Natasha Preston nie należy do grona moich ulubionych
autorek, ale nie zamierzałam jej skreślać tak od razu… po dwóch książkach spod
jej pióra, przyszedł czas na tę trzecią. Będziesz moja to najnowsza propozycja
od wydawnictwa Feeria Young, miałam cichą nadzieję, że tym razem nie okaże się
to zmarnowany czas na kolejną beznadziejną i przesłodzoną lekturę. Nie miałam
wielkich oczekiwań wobec tej pozycji, wręcz bałam się oczekiwać czegokolwiek…
wiedziałam, że autorka lubi wpadać ze skrajności w skrajność. W sumie byłam
pewna, że i tym razem będzie tak samo. Taka już ze mnie pesymistka, a może
realistka? Czy styl pisania da się zmienić tak łatwo? Co tym razem oferuje nam
Natasha Preston?
Gdy nadchodzi wieczór, zaczyna się ten moment, który
studenci wręcz uwielbiają – czas na imprezę!
Kiedy Lylah i jej współlokatorzy szykują się do wyjścia,
rozbrzmiewa dzwonek do drzwi… Nikt za nimi nie czeka, za to na wycieraczce leży
koperta. Zbliżają się walentynki, a tym samym zaczynają się pojawiać anonimowe
listy miłosne, a także inne dziwne psikusy… ten jest zaadresowany do Sonny’ego.
I może byłby to żart, gdyby Sonny nagle nie zniknął. Zabawa
właśnie się skończyła… na wycieraczce znów pojawia się list – TWOJA KOLEJ.
Kto stoi za zniknięciem Sonny’ego?
To jest pierwsza książka autorki, przy której nie miałam do
czego się doczepić. Nie wiem, czy to dlatego, że miałam gorączkę podczas
czytania i mój umysł potrzebował czegoś bardzo lekkiego do czytania, czy może
dlatego, że pisarka tym razem nie przekoloryzowała pojawiającej się miłości
między bohaterami, a może powód był całkiem inny… na to nie jestem w stanie
odpowiedzieć. Ogólnie lektura była dobra. Taki kryminał klasy B lub C, który ma
wzbudzić w nas dreszczyk emocji. Czasem robi to lepiej, czasem gorzej, jednak
nie jest tragicznie. I spokojnie mogę na ten moment stwierdzić, że jestem
zadowolona z tego, co przeczytałam i może sięgnę po kolejne książki autorki.
„Twoje serce będzie moje.”
Lylah to dziewiętnastoletnia studentka, która niespełna dwa
lata wcześniej przeżyła ogromną tragedię. W walentynki straciła rodziców i od
tamtej pory nienawidzi tego święta. Wszystkie miłosne dekoracje wzbudzają w
niej mdłości. Na całe szczęście został jej też brat, który w tym najgorszym
okresie bardzo ją wspierał i to dzięki niemu się podniosła z dołka. Teraz już
może iść spokojnie naprzód, nie wracając myślami do wydarzeń z przeszłości.
Zaczęła nowe życie. Ma piątkę oddanych przyjaciół, z którymi mieszka. Są bardzo
zgraną paczką, mimo bardzo różniących się od siebie charakterów. Dziewczyna
skrywa również jeden sekret, ale tylko przed Chace’em… bo to w nim właśnie się
kocha. Gdyby tylko czuł do niej to samo…
Żeby jednak nie było tak kolorowo, książka ma swoje wady.
Już na samym początku jesteśmy w stanie odgadnąć, kto stoi za zniknięciem
chłopaka. Nieudolność policji, która zajmuje się tą sprawą, może razić po
oczach, ale w sumie nie takie rzeczy słyszy się w wiadomościach, by było to aż
tak niewiarygodne. Zachowanie naszych bohaterów też trochę odbiega od normy, bo
po czymś takim powinni być przerażeni, a u nich tego kompletnie nie widać. Żyją
tak, jakby nic się nie stało i wystawiają się na niepotrzebne ryzyko. Podanie
na talerzu osoby, która niby stoi za tymi zniknięciami, by odwrócić naszą uwagę
od właściwego sprawcy, też zostało nieudolnie poprowadzone. Mimo tych
niedociągnięć, które można było lepiej dopracować, to historia jest całkiem
logicznie poprowadzona.
Pierwszy mój podejrzany był tym ostatnim, choć po drodze
rozważałam inne możliwości, tym samym zakończenie nie było dla mnie jakimś
zaskoczeniem. To było zbyt proste i zbyt oczywiste. Ktoś, kto czyta wiele
młodzieżówek, spokojnie wyłapie schemat, którym w tym przypadku posługuje się
autorka i mimo że w pewnym momencie chyba zdała sobie sprawę z tego, że trochę
popsuła ten wątek, nie udało się jej tego uratować. Sam epilog, co
niekoniecznie mi się podoba, pozostaje otwarty… Czy doczekamy się drugiego
tomu? Bardzo możliwe, choć ja mam cichą nadzieję, że jednak nie. Wszystko w tym
momencie zależy od pisarki…
Głównym problemem Natashy Preston jest kreacja bohaterów. W
każdej jej książce można zauważyć, że albo doda im czegoś za dużo, co sprawia,
że momentalnie stają się niewiarygodni, albo są zbyt płytcy… choć tu przyznam,
że sprawca, całkiem nieźle został wykreowany. Gdyby nie to, to jej książki
zdecydowanie byłyby lepsze. A tak pozostają przeciętne…
Moja ocena: 6/10
Liczba stron: 320
Data premiery: 31 października 2018
Wydawnictwo: Feeria Young
Biorąc pod uwagę wspomniane przez Ciebie mankamenty, raczej po ten tytuł nie sięgnę.
OdpowiedzUsuń