Literatura dziecięca, jak sama nazwa mówi jest przeznaczona
dla konkretnej grupy wiekowej. Nic bardziej mylnego! Gdyby nie moje kochane
urwisy, sama nie wiedziałabym, co ciekawego tracę. Każda kolejna lektura
wywołuje u nas salwy śmiechu. Uśmiech gwarantowany i nie ma miejsca na smutek.
Tak w skrócie wyglądają nasze wspólne czytelnicze wrażenia. Tym razem pod lupę
wzięliśmy „Nianię”. A co z tego wyszło sami się przekonajcie…
„Kto zapanuje nad
nieznośną gromadką dzieci pana Brown? Tylko jedna jedyna osoba jest w stanie z
nimi wytrzymać – niania Matylda. Włosy ma upięte z tyłu głowy w kok sterczący
jak uchwyt czajniczka, nos do złudzenia przypomina dwa ziemniaki, a z przodu
wystaje jej jeden ogromny ząb. Wygląda jak prawdziwa czarownica. Jak poradzi
sobie z niesfornymi dzieciakami? Czy niani uda się je zaczarować?
Na podstawie opowieści
o niani Matyldzie powstały dwa uwielbiane przez dzieci i rodziców filmy
"Niania" oraz "Niania i wielkie bum".”
Zamiast trzech osobnych książek, w moje ręce trafiła jedna,
w której znalazłam trzy historie z cyklu „Niania Matylda”. Początkowo
przeraziła mnie jej objętość i nie powiem, moje smyki również kręciły nosem.
Jednak po pierwszych oględzinach, lektura nie wydawała się już taka zła. To co
mnie urzekło, to na pewno jej piękna twarda okładka, a w środku dodatkowo
odnalazłam sznureczek-zakładkę. Pierwszy raz nie musiałam latać i szukać po
domu zakładek, niby nic wielkiego, a oszczędziło masę zachodu i czasu.
Niania Matylda, to specyficzna kobieta, która nie rozstaje
się ze swoją dużą czarna laską, a potrafi wyczyniać nią cuda. Za każdym razem
kiedy nią stuknie, dzieje się coś dziwnego, czasem przerażającego. Ma także
jedną zasadę, której zawsze się trzyma, bez żadnych wyjątków. Kiedy dzieci jej
potrzebują ale jej nie lubią, w tedy zostaje. Ale kiedy dzieci chcą aby
została, ale już jej nie potrzebują, w tedy odchodzi. Oprócz tego Niania
odstrasza swoją urodą, a z każda kolejną lekcją, którą daje swoim podopiecznym,
pięknieje.
Te trzy opowieści niewiele się od siebie różnią. Każda z
nich ma inna scenerię i jest umiejscowiona w innym miejscu, ale oprócz tego
bohaterowie są ci sami. Ponadto wszystkie maja elementy wspólne, których można
się spodziewać. Z tych historii najbardziej podobały mi się dwie – „Niania Matylda”
i „Niania Matylda w mieście”. Ostatnia była taka nijaka i jakby naciągana na
siłę. Nie wnosiła nic twórczego, ani nowego. Brakowało mi czegoś, nawet psot
było mniej i w sumie można powiedzieć, że dzieci były zbyt ułożone i grzeczne,
aby wymyśliły coś naprawdę dokuczającego.
Oprócz Niani Matyldy, jedną z najlepszych postacią był
Bobas. Słodki dzieciaczek, posiadający swój własny język, biegający z pieluchą,
która wyglądała jakby w każdej chwili mogła spaść. Mimo że autorka nie
zagłębiała się dokładnie w charaktery bohaterów, ani ich specjalnie nie
rozbudowywała, ten malec mnie urzekł. Jako jedyny był taki realistyczny, cała
reszta była nadąsana i mało przekonywująca. Zresztą, reszty dzieci nie można
było się doliczyć, nawet nie wiem czy wszystkie ich imiona zostały wymienione
przez te trzy opowieści. Częściej były pogrupowane wiekowo, a rzadziej
wymieniane z imienia.
Oprócz kilku minusów, które zdążyłam wam już przedstawić, są
także plusy. Mimo wszystko, podczas czytania nie brakuje humoru. Książkę bardzo
szybko się czyta i ciężko się od niej oderwać. Nie brakuje delikatnie
wplecionych elementów fantastyki i nie powiem, taka Niania przydałaby się
niektórym rodzicom w domu – w tym także mi. Rodzinna rozrywka, pełna uśmiechu,
gwarantowana. Niania Matylda umili czas, a przy okazji delikatnie „postraszy”
maluchy. A nóż może będą się bały, że mama zatrudni Nianie i skończą się psoty.
Christianna Brand (prawdziwe nazwisko: Mary Christianna
Lewis) urodziła się w 1907 roku na Malajach. Dzieciństwo spędziła w Indiach.
Pracowała w różnych miejscach, między innymi jako modelka, tancerka,
ekspedientka i guwernantka. Jej pierwsza powieść kryminalna Death in High Heels
(1941), była fantazją na temat zabójstwa nielubianego kolegi z pracy. Rok
później opublikowała pierwszą książkę, której bohaterem był uwielbiany przez
czytelników inspektor Cockrill. Brand porzuciła pisanie serii kryminalnej w
latach pięćdziesiątych. Przez następne lata próbowała swoich sił w innych
gatunkach literackich (m.in. powieści dla dzieci i opowiadania). Zmarła w 1988
roku.
Brand uważana jest za ostatnią pisarkę „złotej ery powieści
kryminalnych”. Język jej powieści jest pełen humoru, a zagadki kryminalne
skomplikowane i intrygujące. Sama autorka tak podsumowała swoją twórczość: „nie
mam żadnych bardziej pretensjonalnych inspiracji do pisania niż czysta chęć
zapewniania dobrej rozrywki”.
Moja ocena: 7/10
Liczba stron: 415
Data premiery: 6 maja 2015
Wydawnictwo Znak Emotikon
Przeczytałabym nawet teraz, chciałam poznać, gdy byłam młodsza,ale nie miałam dostępu do książki :)
OdpowiedzUsuńJakoś mi się nie spodobała...
OdpowiedzUsuńhttp://skazani-na-ksiazki.blogspot.com/2015/06/ezotero-corka-wiatru-anieszka.html
A dlaczego Ci się nie spodobała?
Usuń