„Złe dziewczyny nie umierają” to tytuł, którego się trochę
obawiałam, przede wszystkim dlatego, że przynależy do gatunku, za którym nie
przepadam. I byłam pewna, że to tylko kwestia kilku stron i rzucę lekturą w
kąt, bo nie będę mogła jej zdzierżyć. Chciałam ją mieć, jak najszybciej za
sobą, a jednocześnie nie spieszyło mi się, aby po nią sięgnąć. Istna huśtawka
emocjonalna, a przecież nawet jeszcze nie zaczęłam czytać. Nie pomogły mi nawet
rekomendacje znajomych blogerek, byłam przerażona, że wpakowałam się w taką
pozycję i to z własnej nie przymuszonej woli, a przede wszystkim z głupoty… Czy
faktycznie książka trafiła w kąt, a może jednak zmieniłam o niej zdanie?
Jedna noc potrafi zmienić wszystko, a kiedy dochodzi do tego
dziwna poświata w środku nocy, Alexsis próbuje wszystko racjonalnie sobie
wytłumaczyć. Ale od tej pory już nic nie jest normalne. Kasey młodsza siostra
Alexsis dziwnie się zachowuję, dotąd miała tylko obsesje na punkcie lalek,
teraz z nimi rozmawia, jej oczy dziwnie się świecą, a dom już nie wydaje się
przyjazny, jak do tej pory. A to dopiero początek…
Kasey już nie jest tą samą dziewczynką. Jest po prostu zła i
przerażająca. Nie stroni od agresji i wie o wszystkim, co robi jej siostra. Z
każdym kolejnym dniem jest tylko gorzej…
Co dzieje się w domu Alexsis?
Czy uda się jej uratować siostrę?
Kim stała się Kasey?
Nie lubię horrorów. Nie ważne czy jest to film, czy książka.
Tylko w tym wszystkim jest pewna różnica, filmy mnie przerażają, a książki
zanudzają. Jednak tym razem było całkiem inaczej, po raz pierwszy z zapartym
tchem czytałam lekturę w tym gatunku i co najlepsze, nie mogłam się od niej
oderwać. Przez co pochłonęłam ją w zaledwie kilka godzin. Myślałam, że nigdy do
tego nie dojdzie, a jednak się myliłam. Pozycja wywołała u mnie emocjonalne
tornado, niby się bałam, a jednak ciekawość zwyciężała. I nie byłoby w tym nic
dziwnego, gdyby nie to, że w takiej literaturze dominują schematy, które każdy
z nas zna na pamięć i już nic strasznego w nich nie ma.
„To właśnie żałosna cecha ogólniaka. Każdy usilnie próbuje stać się
kimś innym. Tak jakby działała zasada, że ponieważ nie wiem, kim jestem i jak
miałbym spróbować być sobą, łatwiej mi będzie zostać kimś, kim nie jestem.
Mój problem polega na tym, że nie pasuję nawet do odmieńców.
Nie pasuję nigdzie.”
Alexis nie jest jak wszystkie zwyczajne nastolatki. Może i
jest popularna, ale tylko dlatego, że próbuje odstraszyć od siebie wszystkich
ludzi. Nie ma przyjaciół, woli samotność. Uwielbia fotografię. Nie przeraża jej
żaden atak ze strony rówieśników, a wręcz się ich spodziewa. Posiada cięty
język i stosownie do sytuacji potrafi się odgryźć na kąśliwe uwagi. Nie kryje
tego, co myśli, ani własnych poglądów, dlatego często wpada w tarapaty. Nie
należy także do osób, które histeryzują z byle powodu, zawsze stara się
wszystko racjonalnie wytłumaczyć, nawet zachowanie własnej siostry. To ona jest
tą złą dziewczyną, każdy ją za taką uważa, nawet jej rodzice.
„Kasey była kiedyś zwyczajna i pochłaniały ją normalne dziecięce
zabawy. Była rezolutna, pogodna i nie dawała sobie w kaszę dmuchać. A teraz
zdawała się… rozłazić w szwach. Siedziała w piwnicy pod karcianym stolikiem.
Gadała do lalek. Wysuwała prośby, które mógłby przedstawić sześciolatek.”
Autorka wzbudziła we mnie wiele wątpliwości, przez co od
samego początku zastanawiałam się, w którym kierunku pokieruje fabułom lektury.
Możliwości były dwie – albo spotkam się z chorobą psychiczną, którejś z
bohaterek, albo z duchami. Przekonałam się o tym dopiero pod koniec książki,
kiedy rozwój wydarzeń nabrał ogromnego tempa. Oprócz tego w tej lekturze jest
wiele niewiadomych. Nie wiele da się przewidzieć, można tylko gdybać, co będzie
dalej. Wszystko jest dawkowane powoli, z wyczuciem umiaru. Może dlatego po raz
pierwszy zaczęłam się bać, czytając taką pozycję. Zawsze mnie śmieszył natłok
paranormalnych wydarzeń, którymi autor próbował wzbudzić grozę, a tu było
inaczej.
„Po pierwsze – powiedział powoli – znam szalonych ludzi i nie wydaje mi
się, abyś się do nich zaliczała. – Usiadł prosto. – Mam na myśli to, że Twoja
siostra sprawia wrażenie, jak gdyby miała jakieś problemy. Ale w tobie tego nie
dostrzegam.”
Dreszczyk emocji i gęsia skórka to tylko część z tego, co
prezentuje nam Katie Alander. Nie skupia się tylko na tym, aby jej lektura
wywoływała grozę. Pojawiają się wątki poboczne jak w każdej innej książce
młodzieżowej. Trudne relacje rodzinne, czy pierwsze miłosne podrygi. Widzimy,
jak w głównej bohaterce zachodzi zmiana. Dotąd zamknięta w sobie dziewczyna,
zaczyna powoli się otwierać wobec swoich rówieśników. Autorka miała ciekawy
pomysł i świetnie go wykorzystała. Dopracowała wszystkie aspekty swojej
powieści, a kreacja bohaterów zasługuje na szczególne uwzględnienie. I mimo że
jest to lektura dosyć schematyczna, jest zbudowana w taki sposób, aby w żadnym
wypadku nie okazała się nudna.
„”Dobra dziewczynka.”
Z tym da się żyć.”
Pierwsze moja myśl po przeczytaniu lektury to: „WOW! Ona
jest genialna!”, a jak będą brzmiały wasze słowa? Odważycie się spotkać ze
„Złymi dziewczynami”?
Moja ocena: 8/10
Liczba stron: 460
Data premiery: 13 stycznia 2016
Wydawnictwo: Feeria Young
Słyszałam o książce, ale jednak trochę się waham ponieważ nie cierpię horrorów:(
OdpowiedzUsuńJa również nie cierpię horrorów, ale ten warto przeczytać ;)
UsuńJestem bardzo ciekawa fabuły tej książki :)
OdpowiedzUsuńZ całego serca polecam ją przeczytać :)
UsuńJestem świeżo po lekturze i podzielam Twoje zdanie: książka jest naprawdę dobra, choć mam nadzieję, że kolejne będą jeszcze lepsze :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
P.S. Wkradł Ci się mały błąd przy liczbie stron ;-)
Dziękuję za zwrócenie uwagi :)
UsuńPodejrzewam, że wielu czytelników podzieli nasze zdanie :) Inaczej być nie może.. :D