Po pierwszym udanym spotkaniu z „Kobietami Afryki” (recenzja tutaj), nie mogłam się doczekać kiedy będę mogła zapoznać się z kolejną
częścią. Na tę chwilę musiałam długo czekać, a gdy książka pojawiła się u mnie
na półce, musiała jeszcze poczekać na swoją kolej. W ten sposób moment
ponownego zagłębienia się w tę historię cały czas się odwlekał. Pocieszającym
faktem jest to, że gdy tylko w końcu zaczęłam ją czytać, nie mogłam się od niej
oderwać. Czy było warto tyle na nią czekać?
Druga część książki
„Kobiety Afryki, obyczaje, tradycje, obrzędy, rytuały", to zdecydowanie
książka dla dorosłych. Autor nie szczędzi nam wrażeń i opisów drastycznych
scen, nieznacznie tylko złagodzonych w dialogach dzięki empatii dyskutantów,
znanych nam już z pierwszej części oraz stosowanych przez nich fachowych
medycznych określeń. Odwiedzając szpitale odkrywamy przed Czytelnikiem świat
młodocianych prostytutek; ich młody wiek szokuje, chociaż jest tak
charakterystyczny dla Afryki. W szpitalach większych ośrodków uniwersyteckich
zauważyć można oznaki wielkiego postępu: są instytuty badawcze, pojawia się
dobra aparatura do badań diagnostycznych i naukowych. Czytelnik może
zaobserwować również pierwsze rozpoznawalne objawy AIDS w Afryce.
Pierwsze, co rzuca się w oczy po wzięciu książki do ręki, to
jej objętość. Jest dwa razy grubsza niż poprzednia część. Ale w środku znajduje
się mniej zdjęć niż poprzednio, nad czym ubolewam, bo są bardzo ciekawym
dodatkiem do całej opowieści. I to nie jedyna rzecz, która mnie rozczarowała.
Mimo że pierwsza tom wzbudzał we mnie wiele emocji, teraz czuje się zniesmaczona.
Autorka próbując przybliżyć nam aspekty życia na Czarnym Lądzie, wiele rzeczy
spłyciła do krótkich rozmów, między bohaterami. Nie zagłębiała się w temat, tak
jakbym tego oczekiwała. A to bardzo mnie zirytowało.
„Całkiem spore ilości pestycydów wykrywa się już nawet w mleku
karmiących matek.”
Feliks przyzwyczaił się już do nowego życia. Cały czas
odkrywa kolejne absurdalne prawa, którymi rządzi się ten kontynent. Próbuje
zrozumieć logikę miejscowych, a swoim kursantom stara się zmienić tok myślenia.
Nie wszystko jest takie proste, jakby mogło się wydawać. Pozostają jeszcze
problemy z Polski. Jego żona wciąż nie dotarła do niego i nie zanosi się aby
szybko to zrobiła. Feliks czuje się jak maszynka do robienia pieniędzy, ale nie
zamierza wysyłać więcej niż pozwala na to obowiązujące prawo.
„- O statystyce nie może być mowy, bo większość porodów odbywa się poza
szpitalem, zwłaszcza w obszarach wiejskich. I tam, jak się mogłam zorientować,
umieralność okołoporodowa jest bardzo wysoka.”
Wiele wątków, które przedstawia autorka, są pobieżnie
opisane. Nie mam pojęcia ile jest w tym zawarte autentycznych wydarzeń, a ile
fikcji literackiej, ale brakowało mi większego zaangażowania w historię.
Wszystko jest napisanie lakonicznie, a to czym zaczyna się interesować
czytelnik, szybko jest zastąpione innym tematem. Niby główny bohater, ni z
gruszki, ni z pietruszki, zaczyna się przejmować pewnymi zdarzeniami, a później
bardzo szybko zapomina, że czymś się zajmował. Brak w tym jakiejkolwiek logiki.
Bardzo ciężko odnaleźć się też w czasie. Brakuje jakiejkolwiek wzmianki, która
by naprowadziła na rok opisanych zdarzeń.
„… Ja się też z tym zdążyłem już spotkać. Potem dziecko wychowuje
dziecko i dźwiga je na plecach, bo samo zbyt małe jeszcze, żeby w chuście na
biodrach. Czy to wynik gwałtów na nieletnich, czy wydawania dziewczynek za mąż
w tak młodym wieku?”
Nie mniej jednak, zostały nam przybliżone podstawowe
informacje. Pierwsze objawy AIDS, wygląd opieki medycznej czy prostytucja.
Obrzędy kulturowe i wierzenia, które niestety są ciężkie do zrozumienia. Tylko
w tym wszystkim brakowało głębszego rozwinięcia tematu. Kilka suchych faktów,
to nie jest wystarczające, to dowiemy się z telewizji, a od tej książki
wymagałam przekazania informacji, w sposób, który wstrząsnąłby mną i innymi
czytelnikami. Opisana natura i miejsca nadrabiają braki w fabule.
Charakterystyka krajobrazu jest piękna i rozbudza wyobraźnię. Oby następna
część była lepsza niż ta o ile taka będzie.
Moja ocena: 3/10
Liczba stron: 256
Data premiery: 17 maja 2015
Wydawnictwo: Psychoskok
Nie chcę wyjść na ignorantkę, ale troszkę Afryka mnie nie interesuje,skupiam się na poznawaniu kultur Wschodnich, jeszcze nie przyszedł czas na bliższe spotkanie z rytuałami/wierzeniami czy kobietami Czarnego Lądu, zwłaszcza, że książka o której piszesz nie jest wolna od wad.
OdpowiedzUsuńLeonZabookowiec.blogspot.com
Wad ma wiele... Nie mniej jednak w obecnej sytuacji, gdy mamy wielką migrację, dobrze wiedzieć jak wyglądają wierzenia Czarnego Lądu...
UsuńNaprawdę interesująca lektura! Chętnie sama się z nią zapoznam :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę???
UsuńPrzeczytałam I część, ale jakoś mnie nie przekonuje do zapoznania się z kolejną... Szkoda, że autorka tak wiele rzeczy spłyciła, zamiast je dopracować.
OdpowiedzUsuńNiestety, to dość powszechne zjawisko. Zamiast popracować nad szczegółami, lepiej pisać na akord....
Usuń