października 03, 2018

Yusuke Murata & One - One-Punch Man t.10 - Zaangażowanie



One-Punch Man to tytuł, po którym często pozostaje pewien niesmak… nie zawsze jesteśmy zadowoleni z lektury, a mimo to wciąż po niego sięgamy. Jest lekkim odmóżdżaczem, który poprawia nam humor. Takie niewymagające czytadło na gorsze dni. Lecz pojawiło się pewne światełko w tunelu, które może zwiastować nam głębszą historię, na której ze spokojem będziemy mogli się skupić. Nie martwiąc się przy tym, że zaraz cała ta poważna otoczka zostanie rozwalona na miazgę, a nam pozostanie przełknąć kolejną dawkę goryczy. Ale, czy to, co na pierwszy rzut oka jest oczywiste, nie jest tylko etapem przejściowym? W którą stronę podąża One-Punch Man?

Saitam odwiedza kolegów po fachu w szpitalu. Przy okazji zbiera informacje na temat osoby, która ich tam posłała. Informacja o człowieku-potworze szybko rozeszła się wśród innych członków Possu i nie brakuje chętnych, by mu się przeciwstawić, a tym samym szybko awansować.
Sam Garou poszukuje kolejnych ofiar w szeregach superbohaterów… w tym zadaniu bardzo pomocny staje się chłopiec, który posiada atlas bohaterów, zawierający przydatne wskazówki dotyczące ich zdolności, a także miejsc, które odwiedzają.
Saitama w poszukiwaniu Garou, trafi na arenę walk… jednak, by dostać się do środka, musi podszyć się pod kogoś innego.
Czy zdobędzie tam przydatne informacje?


Wiecie co najbardziej, denerwuje mnie w tym tytule? Nie jestem pewna, czy wcześniej o tym wspominałam, ale są to historie poboczne… upchane na siłę, niewnoszące nic do fabuły, zajmujące prawie połowę tomiku. No ile można? Czytasz sobie w spokoju mangę, a tu nagle pach! Fabuła się urywa, mimo że do końca tomiku zostało jeszcze około stu stron. Za każdym razem nie wiem, czy mam to czytać, czy może jednak sobie odpuścić, bo przecież te historyjki i tak nie mają żadnego większego znaczenia… takie niechciane zapychacze, które spokojnie można byłoby potraktować jako filler. Irytujące, złośliwe i zniechęcające zastosowanie…

Garou – człowiek, który uważa się za potwora. Samozwańczy potwór jest całkowitym przeciwieństwem Saitamy. Krzywdzi innych dla zabawy, cieszy się, gdy kolejne bestie atakują miasto, eliminuje bohaterów, a przy tym wszystkim jest nadzwyczaj silny. Jego determinacja mogłaby być godna podziwu, gdyby nie to, że wielbi zło, zamiast go potępiać. Nie brakuje mu sprytu i pewności siebie, a to czyni go jeszcze groźniejszym przeciwnikiem… Czy znajdzie się ktoś, kto będzie w stanie go powstrzymać? Jak długo będzie siał postrach w szeregach superbohaterów i zwykłych obywateli?

Wraz z pojawieniem się Garou cała historia nabrała wyrazistości. Skoro mamy bezinteresownego protagonistę to możemy mieć również antagonistę, który będzie kierowany podobnymi pobudkami, co główny bohater. Przez ten pomysł fabuła nabrała pewnej równowagi, a przy tym dała nam, czytelnikom, nadzieję, że manga właśnie rozwinęła swoje skrzydła. I teraz będzie już tylko lepiej… przynajmniej na to wskazuje kreacja Garou. Lecz z One-Punch Man to różnie bywa i lepiej na nic konkretnego się nie nastawiać, bo można się gorzko rozczarować. Wciąż nie jestem pewna, czy z tej komedyjki będzie coś większego, czy może skończymy tylko na śmieszkowaniu i wyliczaniu kolejnych wad bohaterów. A tego to ja bym nie chciała…

Nad treścią zapychaczy nie będę się rozwodzić… głupiutkie historyjki, które powinny nas bawić, a jednak (przynajmniej w moim odczuciu) powodują jedynie zażenowanie. Nawet doceniam ich mnogość i przedstawione w nich sytuację, ale… niestety, przez to trzeba czekać na kolejne części, by dowiedzieć się, co wydarzy się dalej. No, chyba że tak jak ja, czytacie komiks z opóźnieniem. Manga i tak już jest naładowana sporą dawką momentów komicznych, ironią i sarkazmem, więc dziwię się, że potrzebne są jeszcze jakieś dodatkowe wstawki. Wykreowany świat można rozwinąć na miliony innych bardziej przemyślanych sposobów… nie trzeba uciekać się do takich rozwiązań. I może nie miałabym nic przeciwko historiom pobocznym, gdyby nie to, że wciąż brakuje mi w tym wszystkim pewnej głębi, która by mnie pochłonęła i sprawiła, że z niecierpliwością, czekałabym na kolejne tomiki. To jeszcze nie ten etap…

One-Punch Man ma swoje wzloty i upadki, czasami wciąga, by zaraz zacząć odstraszać czytelnika… wciąż nie może ustabilizować swojej ścieżki, ale mimo wszystko jest w nim coś, co sprawia, że z chęcią sięgamy po kolejne tomiki. Oby tylko wątek Garou nie zakończył się zbyt szybko…



Moja ocena: 6/10
Liczba stron: 208
Data premiery: 15 lutego 2018
Wydawnictwo: J.P.Fantastica


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za wszystkie komentarze ! Każdy kolejny komentarz to większy uśmiech na mojej twarzy ! Przeczytałeś pozostaw po sobie ślad !
Podoba Wam się mój blog, dodajcie go do obserwowanych i bądźcie na bieżąco :) Natomiast jeśli macie jakieś pytania, piszcie śmiało! Na wszystkie chętnie odpowiem.

Copyright © 2016 Recenzje Mystic , Blogger