Moje półki z książkami uginają się pod stosem literatury
młodzieżowej. Bardzo rzadko sięgam po powieści typowo kobiece, chyba że mają
naprawdę interesującą tematykę. Romansidła stanowczo mnie odstraszają już
samymi opisami. A mimo to, sięgnęłam po „Trawę bardziej zieloną”, coś mi
mówiło, że ta książka może być inna, w dodatku jedna ze znajomych mi blogerek,
bardzo ją zachwalała. W tych okolicznościach nie miałam większego wyboru,
poszłam na żywioł i wzięłam się za czytanie. Czy był to dobry wybór?
Kiedy Maja podejmowała decyzję o ślubie, nie wiedziała, że
będzie tego żałować. Mając trzydzieści lat, żałuje jej każdego dnia. Kiedy jej
mąż postanawia wyjechać do pracy za granicę, jej świat zaczyna się powoli
rozpadać. Monika widząc przyjaciółkę w takim stanie, zabiera ją na krótki
urlop, na Mazury. To tam wszystko zaczyna nabierać sensu. Jedno przypadkowe
spotkanie to impuls do życiowych zmian dla Maji i Moni… Sielanka jednak nie
trwa długo, jeden dzień to stanowczo za krótko…
Jak potoczą się losy przyjaciółek? Czy zdołają w końcu
odnaleźć siebie i swoją drogę?
„Trawa u sąsiada jest zawsze bardziej zielona…
U mnie nie ma trawy! U mnie jest pustynia! Greckie słońce wypaliło
ziemię!”
Powieści obyczajowe i romanse, traktuje, jak odskocznie od
codzienności. Nie inaczej było z „Trawą bardziej zieloną”. I był to strzał w
dziesiątkę. Od pierwszej strony pokochałam autorkę i jej styl pisania. Ma
bardzo lekkie pióro, a przede wszystkim dobre poczucie humoru. Nie raz ani dwa,
śmiałam się podczas czytania. A gdy zbliżałam się do końca powieści, nie wiele
mi brakowało, aby najpierw przeczytać ostatnią stronę. Zakończenie pozostawiło
mnie z wieloma rozterkami, przede wszystkim zastanawiałam się, dlaczego to już
koniec i w dodatku, w takim momencie. Chciałam więcej! Może kiedyś autorka
zdecyduje się napisać dalsze losy obu przyjaciółek.
Maja i jej małżeństwo to jedna wielka porażka. Nie ma w nim
nic, co byłoby choćby satysfakcjonujące. Nie spełnia się zawodowo, nie
realizuje swoich marzeń ani pasji, jest cieniem własnego ja i ma ogromnie
poczucia wypalenia. Samotność mimo obecności drugiej osoby – przecież nie tego
chciała, nie tak to sobie wyobrażała. Całe życie była ograniczana, robiła
wszystko tak, jak chcieli tego inni albo, bo tak wypadało. Urlop na Mazurach
otworzył jej oczy, pchnął w stronę zmian, które wystarczyło tylko sukcesywnie
realizować. A jednak czasami taki impuls to za mało. Potrzeba czegoś więcej, co
pozwalałoby stawiać kolejne kroki na nowej trudnej drodze.
„Trawa bardziej zielona” to książka, którą czyta się jednym
tchem. Pokazuje jak jedna błędna decyzja, może zaważyć na naszym losie. Oprócz
tego widzimy ogromną potrzebę poczucia bliskości i miłości. Dawne marzenia,
choć już zapomniane, nadal mogą być zrealizowane. Czasami plany na przyszłość
mogą okazać się naszym wrogiem, a spontaniczność przyjacielem. Reszta już
zależy tylko od nas. To jedna z tych lektur, która niesie za sobą dobre
przesłanie, a wiele czytelniczek może się z nią utożsamiać. Bardzo ciekawym
rozwiązaniem, było jej podzielenie na czterech bohaterów. Dzięki temu wiadomo,
co kłębi się w głowach całej czwórki (a jest tego wiele) i pokazuje, jakie
zmiany zachodzą w ich życiu. Pisarka wykreowała bardzo ciekawe i nietuzinkowe
osobowości. Każda z nich jest szczegółowo przedstawiona, a różnią się od siebie
diametralnie.
Mimo pozytywnych odczuć po przeczytaniu powieści i wielu
plusach, których w niej znalazłam, muszę do czegoś się przyczepić. Według mnie
książka jest zbyt idealna, przez co mało prawdziwa. Rozumiem, że różne są
zbiegi okoliczności w naszym życiu, ale mimo wszystko dla mnie to było zbyt
bajkowe. Wiem także, że większość czytelniczek wręcz oczekuje takiego idealizmu
w książkach przez nie czytanych, ale nie można żyć, tylko marzeniami. No cóż,
ja wolę więcej realizmu. Dobrze, że to dotyczy tylko jednego z wątków powieści.
Reszta jest już bardziej zagmatwana tak, jak nasze codzienne życie.
Magdalena Kołosowska jest zodiakalnym wodnikiem. Żywy dowód
na to, że połączenie wszystkich cech tego znaku jest jednak możliwe. Niepoprawna
gaduła, optymistka godząca pracę zawodową ze swoimi pasjami. Nałogowo czyta
książki, fotografuje, gotuje. Na co dzień mieszka w malowniczej wsi, słynnej z
pięknego pałacu Radziwiłłów. Uwielbia muzykę, słucha Hansa Zimmera i wszelkich
odmian metalu. Matka dwóch absolutnie wyjątkowych córek.
Moja ocena: 7/10
Liczba stron: 310
Data premiery: 14 stycznia 2016
Wydawnictwo: Feeria
Mnie bardzo przypadła do gustu ta pozycja :)
OdpowiedzUsuńJak widać, mnie również przypadła do gustu :)
UsuńMnie też zaciekawiła ta pozycja i póki co czytam same pozytywne.recenzje :)
OdpowiedzUsuńTak, książka zbiera same dobre recenzje :) Może sama wkrótce będziesz mogła ją ocenić.. Polecam :) I mogę tylko życzyć miłej lektury :)
Usuń