października 11, 2018

Yusuke Murata & One - One-Punch Man t.11 - Wielki Insekto-potwór



Sięgając po kolejny tomik One-Punch Man, pierwsze na co zwróciłam uwagę, to na ilość historii pobocznych… tym razem (na całe szczęście) była tylko jedna. Od razu poprawiło to moje nastawienie do lektury, bo ostatnio wytrąciło mnie to z równowagi. Nie chciałam czytać kolejnych niepotrzebnych zapychaczy, liczyłam na coś ambitniejszego niż śmieszkowe historyjki. W końcu, jakby nie patrzeć jesteśmy w środku akcji, która niekoniecznie może zakończyć się dobrze dla superbohaterów. Taki Metalowy Kij ma twardy orzech do zgryzienia, a pomoc do walki nie nadchodzi… Jak myślicie, jak potoczyła się jego walka?

Siła legendarnego insekto-potwora przytłacza Metalowego Kija… ten jednak nie zamierza się poddać i z zaangażowaniem próbuje pokonać potwora. Tymczasem w walce przeszkadza mu Garou, który również chce pokonać Metalowego Kija!
Nie tylko w mieście S. panuje chaos… inne miasta również są zagrożone. W każdym mieście pojawiają się nowe potwory, które dotąd żyły w ukryciu. Poss nie radzi sobie z tak olbrzymim wysypem potworów, a wsparcie dla walczących nie nadchodzi…
Jaki jest cel potworów?
Nieświadomy niczego Saitama uczestniczy w turnieju sztuk walki, by dowiedzieć się więcej na temat sztuk walk. W turniejowej drabince ma być najsłabszym ogniwem… a dokładniej to Brzdęk miał nim być.
Czy Saitama dotrze do finału?


Pierwsza część tego tomiku trzyma w napięciu czytelnika. Wysyp kolejnych potworów powoduje ogólny chaos, nie tylko na stronach mangi, ale także w naszych głowach. Przeciwnicy się mnożą i zaczynają przytłaczać wszystkich swoją siłą. Garou także nie ułatwia zadania bohaterom… wzmaga poczucie beznadziejności sytuacji. Chwilę oddechu łapiemy, dopiero gdy przenosimy się na arenę sztuk walki. Co niestety, wzbudziło we mnie mieszane emocje. W panującym zamieszaniu ten turniej wydaje się nie na miejscu. I zastanawia mnie jedno… dlaczego Genos siedzi na widowni, kiedy powinien zostać powiadomiony, co się dzieje w miastach.

Metalowy Kij to jeden z nielicznych bohaterów, który walczy z zaangażowaniem. To nie ranking jest dla niego najważniejszy, a zapewnienie bezpieczeństwa zwykłym mieszkańcom. Mimo rażącej przewagi przeciwnika nie zamierza się poddać, wierzy, że jednak zdoła go pokonać. Ledwo stojący na nogach, pokryty krwią, prawie tracący przytomność, a jednak potrafi zaskoczyć przeciwnika, zwiększając swoją szybkość i siłę. Postawa godna podziwu. Jest chyba jednym z nielicznych bohaterów, który zasłużenie znajduje się w klasie S… ale gdy emocje opadną, a walki ustaną, wciąż taki będzie?

To jeden z lepszych tomików przynajmniej pod względem akcji i pomysłów na zastosowania fabularne. I gdyby nie ten turniej to nie mogłabym się czepić niczego, ale rozumiem, że gdyby Saitama wkroczył do akcji, to zabawa skończyłaby się. A tak mamy ciekawe i pełne determinacji walki. Potwory sieją strach, panuje ogólny chaos i wszystko wygląda na to, że małymi kroczkami prowadzi to do zagłady. Oczywiście, w każdej chwili sytuacja może zostać opanowana, ale przynajmniej na razie się na to nie zapowiada. Możemy cieszyć oko cudownymi, pełnymi emocji kadrami. I mimo że wcześniej słyszałam nieprzychylne opinie na temat tego tomiku, ja jestem usatysfakcjonowana tym, co otrzymałam. Przecież nie zawsze Saitama musi grać pierwsze skrzypce…

Sam początek turnieju jest trochę zbyt bardzo rozciągnięty. Prezentacja wszystkich uczestników i niepotrzebne informacje o nich zabierają zbyt wiele czasu, przynajmniej w moim odczuciu. Przewracałam te strony bez większego entuzjazmu. To nic nieznaczące randomowe postacie, które zbyt długo tutaj nie zabawią. Lepszą alternatywą byłaby prezentacja przeciwników Saitamy, a tak nasz bohater zdążył stoczyć tylko jeden bardzo szybki pojedynek. I niestety obawiam się, że wątek z turniejem może ciągnąć się przez cały kolejny tomik (oczywiście, mogę się mylić)… mam nadzieję, że jednak tak nie będzie.

Patrząc na to, że Saitama każdego przeciwnika załatwia jednym ciosem i tylko jeden przybysz z kosmosu był odstępstwem od tej reguły, w pełni akceptuje tomik, w których odstąpił miejsce dla postaci drugoplanowych. Dzięki temu możemy podziwiać chaos, strach, krew i poczuć chwilowo zagrożenie wynikające z ataku potworów. W końcu i tak ktoś przyjdzie pozamiatać cały ten bałagan… i tym kimś pewnie będzie Saitama.



Moja ocena: 8/10
Liczba stron: 208
Data premiery: 12 kwietnia 2018
Wydawnictwo: J.P.Fantastica




1 komentarz:

Dziękuję za wszystkie komentarze ! Każdy kolejny komentarz to większy uśmiech na mojej twarzy ! Przeczytałeś pozostaw po sobie ślad !
Podoba Wam się mój blog, dodajcie go do obserwowanych i bądźcie na bieżąco :) Natomiast jeśli macie jakieś pytania, piszcie śmiało! Na wszystkie chętnie odpowiem.

Copyright © 2016 Recenzje Mystic , Blogger