Kasie West jest znana z lekkich powieści młodzieżowych,
które czarują czytelnika swoim urokiem, lekkim piórem oraz różnorodną fabułą.
Owszem, są to typowe, schematyczne romanse dla nastolatków, ale posiadają w
sobie coś, co powoduje, że z łatwością się po nie sięga. Kiedy dowiedziałam
się, że nowa książka autorki ma być całkiem inna, byłam ogromnie ciekawa, jak
wykorzystała swoje umiejętności pisarskie, bo jest to powieść z elementami
fantasy. Nie powiem, miałam lekkie obawy, bo nie potrafiłam sobie tego wyobrazić
w jej wykonaniu… byłam przyzwyczajona do lekkich i niewymagających lektur,
które umilały moje wieczory, a jednak fantastyka wymaga większego wysiłku w
procesie twórczym. Czy Kasie West podołała temu wyzwaniu?
Idealne życie Addison właśnie staje na krawędzi… jej rodzice
się rozwodzą, a ona musi wybrać, czy chce zamieszkać z ojcem, czy matką. Nie
byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, że Addie może poznać
konsekwencje swoich wyborów. Wystarczy, że podda swoje wybory Sprawdzaniu, a
będzie mogła podążyć właściwą ścieżką…
W pierwszej ścieżce Addie mieszka z matką, a jej
dotychczasowe życie nie ulega drastycznej zmianie… do czasu, aż cudowny pryzmat
spokoju zostaje zaburzony.
Druga rzeczywistość jest bardziej zagmatwana, gdyż
dziewczyna musi się odnaleźć w świecie, który do tej pory znała tylko z
opowieści. Zaczyna nową szkołę, poznaje nowych znajomych, a nawet się
zakochuje. I nie byłoby nic w tym złego, gdyby przez przypadek nie została
wciągnięta w śledztwo, które dotyczyło dawnego życia.
Obie ścieżki są mroczne, obie mają swoje plusy i minusy.
Sprawdzanie miało ułatwić jej decyzję, ale… to moment, w którym jej umiejętność
nabiera nowego znaczenia.
Na którą ścieżkę zdecyduje się Addie?
Jakie konsekwencje poniesie za swój wybór?
Po przeczytaniu tej książki tylko jedno słowa ciśnie mi się
na język – „wow”. To było coś… w zupełności nie byłam przygotowana na tak
zaskakującą historię. Dostajemy dwie równoległe ścieżki wyboru i przeżywamy je
obie. A tymczasem nasza główna bohaterka tak naprawdę leży w swoim pokoju i
dopiero Sprawdza to, co ma się wydarzyć, kiedy dokona wyboru. Mało tego, ona
nie przygląda się z boku tym wydarzeniom, a aktywnie w nich uczestniczy. Dzięki
temu dostajemy genialną historię, która jest prowadzona na dwa różne sposoby. W
dodatku te ścieżki w pewien sposób się ze sobą łączą, a nawet przecinają. A my,
do ostatnich stron wstrzymujemy oddech, bo nie możemy być pewni, jakiego wyboru
dokona Addie…
„Hej, nadal jestem w trybie „moi rodzice właśnie się rozwiedli”.
Pamiętasz? To właśnie teraz wolno mi kwestionować wszystkie związki,
zastanawiać się, czy prawdziwa miłość w ogóle istnieje, i deklarować życie w
celibacie.”
W świecie Addie nie tylko ona jest wyjątkowa. Jej
rzeczywistość jest podzielona na Kolonię i świat normalnych ludzi, którzy nie
widzą o istnieniu osób takich jak ona. Żyją w ukryciu. Addie nie posiada
umiejętności, która mogłaby robić wielkie wrażenie, ale morze spojrzeć w swoją
przyszłość i sprawdzić, które decyzje przyniosą jej najwięcej korzyści.
Zazwyczaj decyduje się na krótki skok w przyszłość, bo jest jeden minus tej
umiejętności… przeżywa wszystko to, co mogłoby się wydarzyć, tak jakby to
przeżyła. Wspomnienia ze Sprawdzania są na tyle autentyczne, że czasami ciężko
odróżnić je od rzeczywistości…
Szczerze mówiąc, w tym momencie to moja ulubiona powieść
autorki. Jest niczym powiew świeżości na rynku fantastyki. Zaskakuje, trzyma w
napięciu, posiada lżejsze momenty, gdzie zostaje uśpiona nasza czujność i
posiada ciekawą historię, która nie mogła być opowiedziana w lepszy sposób. To
też książka, dzięki której możemy poznać Kasie West od całkiem innej strony.
Mroczne wątki, elementy paranormalne – tego dotychczas nie mogliśmy znaleźć w
jej książkach. Lekkie pióro pisarki sprawia, że płyniemy po stronach powieści.
Te niespełna czterysta stron, czyta się w mgnieniu oka. I nie sposób jest
oderwać się od lektury. Czy można chcieć czegoś więcej?
Wielokrotnie złapałam się na tym, że wstrzymuję oddech.
Emocje wylewające się ze stron zawładnęły mną. A gdy dobrnęłam do zakończenia,
byłam w lekkim szoku. I nawet w momencie, w którym byłam już przekonana, jak to
się zakończy, znów zostałam zaskoczona. Tak wiele bym chciała wam przekazać,
ale nie chcę psuć wam przyjemności z poznawania tej historii. Nie mam pojęcia,
co bym zrobiła, stojąc przed takim wyborem, a jest on naprawdę ciężki. Podczas
lektury zmieniałam wielokrotnie swoje zdanie i nawet siedząc teraz, pisząc
swoją opinię, dalej mam mętlik w głowie… chyba właśnie mam kolejnego
książkowego kaca.
Addie to z pozoru zwykła szara myszka, która nie potrafi w
siebie uwierzyć. Jest to też jedna z tych postaci, która używa mózgu, nie
drażni czytelnika, tak zwyczajnie da się ją polubić. Gorzej to wygląda z
otaczającymi ją znajomymi. Mamy z góry wytypowane osoby, które nie robią na nas
dobrego wrażenia, są też takie, przy których ciężko wyrobić sobie zdanie, w
szczególności, że fabuła nam na to nie pozwala. Oczywiście, część postaci
drugoplanowych, zwyczajnie nas irytuje. Autorka też nie odeszła od typowych
problemów dotyczących nastolatków – wredne dziewuchy, drobne kłamstewka, czy
kiełkujące uczucia. Pod tym względem nic się nie zmieniło. Dziewczyna, która wybrała swój los to połączenie dwóch różnych
światów. Połączenie, które wyszło w genialny sposób.
Moja ocena: 9/10
Liczba stron: 376
Data premiery: 19 września 2018
Wydawnictwo: Feeria Young
Nie czytałam jeszcze nic tej autorki, ale widzę, ze warto! (
OdpowiedzUsuńKolejna pozytywna recenzja książki tej autorki! Będę musiała koniecznie nadrobić!
OdpowiedzUsuń