W poprzedniej recenzji zastanawiałam się, ile jeszcze potrwa
ta cała wojna między Gildią, Mafią i Agencją… zakładałam, że optymalnie powinna
zakończyć się na góra dwóch ewentualnie trzech tomikach. Nie przewidywałam, by
finał zmieścił się w jednym, ale jak wiemy, BUNGOU potrafi zaskoczyć
czytelnika. Miałam też wielkie obawy, że cała akcja skupi się na Atsushim, bo
ostatnio mogliśmy od niego odpocząć… jakoś nie przepadam za tym chłopakiem.
Można więc powiedzieć, że szykowałam się na kolejny tomik, który nie będzie
mnie zachwycał. Ale zanim wzięłam się za jego lekturę, całkowicie zapomniałam o
moich obawach… na ile były trafne?
Lada moment nad Jokohomą pojawi się Moby Dick… miasto
ulegnie zagładzie. Zostanie po nim tylko ogromny krater. Aby pokrzyżować plany Gildii,
na pokład wchodzi Atsushi, a w ślad za nim Akutagawa. Tygrysołaka czeka nie
tylko walka z szefem Gildii, który posiada niezwykle silną umiejętność, ale
także z Akutagawą!
Czy jego umiejętności wystarczą, by pokonać obu
przeciwników?
A może Akutagawa i Atsushi połączą swoje siły i razem
pokonają Fitzgeralda?
Co jeszcze wydarzy się w końcowej fazie planu zniszczenia
Jokohomy?
I kto wyjdzie z tego zwycięsko?
A nie mówiłam?! Cały tomik poświęcony Atsushiemu… także już
możecie szykować się na sporą dawkę trudnych sytuacji, które pojawiają się
znikąd. Ten chłopak ciągnie za sobą kłopoty, zawsze musi w jakieś wpaść. Przy
okazji jest nierozgarnięty, nie wierzy w swoje umiejętności, nie myśli i jest
tylko workiem treningowym. Prawda, że jest to cudowny obraz bohatera, który
musi uratować całe miasto? Jak myślicie, jak szybko pójdzie z dymem? Dobrze, że
w tle pojawiają się jeszcze postaci, które potrafią wykorzystać swoją siłę i
mózg. I to właśnie one znów nas zaskakują, bo pamiętajcie, że to, co w
pierwszej chwili wydaje się przypadkowym zbiegiem okoliczności, nie do końca
takie jest.
„Wszyscy mamy prawo, by błądzić i, pomimo tego, że po pas brodzimy w
szambie, z całych sił biec przed siebie niczym bezpańskie psy.”
Fitzgerald jest szefem Gildii, cechuje się jedną z
potężniejszych umiejętności, która wraz z „wydawaniem pieniędzy”, pozwala mu na
wzmocnienie swojej siły. To czyni go potężnym przeciwnikiem, który po trupach
dojdzie do celu. Za jego postępowaniem kryje się dramat rodzinny, który za
wszelką cenę chce naprawić. Już nagina rzeczywistość, ale dąży do tego, by
kłamstwo stało się prawdą. Po trupach, byleby do celu. Zniszczy każdego, kto
stanie mu na drodze. By go powstrzymać, trzeba go zabić. On nie odpuści. Obsesja
jest zbyt silna, zawładnęła nim. Wykorzystując potężnych Uzdolnionych miał
wszystko na wyciągnięcie ręki… czy jego plany mają szansę się ziścić?
Dobra, przeżyłam Atsushiego. Niestety, nie pokazał on
żadnego zadziornego pazura i wciąż jest nijaką postacią. Walczył ładnie, ale ja
wiem, że pewnie stać go na wiele więcej. Zdecydowanie musi się ogarnąć i
postawić sobie konkretne cele, a jego przeszłość musi odejść w zapomnienie, by
mógł normalnie egzystować i się rozwijać. Dobrze, że mamy jeszcze takiego Dazaia,
który wie, co robi, który potrafi zaskoczyć i jakoś pociąga za te wszystkie
sznurki. To dzięki niemu w miarę to funkcjonuje. I swoją drogą, już się
zastanawiam, czym mnie zaskoczy w kolejnych tomikach. Jakoś nie wyobrażam
sobie, by mógł tego nie zrobić…
W tym tomiku zabrakło mi jakichś epickich momentów, zwrotów
akcji, które zwyczajnie zaskoczyłyby czytelnika. Całą fabułę śledzi się
spokojnie. Nie ma żadnego napięcia nerwowego, które dodałoby nuty niepewności.
Jest dynamizm, jest ogromna wola przetrwania każdej ze stron tego konfliktu,
ale też są momenty zwątpienia. Walka była ładna, ale mimo pozornej kreacji tej
bitwy, nie dałam się oszukać. Owszem jest chwila, w której zostajemy
zaskoczeni, ale to dopiero pod koniec mangi, kiedy to znamy już wyniki tego
starcia. Ostatnie strony zwiastują też kolejne nieprzyjemności. To jeszcze nie
koniec… niezmiernie mnie to cieszy, ale mam nadzieję, że zanim do tego
dojdziemy, dostaniemy chwilę na dokończenie wątków, które powstały w tej
części. Nie do końca wiem, co knuje Dazai, ale może być to coś interesującego.
Przecież, nie mogło być inaczej… wiedzieliśmy, że tak to się
skończy.
Moja ocena: 6/10
Liczba stron: 180
Data premiery: 15 maja 2018
Wydawnictwo: Waneko
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za wszystkie komentarze ! Każdy kolejny komentarz to większy uśmiech na mojej twarzy ! Przeczytałeś pozostaw po sobie ślad !
Podoba Wam się mój blog, dodajcie go do obserwowanych i bądźcie na bieżąco :) Natomiast jeśli macie jakieś pytania, piszcie śmiało! Na wszystkie chętnie odpowiem.