grudnia 29, 2018

Kohei Horikoshi - My Hero Academia. Akademia Bohaterów t.5



Moje początki z My Hero Academia, były trudne. Nie od razu przekonałam się do fabuły, ciągle się czegoś czepiałam i byłam przekonana, że lada moment odpuszczę sobie ten tytuł… dopiero podczas lektury czwartego tomiku, coś się we mnie zmieniło. Znalazłam swojego ulubieńca, akcja nabrała dla mnie rumieńców – połknęłam haczyk. Nie wiem, czy to tylko chwilowe uczucie, czy może jednak zostanie już ze mną na stałe, ale mam chęć śledzić losy tych młodych, przyszłych superbohaterów. Nie spodziewałam się, że ten tytuł skradnie moje czytelnicze serce, ale czy to naprawdę już ten moment, w którym przestanę rzucać gromami i zacznę w pełni cieszyć się lekturą?

Przyszedł czas na ostateczne rozstrzygnięcie tego, kto jest najlepszym uczniem klas pierwszych… od tych pojedynków zależy, kto dostanie najlepsze propozycje od zawodowych superbohaterów! Jeszcze wszystko może się wydarzyć…
Ostatni pojedynek, pierwszej rundy, czas zacząć!
Bakugo kontra Uraraka…
Oboje chcą zwyciężyć i zamierzają dać z siebie wszystko!
Bakugo jest faworytem, ale jeśli nie doceni przeciwnika, może przegrać…
Jak zakończy się turniej, kto zdobędzie pierwsze miejsce w turnieju?


Nie oszukujmy się, od początku turnieju sztuk walk, czekałam tylko na jeden pojedynek Deku kontra Todoroki… oboje mają swoje demony przeszłości i nie mnie tu oceniać kto miał gorzej lub lepiej. To wyłącznie kwestia ich psychiki i tego, jak na nich wpływają czynniki z przeszłości. Ten pojedynek miał być o tyle ciekawy, gdyż jeden z nich w zupełności nie potrafi kontrolować swojej mocy, za to drugi ma wiele asów w rękawie. Wynik starcia również jest do przewidzenia, ale… Midoriya w genialny sposób potrafi wykorzystywać swoje słabości, a także swojego przeciwnika, więc tak naprawdę mogło się wydarzyć wszystko podczas tego starcia.


„Przesil mięśnie, a je naderwiesz. Biegaj za dużo i zabraknie ci tchu. Podobnie jest z darami. Używanie ich to fizyczny wysiłek. Każdy ma jakiś limit.”


Todoroki, chłopiec, który ma jedno zadanie – spełnić ambicje ojca. Nie jest owocem miłości, jest tylko stworzony po to, by pokonać All Mighta. Aby sprzeciwić się ojcu, przysiągł sobie, że w walce nigdy nie użyje jego mocy. Tylko dar odziedziczony po matce zamierza wykorzystywać. Można mu zarzucić, że jest dziecinny, ale kiedy ma się za sobą trudną przeszłość, od której chce się odciąć, to całkiem zrozumiałe zachowanie. Jest zagubiony i potrzebuje jakiegoś bodźca, by odnaleźć swoje miejsce, jak i przeznaczenie… przecież, tak naprawdę to jego dar i to on odpowiada za swoje czyny i za to, jakim bohaterem się stanie.


„Nie potrafię sobie wyobrazić, przez co przeszedłeś ani jak zmierzyć twoją determinację, ale zostanie numerem jeden bez dawania z siebie stu procent tylko po to, by zrobić komuś na złość, jest cholernie głupie!”


Same walki, były całkiem przyjemne dla oka. Niestety, niektóre zostały potraktowane po macoszemu… były, bo musiały być. Dwa pojedynki w ogóle nie zostały nam zaprezentowane, niby nie jest to nic złego, lecz delikatny niesmak po tym pozostaje. No cóż, to shounen i skupia się tylko na wybranych postaciach. I tak największym atutem są nasi bohaterowie, którzy wykazali się pomysłowością, a także pokazali, że próbują przekroczyć swoje ograniczenia. Przed nimi jeszcze długa droga i sporo nauki, jednak są niezwykłymi uczniami, którym warto się przyglądać i mogą wiele osiągnąć. Żałuje tylko, że do tej pory nie zostały nam zaprezentowane wyższe klasy i ich możliwości, przecież 1A nie jest jedynym rocznikiem na profilu bohaterskim, który uczy się w UA…

My Hero Academia to jedna z tych mang, która przyciąga do siebie czytelnika. Niby typowy, schematyczny shounen, ale i tak nie można się od niego oderwać. I nawet taka osoba jak ja, która nie przepada za superbohaterami, dała się zauroczyć. Może nie ma tutaj zbyt wielu możliwości zżyć się z postaciami, akcja wciąż pędzi i nie pozwala na złapanie oddechu, ale to powoduje, że się nie nudzimy. Wciąż mamy dostarczane emocje, raz głębsze, raz płytsze, lecz jest to niczym uzależnienie. To taka nasza dawka adrenaliny, którą wciąż poszukujemy. Z przyjemnością będę przyglądać się dalszym wyczynom Deku, bo jak się okazuje, ten chłopak wcale nie jest taki denerwujący, jak w pierwszych rozdziałach, a także będę kibicować swojemu ulubieńcowi…




Moja ocena: 8/10
Liczba stron: 192
Data premiery: 1 sierpnia 2018
Wydawnictwo: Waneko

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za wszystkie komentarze ! Każdy kolejny komentarz to większy uśmiech na mojej twarzy ! Przeczytałeś pozostaw po sobie ślad !
Podoba Wam się mój blog, dodajcie go do obserwowanych i bądźcie na bieżąco :) Natomiast jeśli macie jakieś pytania, piszcie śmiało! Na wszystkie chętnie odpowiem.

Copyright © 2016 Recenzje Mystic , Blogger