września 03, 2018

Yusuke Murata & One - One-Punch Man t.9 - Nic a nic nie rozumiesz



Ostatnio byłam w miarę usatysfakcjonowana z lektury One-Punch Man. Manga ma swoje lepsze i gorsze momenty, ale jakoś wciąż przy niej trwam. Może dlatego, że ukazuje zepsutych superbohaterów, którzy oprócz pokonywania potworów, są całkiem ludzcy. Posiadają słabości, ukryte cele, a nawet część z nich nie powinna przynależeć do tego grona. Jak dobrze wiemy, zresztą niejednokrotnie to podkreślałam, większość z nich jest zepsuta do szpiku kości. Autor w zabawny sposób obnaża ich niedoskonałości i tylko nasz Saitama robi wszystko bezinteresownie. A najczęściej ma gdzieś to, co wokół niego się dzieje… Co tym razem słychać u Saitamy?

Nadzwyczajna narada w sprawie proroctwa przybrała nieoczekiwany obrót wydarzeń. Człowiek, który chce zostać potworem – Garou, nie zamierza pomagać superbohaterom, woli ich zniszczyć i udowodnić swoją siłę…
Tymczasem Naddźwiękowy Sonic opuszcza zebranie i udaje się wprost do Saitamy. Na jego drodze staje Genos, który zamierza przetestować na nim swoje nowe możliwości.
Liderka klasy B składa towarzyską wizytę Saitamie. Postanawia zwerbować go do swojej frakcji…
Czy Saitama się ugnie i dołączy do Śnieżycy?
Czy Garou jest na tyle silny, by pokonać innych złoczyńców oraz superbohaterów?


Kolejne grzeszki superbohaterów zostały ujawnione. Tym razem obnażają nam, jak bardzo są w sobie zadufani i żądni władzy. Są gotowi zniszczyć kogoś, tylko, dlatego że im się sprzeciwił. Nie zależy im na tym, by bronić cywilów, ale na sławie… tego właśnie można było się spodziewać. Tak samo, jak tego, że w końcu zostanie nam pokazany ktoś, kto będzie się sprzeciwiał temu, że dobro zawsze wygrywa. Wyobraźcie sobie dzieciaka, kibicującego potworom, zamiast ulubionemu bohaterowi… to już źle wróży. Czyżby właśnie zostało nam pokazane całkowite przeciwieństwo Saitamy? Może to nie zagrożenie z kosmosu spowoduje zniszczenie planety, a człowiek, który chciał zostać potworem, by pokazać, że zło też może wygrać? W końcu, pod latarnią jest zawsze najciemniej…

Nie tylko klasa S posiada swoje grzeszki. O ile elita od dawna jest zepsuta i tutaj nie ma czemu się dziwić, gdyż im sława uderzyła do głowy, to po innych klasach mogliśmy spodziewać się więcej rozsądku, nawet gdy były przesłanki, że ich intencje nie do końca są czyste. Każdy chce być na szczycie władzy. Nieważne, czy jest to szczyt szczytów, czy jakiś pomniejszy etap… niektórzy żyją w cieniu swojego rodzeństwa, inni dla zasady chcą komuś coś udowodnić. A taki ranking bohaterów bardzo im to ułatwia. Tylko nieliczni mają szlachetne pobudki i odwalają tę robotę bezinteresownie…

O ile nasz główny bohater nie może wykazać swojej siły w walce, o tyle Genos nie ma tego problemu. Chociaż on jeden dostarcza nam rozrywki w postaci wyrównanych walk z przeciwnikami. Możemy podziwiać jego determinację i wciąż rosnąca siłę. Chłopak robi postępy, choć do Saitamy jeszcze mu daleko. W tym tomiku pojawiają się także nieco znajome techniki… nie będę zdradzała, gdzie już je widziałam, ale podejrzewam, że jeszcze nie raz zobaczymy coś podobnego, co będzie kojarzyć się nam z innymi tego typu seriami. W końcu niektóre rzeczy są nieśmiertelne i tak dobre, że zawsze będą powielane.

One-Punch Man, dostarcza mi sporej dawki śmiechu. Nie ważne jak ponury mam humor, to potrafię się nieźle przy nim bawić, a tym samym pozbyć, choć na chwile chandry. Zadziwiające jest to, że ten niepozorny tytuł posiada w sobie coś, co przyciąga czytelnika, mimo swoich wad. Fabuła wręcz się wlecze, akcja jest tylko wtedy, kiedy śledzimy inne postacie, a jak pojawia się Saitama to albo nic nie robi, albo zwyczajnie wali jednym ciosem i idzie dalej robić to, co zamierzał, nawet nie oglądając się za siebie. Co więcej, ten chłopak przyciąga do siebie ludzi. Chwilowo jest to niewielkie grono, ale w większości są to jednostki, które figurują jako jedni z najlepszych. Zaciera podziały klasowe i zwyczajnie się z nimi kumpluje, choć nie grzeszy spostrzegawczością i inteligencją. Jestem tylko ciekawa, jak bardzo to grono się rozrośnie…

Podsumowując ten tomik, z całą pewnością mogę stwierdzić, że był on całkiem niezły. Było na co popatrzeć! Walki pierwsza klasa, choć fabuła chwilowo stoi w miejscu i skupia się na rozdmuchiwaniu problemu przepowiedni… ewentualnie robi kroczek w przód i dwa do tyłu. Zresztą, nieważne. Trzeba obserwować, jak rozwinie się to dalej i dokąd nas to zaprowadzi…



Moja ocena: 6/10
Liczba stron: 208
Data premiery: 16 listopada 2017
Wydawnictwo: J.P.Fantastica
       

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za wszystkie komentarze ! Każdy kolejny komentarz to większy uśmiech na mojej twarzy ! Przeczytałeś pozostaw po sobie ślad !
Podoba Wam się mój blog, dodajcie go do obserwowanych i bądźcie na bieżąco :) Natomiast jeśli macie jakieś pytania, piszcie śmiało! Na wszystkie chętnie odpowiem.

Copyright © 2016 Recenzje Mystic , Blogger