Natasha Preston to autorka, która stała się u nas ostatnio
bardzo popularna. A to za sprawą książek, w których porusza bardzo trudne
tematy. Skrzywdzona to czwarta powieść autorki wydana w Polsce. I z tego, co
zdążyłam się zorientować, otrzymuje ona bardzo wysokie noty na portalach Lubimy
Czytać, czy też Goodreads. Wiele osób zachwala jej twórczość, ale ja niestety
po lekturze Silence, nie jestem przekonana do jej pióra. Miałam wiele obaw zanim, zabrałam się za Skrzywdzoną… spodziewałam się kolejnej cukierkowej aury,
które będzie powodowała u mnie mdłości. Czy moje obawy miały uzasadnienie?
Mając cztery lata, Scarlett straciła pamięć. Przez lata
próba odzyskania wspomnień kończyła się tylko okropnym bólem głowy. Przeszłość
odeszłaby w zapomnienie, gdyby w jej szkole nie pojawił się nowy uczeń Noah. To
on pomaga jej, a wręcz zachęca do tego, by odzyskała to, co niegdyś utraciła.
Wspomnienia, które miały nigdy nie powrócić, mogą znacząco wpłynąć na życie
Scarlett.
Bezinteresowna pomoc Noah i jego cenne wsparcie nie do końca
jest jasne. Dlaczego tak bardzo zależy mu na tym, by dziewczyna odzyskała
pamięć?
Czy jest gotowa na to, by poznać prawdę?
Jaka prawda skrywa się w jej głowie?
Jaką cenę będzie musiała za to zapłacić?
Prawdę mówiąc, nie mam pojęcia, od czego zacząć. Z jednej
strony książka, przynajmniej pod koniec, podobała mi się, ale… motyw utraty
pamięci z pierwszych czterech lat życia jest absurdalny. Sami pomyślcie, ile
pamiętacie z tak wczesnego okresu swojego życia i jak ważne jest to dla was.
Ten motyw ogromnie mnie denerwował i momentami miałam chęć dać sobie spokój z
czytaniem. Idąc takim tokiem myślenia, powinnam być zrozpaczona, bo nie
pamiętam, jak wyglądało moje wczesne dzieciństwo, czy też życie, kiedy byłam
płodem (wiem, trochę mnie ponosi fantazja). Rozumiem, że w wieku czterech lat
główna bohaterka przeżyła wielką tragedię, ale ze względu na jej młodziutki
wiek, nie powinno dla niej robić to tak wielkiej różnicy, a tym bardziej nie powinna
tak drążyć i użalać się, bo czegoś nie pamięta. Większość z nas nie pamięta nic…
Dzieci większość akceptują beż żadnego „ale” i zapominają…
„Poświęcenie kogoś dla własnego dobra to egoizm, choćbyśmy ubrali to w
nie wiem jak piękne słówka. Życie żadnego człowieka nie jest warte więcej niż
życie innego.”
Scarlett to szesnastoletnia dziewczyna, dla której
priorytetem jest szkoła i nauka. Dopiero gdy pojawia się w jej klasie nowy
uczeń, zaczyna myśleć o pierwszym związku i miłości. Jest zachwycona, kiedy
Noah poświęca jej całą uwagę. Między nimi zaczyna iskrzyć, co nie podoba się
przyjaciółce nastolatki, bo jej również Noah wpadł w oko. Co więcej, Scarlett
już w pierwszy dzień ich znajomości otwiera się przed nim i opowiada o sobie
dosłownie wszystko. Dodatkowo nie kryje się z tym, że nie pamięta nic sprzed
swoich czwartych urodzin. Wręcz uważa się przez to za dziwaczkę…
„Wszyscy wierzymy w to, czego nas uczą, prawda? Zwłaszcza jeśli
nauczycielami są ludzie, którym ufamy najbardziej na świecie.”
Pomijając absurdalny wątek amnezji, który pojawia się tylko
dlatego, by popchnąć fabułę do przodu, znajdujemy kolejny, który okazuje się
tym „trudnym tematem”. Książka jest specyficzna. Nie każdy autor potrafi w tak
lekki sposób przedstawić tabu, które nie jest omawiane przy rodzinnych
obiadkach. Natasha Preston robi to w sposób lekki, nie przytłacza nas tym.
Dawkuje nam szczegóły i pozwala zrozumieć, niektóre rzeczy z tym związane. I to
jest oczywiście ogromny plus tej lektury. Ale pozostaje ta goryczka po tym
pierwszym absurdalnym rozwiązaniu, które autorka zastosowała. Niesmak pozostaje
też po cukierkowej relacji między naszymi bohaterami. Relacja Scarlett i Noah
jest zbyt idealna. Oczywiście w całej tej otoczce nie rzuca się tak to w oczy,
ale już po zastanowieniu można dostrzec, że jest to nierealistyczny obraz.
Już po poprzedniej książce można dostrzec, że autorka jest
wielką romantyczką, która za wszelką cenę chce wpleść do swojej twórczości
idealne związki. Lecz to kłóci się z tematami, które porusza. Z jednej strony
mamy cukierkowe relacje, by przejść do tych szarych prawdziwych tematów.
Szkoda, że nie ma w tym żadnej równowagi, bo wtedy jej powieści mogłyby trafić
do szerszego grona odbiorców. Skoro dostajemy prawdziwe tematy to, dlaczego
dostajemy nierealistyczne relacje? Książe na białym koniu nie istnieje,
nastolatkowie to tylko wyrośnięte dzieciaki. Nie zawsze myślą dojrzale… i na
pewno nie planują odległej przyszłości, w której to mają już wymarzoną pracę,
szczęśliwy dom i gromadkę dzieciaków wokół siebie. Zejdźmy na ziemię. Takie
rzeczy się nie zdarzają.
Podsumowując Skrzywdzoną, dochodzę do wniosku, że z autorką
chyba się nie polubię… nie przemawia do mnie jej twórczość, w takim stopniu
jakbym tego oczekiwała. Książka owszem jest ciekawa, ale przy całej tej otoczce
zwyczajnie irytuje. Pisarka powinna przemyśleć watki, które upycha w danej
powieści i wyeliminować te, które potencjalnie są absurdalne. Mniej bujania w
obłokach, więcej okrutnej rzeczywistości, a będzie idealnie.
Moja ocena: 5/10
Liczba stron: 352
Data premiery: 18 lipca 2018
Wydawnictwo: Feeria Young
Fajne jest to, że autorka porusza ważne tematy, ale te zbyt idealne relacje pomiędzy bohaterami mogłyby mnie trochę denerwować. Twórczości autorki jeszcze nie znam, więc myślę, że za jakiś czas jednak dam szansę tej książce i sprawdzę jak ja ją odbiorę. :)
OdpowiedzUsuńPozostaje mi tylko poczekać na twoją opinię ;)
UsuńJestem ciekawa, czy pomysły autorki przypadną ci do gustu.
Faktycznie śmieszny ten motyw utraty pamięć pierwszych czterech lat życia. Tak jakby ktoś to pamiętał? Przecież to nie ma sensu. Raczej się nie zdecyduję, bo coś czuję, że nie polubiłabym się z autorka, która ma takie pomysły :)
OdpowiedzUsuńNo dokładnie... autorka mogła trochę przesunąć ten wiek bohaterki, choćby do tych 8 lat. Wtedy to nabrałoby sensu.
Usuń