sierpnia 13, 2018

Yusuke Maruta & One - One-Punch Man t.8 - On



„One-Punch Man” tak naprawdę wciąż nabiera tempa (przynajmniej mam taką nadzieję), akcja nie podąża jeszcze takim torem, jakbym oczekiwała, ale w każdym momencie może się to zmienić. Niby wszystko ładnie się rozkręca, ale wciąż mi czegoś brak w tym wszystkim. Dlatego, praktycznie za każdym razem sięgam po ten tytuł z obawami. Teoretycznie siódmy tomik narobił nam apetytu na więcej, ale ósmy jest już wielką niewiadomą. To taka huśtawka – albo będzie dobrze, albo źle. I myśląc racjonalnie, już dawno powinnam porzucić ten tytuł, ale jakoś coś mnie przy nim trzyma. Mam nadzieję, że nie będę tego żałować…

Oto on! King. Najsilniejszy superbohater na Ziemi. To przed nim uciekają wszystkie potwory, lecz właśnie nadszedł dzień, w którym to on wpada w kłopoty…
Ratowanie cywilów przed zagrożeniem, nie wydaje się być trudnym zadaniem, o ile przeciwnicy drżą na samą myśl o twoim imieniu. Czasami wystarczy, by znaleźć się w odpowiednim miejscu i odpowiednim czasie, by ktoś cię mógł dostrzec.
Jednak, czy zasługi dla ludzkości zawsze są sprawiedliwie oceniane?
Czy ranking faktycznie oddaje siłę bohaterów?
Dlaczego King wpadnie w tarapaty?
I w jaki sposób Saitama zdoła mu pomóc?
A może odkryje coś, czego nikt by się nie spodziewał?


Trzeba przyznać, że One-Punch Man potrafi zaskoczyć swojego czytelnika. Nie koniecznie te pomysły zawsze są dobre, ale czasami są strzałem w dziesiątkę. Tym razem może odbiegamy trochę od tej wielkiej przepowiedni i skupiamy się tak jakby na codzienności, czyli powracamy do tego dziwnego rankingu, ale nie jest to męczący powrót. Mamy pokazana sytuację, która bawi, wyśmiewa i obnaża prawdę. Czyli coś, czego można było się spodziewać, jeśli dostrzegało się wszelkie znaki, które pozostawiono nam w poprzednich tomikach. I o zgrozo, mimo wszystko, dobrze się bawiłam!

King – człowiek, który ma bardzo przerażającą aurę. Potwory atakujące mieszkańców, drżą na jego widok. Poddają się same, byleby tylko nie dotknęła ich kara z rąk samego króla. To tylko nieoficjalny tytuł, bo prawidłowo ma on siódme miejsce w rankingu klasy S. Lecz to już wystarcza, by ludzie go kochali. Tylko ci, którzy spotkali go na swojej drodze, gdy walczył z jakimś przeciwnikiem, słyszeli dudniące odgłosy, gdy przechodził w swój tryb bojowy. I tylko oni wiedzą, że jest to najbardziej przerażający element, towarzyszący Kingowi. Odgłosy, które odstraszają wrogów. Nie wiadomo skąd pochodzą, ale to już jest nieważne. Wystarczy, że robi to ogromne wrażenie. I także dzięki temu zyskał sławę...

Jak już wspominałam w poprzednich recenzjach, klasa S, to najbardziej zepsuta elita, jaka istnieje w tym świecie. Tak naprawdę mają oni więcej wad niż zalet. I bez przyczyny o tym nie wspominam, bo tomik ósmy po raz kolejny nam o tym przypomina. Czasami mam wrażenie, że tylko nieliczni bohaterowie, którzy pojawiają się na drodze Saitamy, zasłużenie mają tytuł obrońców ludzkości. Reszta powinna zniknąć. Tylko wtedy nie byłoby zabawy. Bo teraz nie wiemy, kto jest kimś przydatnym w walce, a kto jest bezużytecznym pachołkiem. Mam tylko nadzieję, że ten wątek będzie ciągnięty z rozsądkiem.

Oczywiście przepowiednia, którą wygłosiła Siwababa, wciąż pojawia się w tle. Problem nie zniknął, zagrożenie wciąż jest. Także jest jeszcze szansa na potężną walkę z udziałem Saitamy. Tymczasem to Genos prezentuje nam swoje możliwości i wykazuje się w potyczkach. Mamy okazję podziwiać jego umiejętności i zaangażowanie całej sprawie. Kadry z jego udziałem bardzo cieszą oko czytelnika, bo jest na co popatrzeć. A Saitama w tym czasie zajmuje się bardziej przyziemnymi rzeczami. Nie zabrakło także pobocznej historii, która to Bang, zaprasza naszych bohaterów do swojej szkoły, pod pretekstem zbyt dużej ilości przepysznych langust, a co za tym idzie przepysznego poczęstunku. Tam również nieoczekiwanie nadchodzą kolejne kłopoty…

W moim odczuciu jest to bardzo przyzwoity tomik, który zaspakaja apetyt na kolejne walki, choć to nie Saitama gra tutaj pierwsze skrzypce. Świat wciąż jest rozbudowywany i obnażany jednocześnie, a to powoduje naszą ciekawość. Jednym słowem, jest dobrze. I oby tak dalej pozostało…



Moja ocena: 7/10
Liczba stron: 192
Data premiery: 30 sierpnia 2017
Wydawnictwo: J.P.Fantastica

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za wszystkie komentarze ! Każdy kolejny komentarz to większy uśmiech na mojej twarzy ! Przeczytałeś pozostaw po sobie ślad !
Podoba Wam się mój blog, dodajcie go do obserwowanych i bądźcie na bieżąco :) Natomiast jeśli macie jakieś pytania, piszcie śmiało! Na wszystkie chętnie odpowiem.

Copyright © 2016 Recenzje Mystic , Blogger