Minęło trochę czasu za nim mogłam przeczytać „Urodzoną o
północy”. Jest to jedna z tych książek, którą miałam na swojej liście „muszę
przeczytać”. Można byłoby się zastanawiać co mnie tak ciągło do tej książki, a
mianowicie były to pozytywne recenzje, które miałam przyjemność czytać na
innych blogach, ciekawy opis i oczywiście okładka, która przyciąga jak magnes.
Wiem, że nie ocenia się książek po okładce, ale czasami warto na to sobie
pozwolić i zaryzykować. Czy w tym przypadku warto było ryzykować? Sami się
przekonajcie.
Życie szesnastoletniej Kylie legło w gruzach. Najpierw
rzucił ją chłopak, później umarła jej babcia, a na końcu rozwód rodziców. Po
jej nocnych koszmarach i opowieści o prześladowcy, w którą matka jej nie
wierzy, musi chodzić do psychologa. Jednym słowem koszmar dla nastolatki.
Niestety, to nie wszystko z czym musi się zmierzyć dziewczyna. Gdy matka
odbiera ją po imprezie z komisariatu policji, wysyła ją na obóz dla trudniej
młodzieży. Dziewczyna zawsze czuła się obco wśród swoich rówieśników, nigdy nie
należała do żadnej paczki i miała tylko jedną przyjaciółkę. Teraz będzie
musiała zmierzyć się z gorszymi problemami, bo to nie jest zwykły obóz dla
trudnej młodzieży. Będzie musiała odkryć swoje pochodzenie i zaakceptować je, a
także dowiedzieć się kim tak naprawdę jest jej prześladowca i czego od niej
chce. Kylie jeszcze nigdy nie czuła się tak obco jak teraz. Czy to się zmieni?
Czy odkryje i zaakceptuje prawdę? Kim tak naprawdę jest Kylie?
Autorka stworzyła całkiem przyjemną i lekką historię, którą
bardzo szybko się czyta. Nie potrzebowałam wiele czasu aby przeczytać całą
książkę, co jest dużym plusem. Dodatkowo nie mamy nawet chwili odpoczynku, cały
czas się coś dzieje. Od samego początku zostajemy wrzuceni w wir wydarzeń,
akcja cały czas nas zaskakuje. Już od pierwszych stron widać, że przewodnim
tematem jest romans, no i oczywiście paranormalne istoty. Można byłoby uznać,
że schemat zwykłej nastolatki i dwóch chłopców, którym się podoba został
powielony, ale w tym momencie jest trochę bardziej oryginalnie, bo zamiast
trójkąta miłosnego mamy kwadrat. Muszę stwierdzić, że bardzo spodobała mi się
koncepcja zamknięcia wielu gatunków istot paranormalnych w jednym miejscu.
Takie doświadczenie jest bardzo ciekawe, a jak do tej pory to nie przypominam
sobie, abym już coś czytała podobnego.
Jeśli chodzi o główną bohaterkę, to wiele nie mogę jej
zarzucić. Nie była to jedna z tych ckliwych nastolatek, które nagle się
dowiadują o istnieniu różnych istot i skaczą z radości. Kylie się temu opierała,
nie dopuszczała myśli, że może nie być normalna. Wyszukiwała różnych powodów i
przyczyn, które potwierdziły by to. Niestety, przez większość czasu dużo
płakała i użalała się nad sobą, co było trochę irytujące. Można ją trochę
usprawiedliwiać, trudnym okresem przez który właśnie przechodziła. Miotała się
między swoimi uczuciami i pragnieniami, ale na samym końcu pokazała w końcu
swoją ikrę, dzięki czemu zyskała moją sympatię. Z całą pewnością długo o moją
sympatię nie musiały zabiegać jej dwie współlokatorki Della i Miranda, które
mają swoje pazurki i dość ostry charakterek.
Można zauważyć, że wiele wątków nie zostało rozbudowanych,
jak i również niewyjaśnionych. Wydawałoby się, że to niedociągnięcia ze strony
autorki, lecz wydaje mi się, że było to zamierzone działanie, którego przyczyny
i owoce zobaczymy w kolejnej części. Jestem bardzo ciekawe, co przygotowała dla
nas autorka, bowiem dużo znaków zapytania powstało. Muszę przyznać, że
wciągnęłam się w historię i już zżera mnie ciekawość, a kolejny plus ode mnie
za to, że „Urodzona o północy” jest początkiem serii „Wodospady Cienia”.
C.C. Hunter pod tym skrótem kryje się Christine Craig. Pochodzi
ze Stanów Zjednoczonych. Urodziła się w Alabamie i mieszka w Teksasie. Gdy nie
pisze, czyta, spędza czas z rodziną albo robi zdjęcia. Chętnie spotyka się z
czytelnikami i opowiada o tym jak pisać.
Źródło:
okładka książki
Moja ocena: 8/10
Liczba stron: 365
Rok wydania: 2014
Wydawnictwo: Wydawnictwo Feeria
Chociaż fabuła wydaję się interesujaca, to coś tak czuję, że to raczej nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńNie każdemu musi się podobać każda książka ;)
UsuńCzytałam ją jakiś czas temu, teraz namawiam mamę aby kupiła mi drugą część :D
OdpowiedzUsuńNo ja właśnie oczekuję listonosza z drugą częścią :D
UsuńTytuł bardzo ciekawy, okładka nawet też :D
OdpowiedzUsuńOkładka jest fantastyczna :)
UsuńWiele słyszałam o tej książce, tak jak Ty, czytałam dużo pozytywnych recenzji na jej temat i muszę wreszcie wziąć się za jej lekturę. Ale jak tu znaleźc czas, kiedy lista "Muszę przeczytać" ciągle się wydłuża?
OdpowiedzUsuńMam ten sam problem :D
UsuńKsiążek co raz więcej, a czasu co raz mniej !! :D
Wiedziałam że Ci się spodoba! :3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :*:)
Znasz mój gust !!
UsuńMamy w końcu bardzo podobny ;)
Fajnie, że akcja jest wartka. Może poszukam.
OdpowiedzUsuńPolecam !! I życzę miłej lektury :D
UsuńNiestety jeszcze nie czytałam tej książki ale ty mnie do tego zacheciłaś rozejrze sie za nia w bibliotece
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że ją znajdziesz !! :3
UsuńIstota Dorsey jest fakt ze autorka ma wielki talent ,ale to juz chyba mowil pewien miezrownowazony psychicznie czlowiek. Z tym ze zycie nabralo tempa i any moc pisac nalezalo zrobic wlasnie tak. To jednym slowem " wisnienka " na torcie, wszystkie jej dziela czyta sie Milusio . Mk
OdpowiedzUsuńCiekawe, bo na innych blogach ludzie obrzucili tą książkę błotem. No cóż, trochę bardziej mam ochotę się za nią zabrać, może wcześniej zacznę czytać. Bo, jak zauważyłaś, dziewczyna również nazywa się Kylie :)
OdpowiedzUsuńhttp://zakurzone-stronice.blogspot.com/