Zagrajmy w grę! Jeśli mielibyście być greckim herosem, czyim
dzieckiem byście byli? A może wolelibyście być rzymskim herosem? No cóż, ja
zdecydowanie byłabym córką Posejdona. Woda to mój żywioł! Okej, czas powrócić
do Apolla i zobaczyć, jakie próby na niego czekają. A jak wiemy po ostatniej
przepowiedni, która była bardzo długa… możemy spodziewać się kolejnych
trudności. Nikt nie powiedział, że będzie łatwo. Choć kara wymierzona przez
Zeusa, może wydawać się nieadekwatna i zbyt surowa, to jednak w innym przypadku
nie byłoby takiej cudownej przygody.
Dwie przepowiednie już się wypełniły. Apollo zdołał
przetrwać tylko dzięki młodym i doświadczonym herosom… a teraz czas na starcie
z trzecim cesarzem.
Obóz Jupiter jest zagrożony, Leo leci ostrzec przyjaciół, a
tymczasem Meg i Apollo muszą przedostać się przez Labirynt, by dotrzeć na
południe kraju i dopełnić swego przeznaczenia. Czas wrócić do korzeni…
Muszą odnaleźć cesarza i wyrocznię, która mówi zagadkami.
Przepowiednia zawiera jednak iskrę nadziei. Przez mroczny i nieprzewidywalny
Labirynt ktoś musi ich przeprowadzić, a Meg wie, kto to ma być i jak go
sprowadzić!
Co tym razem czeka na Apolla?
I czy zdoła przetrwać?
„Labirynt Ognia” to kolejna świetna kontynuacja uniwersum
greckich bogów i ich herosów. Znów jest niebezpiecznie, znów nieprzewidywalnie,
ale niestety… to jeden z najsmutniejszych tomów. Mnóstwo w nim poświęcenia i
dramatycznych zwrotów akcji. Sama końcówka książki prowadzi do potoku łez.
Niestety, ale trzeba pamiętać, że ten świat jest okrutny i brutalny dla młodych
półbogów. Nie ma taryfy ulgowej. Przepowiednia jest święta i zawsze się
sprawdza. I tylko w niewielu przypadkach los można odmienić. Niby to żadne
zaskoczenie, jesteśmy świadomi, że coś takiego ma się wydarzyć, a jednak wciąż
tli się nadzieja, że może jednak wszystko się zmieni. Ale tutaj niema happy
endu.
„Ból to ciekawa rzecz. Wydaje ci się, że dotarłeś do absolutnego kresu
swojej wytrzymałości i że nie możesz czuć się gorzej. A potem odkrywasz, że są
całe nowe poziomy cierpienia. I kolejne po nich.”
Kiedyś wystarczyła tylko jedna wyrocznia, która w Obozie
Herosów zwiastowała los młodych półbogów. Przez lata inne wyrocznie odeszły w
zapomnienie. A teraz za sprawą trzech tajemniczych cesarzy i ich ludzi, wracają
do łask. Apollo zapomniał o swoich obowiązkach. Zaniedbywał to, czym miał się
opiekować. Doglądał tylko wyroczni Delfickiej, za co teraz boleśnie musi
zapłacić. Każda wyrocznia jest ważna, każda wypowiedziana przepowiednia jest
wiążąca. Zawsze się spełni… nieważne, czy jest mówiona zagadkami, czy zwykłym
zlepkiem przypadkowych wersów, które początkowo nie mają żadnego sensu. To
fatum, przed którym nie można uciec… trzeba się z nim zmierzyć i zaakceptować
swój los.
Rick Riordan wciąż potrafi zaskoczyć swoich czytelników.
Sypie pomysłami i zwyczajnie je realizuje, aż boje się pomyśleć, co przygotuje
dla nas w kolejnych tomach. Już nie wspominając o tym, że na kolejną część
trzeba poczekać minimum do przyszłego roku… a rozstaliśmy się z naszymi
bohaterami w takim momencie, że czekanie będzie bardzo trudno. Najchętniej
cofnęłabym czas i sięgnęła po Apolla w późniejszym terminie, kiedy to byłyby
wydane wszystkie części. Tak właśnie autor sobie z nami pogrywa. I mimo że
początkowo zaczęło się od bardzo młodziutkiego Percyego, co zwiastowało serię
dla dzieci, mamy bardzo wciągającą historię, która nie patrząc na wiek
czytelnika, nie pozwala mu się oderwać od lektury. Wujku Rick! Co ty z nami
robisz?!
W tego typu historiach mogę pojawić się schematy, zwroty
fabuły przewidywalne aż do bólu, ale… uwierzcie mi, że nawet jak coś jest tam
takiego, to nie byłam tego w stanie wyłapać. Wszystko dzieje się bardzo szybko,
a dzięki temu książkę się pochłania. Nie ma czasu na zastanowienie. Jesteśmy w
środku akcji i pędzimy tak, jakbyśmy sami byli bohaterami powieści. A poza tym,
niekoniecznie mogę być obiektywna. Mam ogromny sentyment do tego uniwersum, a
to może wpływać na moje postrzeganie tej historii. Jednak muszę przyznać, że
autor w świetny sposób połączył rzeczywistość z fikcją. I nie chodzi mi tutaj o
umieszczenie greckich bogów i ich dzieci w teraźniejszości. Ale o prawdziwe
wydarzenia, o których słyszymy w wiadomościach, które w bardzo sprytny sposób
przeniknęły na strony tej książki. Nie spodziewałam się, że można tak to wykorzystać…
No cóż, tak naprawdę nie mam po co w nieskończoność
zachwalać „labiryntu Ognia”, bo on sam świetnie potrafi się obronić. I choć mam
chęć wrzucić go do czeluści Tartaru, za te wydarzenia, które rozerwały moje
czytelnicze serduszko, to z czystym sumieniem muszę przyznać, że to jest bardzo
dobra kontynuacja i niecierpliwością, czekam na kolejne odsłony tej Apolla i
jego Boskich Prób!
Moja ocena: 9/10
Liczba stron: 440
Data premiery: 6 czerwca 2018
Wydawnictwo: Galeria Książki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za wszystkie komentarze ! Każdy kolejny komentarz to większy uśmiech na mojej twarzy ! Przeczytałeś pozostaw po sobie ślad !
Podoba Wam się mój blog, dodajcie go do obserwowanych i bądźcie na bieżąco :) Natomiast jeśli macie jakieś pytania, piszcie śmiało! Na wszystkie chętnie odpowiem.