Sięgając po kolejny tomik One-Punch Man, pierwsze na co
zwróciłam uwagę, to na ilość historii pobocznych… tym razem (na całe szczęście)
była tylko jedna. Od razu poprawiło to moje nastawienie do lektury, bo ostatnio
wytrąciło mnie to z równowagi. Nie chciałam czytać kolejnych niepotrzebnych
zapychaczy, liczyłam na coś ambitniejszego niż śmieszkowe historyjki. W końcu,
jakby nie patrzeć jesteśmy w środku akcji, która niekoniecznie może zakończyć
się dobrze dla superbohaterów. Taki Metalowy Kij ma twardy orzech do
zgryzienia, a pomoc do walki nie nadchodzi… Jak myślicie, jak potoczyła się
jego walka?
Siła legendarnego insekto-potwora przytłacza Metalowego
Kija… ten jednak nie zamierza się poddać i z zaangażowaniem próbuje pokonać
potwora. Tymczasem w walce przeszkadza mu Garou, który również chce pokonać
Metalowego Kija!
Nie tylko w mieście S. panuje chaos… inne miasta również są
zagrożone. W każdym mieście pojawiają się nowe potwory, które dotąd żyły w
ukryciu. Poss nie radzi sobie z tak olbrzymim wysypem potworów, a wsparcie dla
walczących nie nadchodzi…
Jaki jest cel potworów?
Nieświadomy niczego Saitama uczestniczy w turnieju sztuk
walki, by dowiedzieć się więcej na temat sztuk walk. W turniejowej drabince ma
być najsłabszym ogniwem… a dokładniej to Brzdęk miał nim być.
Czy Saitama dotrze do finału?
Pierwsza część tego tomiku trzyma w napięciu czytelnika.
Wysyp kolejnych potworów powoduje ogólny chaos, nie tylko na stronach mangi,
ale także w naszych głowach. Przeciwnicy się mnożą i zaczynają przytłaczać
wszystkich swoją siłą. Garou także nie ułatwia zadania bohaterom… wzmaga
poczucie beznadziejności sytuacji. Chwilę oddechu łapiemy, dopiero gdy
przenosimy się na arenę sztuk walki. Co niestety, wzbudziło we mnie mieszane
emocje. W panującym zamieszaniu ten turniej wydaje się nie na miejscu. I
zastanawia mnie jedno… dlaczego Genos siedzi na widowni, kiedy powinien zostać
powiadomiony, co się dzieje w miastach.
Metalowy Kij to jeden z nielicznych bohaterów, który walczy
z zaangażowaniem. To nie ranking jest dla niego najważniejszy, a zapewnienie
bezpieczeństwa zwykłym mieszkańcom. Mimo rażącej przewagi przeciwnika nie
zamierza się poddać, wierzy, że jednak zdoła go pokonać. Ledwo stojący na
nogach, pokryty krwią, prawie tracący przytomność, a jednak potrafi zaskoczyć
przeciwnika, zwiększając swoją szybkość i siłę. Postawa godna podziwu. Jest
chyba jednym z nielicznych bohaterów, który zasłużenie znajduje się w klasie S…
ale gdy emocje opadną, a walki ustaną, wciąż taki będzie?
To jeden z lepszych tomików przynajmniej pod względem akcji
i pomysłów na zastosowania fabularne. I gdyby nie ten turniej to nie mogłabym
się czepić niczego, ale rozumiem, że gdyby Saitama wkroczył do akcji, to zabawa
skończyłaby się. A tak mamy ciekawe i pełne determinacji walki. Potwory sieją
strach, panuje ogólny chaos i wszystko wygląda na to, że małymi kroczkami
prowadzi to do zagłady. Oczywiście, w każdej chwili sytuacja może zostać
opanowana, ale przynajmniej na razie się na to nie zapowiada. Możemy cieszyć
oko cudownymi, pełnymi emocji kadrami. I mimo że wcześniej słyszałam nieprzychylne
opinie na temat tego tomiku, ja jestem usatysfakcjonowana tym, co otrzymałam.
Przecież nie zawsze Saitama musi grać pierwsze skrzypce…
Sam początek turnieju jest trochę zbyt bardzo rozciągnięty.
Prezentacja wszystkich uczestników i niepotrzebne informacje o nich zabierają
zbyt wiele czasu, przynajmniej w moim odczuciu. Przewracałam te strony bez
większego entuzjazmu. To nic nieznaczące randomowe postacie, które zbyt długo
tutaj nie zabawią. Lepszą alternatywą byłaby prezentacja przeciwników Saitamy,
a tak nasz bohater zdążył stoczyć tylko jeden bardzo szybki pojedynek. I
niestety obawiam się, że wątek z turniejem może ciągnąć się przez cały kolejny
tomik (oczywiście, mogę się mylić)… mam nadzieję, że jednak tak nie będzie.
Patrząc na to, że Saitama każdego przeciwnika załatwia
jednym ciosem i tylko jeden przybysz z kosmosu był odstępstwem od tej reguły, w
pełni akceptuje tomik, w których odstąpił miejsce dla postaci drugoplanowych.
Dzięki temu możemy podziwiać chaos, strach, krew i poczuć chwilowo zagrożenie
wynikające z ataku potworów. W końcu i tak ktoś przyjdzie pozamiatać cały ten
bałagan… i tym kimś pewnie będzie Saitama.
Moja ocena: 8/10
Liczba stron: 208
Data premiery: 12 kwietnia 2018
Wydawnictwo: J.P.Fantastica
Wolałabym bardziej romantyczną mangę...
OdpowiedzUsuń