił, że zaczynam się powoli łamać. Z większym zaciekawieniem przyglądam się kolejnym rozdziałom mangi i powoli zaczynam wybierać swoich ulubieńców spośród tej rzeszy postaci, która pojawia się w tym tytule. Tym razem mniej wywracałam oczami niż przy dwóch wcześniejszych odsłonach. Choć wciąż jest bardzo schematycznie, ale to już taki defekt tego typu tytułów. Chwilowo minęło zagrożenie, a nasz główny bohater momentami tracił pewność siebie, pojawiły się sytuacje, w których można bardziej go polubić. Jego niepewność i wahania nastroju, są pozytywnym elementem. Wolę coś takiego, niż miałby nagle zacząć nam kozaczyć.


„Uderzył mnie, ratując innych… cha, cha, cha, to autoryzowane użycie przemocy.”


W tym świecie prawie każdy jest obdarzony dodatkowymi zdolnościami. Część osób nie wie, co ze sobą począć i z niezrozumiałych powodów, wykorzystuje swoje moce do złych celów. Lecz odwróćmy trochę tok myślenia… otóż, ci dobrzy, którzy bronią obywateli, codziennie używają przemocy. I w tym już nie ma nic dziwnego. Złoczyńcy mogą również mieć o to żal, w końcu są pachołkami, którzy zawsze zbierają cęgi (to tak z przymrużeniem oka). Przemoc, zawsze pozostanie przemocą. Nie ważne, w jakim celu się jej używa. Ale czy można jej uniknąć, kiedy wokół tyle zła? To takie błędne koło, którego nie da się uniknąć…


„Takie śmiecie nie zniszczą symbolu pokoju.”


My Hero Academia cechuje się dynamizmem i zwrotną akcją, która w każdym momencie może przybrać nieoczekiwany rozwój. Między skokami fabularnymi nie znajdziemy zbędnych zapychaczy, wszystko cały czas gna do przodu. W taki sposób nie jestem w stanie stwierdzić, ile minęło od rozpoczęcia roku szkolnego, bo wciąż warto pamiętać, że nasi bohaterowie to tylko nastoletni uczniowie, którzy dopiero uczą się nowego fachu. Chwilowo wątek ze złoczyńcami odszedł w zapomnienie, a fabuła wraca na tor zwykłego szkolnego życia. Choć oczywiście nie wszystkim zainteresowanym się to podoba… w końcu oni chcieliby już walczyć ze złem.

Wystarczy trochę mroku, ciosów, które zapierają dech w piersiach i czytelnicy zaczynają zapominać o reszcie świata. Nie, to nie koniecznie mnie urzekło. Bardziej jestem zainteresowana tym urwanym wątkiem złoczyńców, a także tym, co stanie się z All Mightem i czy Midoriya będzie w stanie spełnić oczekiwania swojego mentora. Tak, zdecydowanie wolę wątki fabularne, a cała reszta jest dla mnie miłym dla oka dopełnieniem. Moja ciekawość i wewnętrzne nastoletnie dziecko połknęło haczyk i mimo wcześniejszych uprzedzeń jest zadowolone. Oby tak dalej i oby kolejne tomiki dostarczyły mi również interesujących wątków.

Także, gorąco polecam wam ten tytuł. Ma on w sobie coś, co sprawi, że z zaciekawieniem będziecie się przyglądać kolejnym tomikom. Jest tu kilka takich kwestii, koło których ciężko przejść obojętnie. A to tylko zwiększa czytelniczy apetyt…



Moja ocena: 8/10
Liczba stron: 192
Data premiery: 1 kwietnia 2018
Wydawnictwo: Waneko


1 komentarz:

  1. Bnha to bardzo miły tytuł, i w swojej schematyczności ma także elementy, które ją łamią (np. to, że zamiast pięści [co robi 90% shounenowych bohaterów], Midoriya używa mózgu :P).
    Muszę w końcu kupić piąty tomik, bo zaczynam być w plecy z tą serią!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze ! Każdy kolejny komentarz to większy uśmiech na mojej twarzy ! Przeczytałeś pozostaw po sobie ślad !
Podoba Wam się mój blog, dodajcie go do obserwowanych i bądźcie na bieżąco :) Natomiast jeśli macie jakieś pytania, piszcie śmiało! Na wszystkie chętnie odpowiem.

Copyright © 2016 Recenzje Mystic , Blogger