„Plaga samobójców” to tytuł, który nie kojarzy się z niczym dobrym. Zapowiada ciężką, a zarazem
mocną tematykę. Dlatego kiedy książka do mnie dotarła, miałam wiele obaw. Jakoś
niechętnie do niej podchodziłam, mimo że wcześniej, żadne obawy mnie nie dręczyły.
Wręcz przeciwnie, nie mogłam się doczekać, kiedy pojawi się u mnie na półce.
Zastanawiałam się skąd ta nagła zmiana i żaden pomysł mi do głowy nie
przychodził. Nie pozostało mi nic więcej, jak pokonać swoje opory i zabrać się
za lekturę. I wiem jedno. Czegoś takiego się nie spodziewałam…
W USA pojawiła się nowa choroba, rozprzestrzeniająca się w
zastraszającym tempie. Nastolatkowie masowo popełniają samobójstwa. Zaraza
zbiera swoje żniwa i nikt nie potrafi sobie z nią poradzić. Zaczyna się niewinnie.
Smutek, przygnębienie i poczucie bezradności. W ekspresowym tempie młodzi
ludzie sięgają po ten ostateczny krok – śmierć.
Jedyną szansą na wyleczenie jest „Program”. Nieletni, którzy
mają objawy zarazy, od razu do niego trafiają. Niby jest szansą na nowe życie
bez choroby, podobno wraca się do normalnego życia wyleczonym, ale pozbawia on
wspomnień.
Sloane i James, robią wszystko aby przechytrzyć Program. A
jest to bardzo trudne, zważając na całą sytuację i ograniczenia. A wraz ze
śmiercią kolejnego przyjaciela, dopada ich depresja, a także i Program. Czy ich
miłość przetrwa wszystko, bez względu na to, co się stanie?
„Psychologowie twierdzili, że samobójstwo rozprzestrzenia się wśród
ludzi jak zaraźliwa choroba. Co byś zrobił, gdyby wszyscy twoi przyjaciele
rzucili się z mostu? Ostatnie wypadki wskazywały, że poszedłbyś za ich
przykładem.”
Tak naprawdę brakuje mi słów. Nie mogę poskładać myśli w
zdania. A tym bardziej nie wiem jak przekazać wam moją opinię, aby nie było w
niej chaosu. „Plaga samobójców” to książka, która rozłożyła mnie na łopatki.
Już po kilku rozdziałach doprowadziła mnie do łez, zaraziła mnie rozpaczą,
wypełzającą z jej stron. Przejęła nade mną władze, a ja nawet nie wiem kiedy to
się stało. Zupełnie nie spodziewałam się takiej historii. Przede wszystkim jest
ogromnie wciągająca. Wystarczy kilka stron i nie ma sposobności, aby się od
niej oderwać. Przerażająca wizja świata i tajemniczy Program, rozbudza
ciekawość. Napięcie nie opuszcza czytelnika ani na chwilę. I ten stan, w którym
zastanawiasz się, co będzie dalej, jak to się skończy, kto jest wrogiem, a kto
przyjacielem…
„Program pozbawiał nas tożsamości, odzierał z prawa do opłakiwania
umarłych. Jeżeli pozwalaliśmy sobie na przeżywanie żałoby, momentalnie
ściągaliśmy na siebie uwagę i zyskiwaliśmy miano osobowości depresyjnej,
byliśmy znakowani. Naszym grzechem było przygnębienie”
W życiu Sloane pojawiło się wiele cierpienia. Najpierw brat
popełnił samobójstwo, później Program odebrał jej jedyna przyjaciółkę. Została
tylko ona i James, ale nawet i on się załamał kiedy ostatni przyjaciel odebrał
sobie życie. Mimo starań, nie udało im się. Nie przechytrzyli Programu, a tak
nie wiele brakowało, tylko kilka miesięcy i nie mieliby już nad nimi władzy.
Ale jak poradzić sobie z takim piekłem, kiedy nie można wyrażać swoich emocji.
Dopuszczana jest tylko radość, a każda łza, jest brana za objaw choroby. Potem
Program robi pranie mózgu i człowiek staje się pusty, wydrążony. Nie pamięta
nic, ani nikogo…
Autorka przedstawiła emocjonującą wizję świata, w którym
bycie nastolatkiem nie należy do najłatwiejszych. Nie ma tu zagłębiania się w
przyczyny depresji. Od razu, z grubej rury, pojawia się „kuracja”, która
wszystko naprawia i ma stu procentową skuteczność. Nie można nikomu ufać, można
tylko polegać na sobie, a nawet i to się nie sprawdza. Przez to pojawia się
wiele sprzecznych uczuć. Czytelnik robi się zdezorientowany. Nie wie już co
jest lepsze, a co gorsze. Ciężko ocenić sytuację, kiedy jest ona dwuznaczna.
Lepsza śmierć czy życie bez wspomnień? I to zakończenie. Co one miało
oznaczać?! Żeby zostawić czytelnika w takim momencie?
Coraz częściej pojawiają się książki poruszające tematy
tabu. W przeciągu kilku miesięcy, zalały nasz rynek wydawniczy i podbijają
serca czytelników. Tak samo jest w przypadku Plagi. Suzanne Young, ni stąd, ni z owąd, wkroczyła ze swoim
pomysłem, który jest genialny w swojej prostocie, a zarazem nikt nawet o czymś
takim by nie pomyślał. A jeżeli pierwsza część niesie za sobą takie
spustoszenie, pozostawia czytelnika wyprutego ze wszystkich emocji, to co zrobi
z nami kontynuacja, której swoją drogą już nie mogę się doczekać i gdybym tylko
mogła już bym się za nią zabrała. Oby
tylko autorka utrzymała tak wysoki poziom, bo zapowiada się bardzo ciekawie. Już
dawno, żadna dystopia, nie zrobiła na mnie takiego wrażenia….
Moja ocena: 9/10
Liczba stron: 456
Data premiery: 23 września 2015
Seria: Program
Wydawnictwo: Feeria Young
Sporo książek od Feerii na ten rok wpadło mi w oko, ale ta do nich nie należy. Jakoś coś mnie powstrzymuje ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie ;*
ravenstarkbooks.blogspot.com
Może kiedyś się do niej przekonasz :) Uwierz mi naprawdę warto, bardzo ciekawa lektura :)
UsuńCzeka cierpliwie na półeczce na swoją kolej, która nawiasem mówiąc, już niedługo nastąpi :D Nie mogę się doczekać, aż się za nią zabiorę :3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Natalia G. z bloga: http://faaantasyworld.blogspot.com/
W takim razie czekam na Twoją opinię :)
UsuńJestem jej bardzo ciekawa
OdpowiedzUsuńWcale Ci się nie dziwie :)
UsuńTa książka od razu wpadła mi w oko przy zapowiedziach Feerii. Porusza istotnie temat tabu, bardzo chętnie bym ją przeczytała.
OdpowiedzUsuńPolecam! Myślę, że będziesz zadowolona, tak jak ja :)
UsuńMam wielką ochotę na nią! :)
OdpowiedzUsuńWcale się nie dziwię :) Książka warta uwagi :)
Usuń